Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śluby nie dla homoseksualistów

Treść

Sąd kasacyjny w Paryżu unieważnił definitywnie związek zawarty przez dwóch homoseksualistów nazywających to ślubem. Decyzja ta oznacza, że we Francji homoseksualiści nie będą mogli w ten sposób podważać instytucji małżeństwa.

Związek homoseksualistów pod nazwą "małżeństwo" został zatwierdzony 5 czerwca 2004 r. przez mera Bégles (Gironde) i deputowanego z ramienia Partii Zielonych, NoĎla MamÝra. 27 lipca 2004 r. sąd najwyższej instancji (TGI) w Bordeaux unieważnił ten akt, rozpoczynając prawną batalię w tej sprawie. Jego decyzję potwierdził 19 kwietnia 2005 r. sąd apelacyjny. Wydane we wtorek orzeczenie paryskiego sądu kasacyjnego kończy sprawę.
Adwokat generalny (odpowiednik prokuratora, czuwający w imieniu państwa nad przestrzeganiem prawa) Marc Domingo w swoim wniosku stwierdził, że problem związków homoseksualnych, które domagają się prawa zawierania "małżeństw", to temat do dyskusji w parlamencie, a nie w siedzibie sądu. Obecne prawo nie przewiduje możliwości udzielania ślubów homoseksualistom. Odpowiadając na twierdzenia obrony, że francuski kodeks cywilny nie precyzuje płci małżonków, dlatego "małżeństwa homoseksualne" nie są nielegalne, sędzia argumentował, że od zarania historii małżeństwo było związkiem kobiety i mężczyzny, co dla legislatora było tak oczywiste, że nie musiał on w tej kwestii niczego doprecyzowywać.
Pierwsza izba sądu kasacyjnego, której przewodniczył sędzia Jean-Pierre Ancel, orzekła, że unieważnia akt "ślubu" z Bégles, bo "według prawa francuskiego małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety". Stwierdzono też, że wtorkowy wyrok nie stoi w sprzeczności z konwencjami międzynarodowymi.
Decyzja sądu kasacyjnego jest ważnym we Francji wydarzeniem, gdyż definitywnie zamyka możliwość zawierania małżeństw przez homoseksualistów. We Francji obowiązuje jurysprudencja, stąd wyrok ten nie daje żadnych prawnych szans na powtórzenie i zalegalizowanie związków homoseksualistów pod nazwą małżeństw.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2007-03-15

Autor: wa