Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Słony polski rachunek za Opla

Treść

Polski rząd długo twierdził, ze kryzys Opla nas nie dotyczy. W minionym tygodniu nieoczekiwanie postanowił wesprzeć sfinalizowanie transakcji jego sprzedaży konsorcjum Magna – Sberbank. Podaje się kwotę nawet 450 mln euro, co miałoby uratować 437 miejsc pracy w Gliwicach. Pracownicy innych branż i przedsiębiorcy mogą jedynie śnić o tak wielkiej pomocy ze strony państwa, czyli innych podatników.
Od końca sierpnia, czyli od czasu zawarcia wstępnego porozumienia pomiędzy rządem Niemiec a kanadyjsko-rosyjskim konsorcjum samochodowo-bankowym trwa ostra walka o to, kto poniesie koszty realizacji planu, który przewiduje redukcję 10,5 tys. miejsc pracy i dofinansowanie Opla sumą 4,5 mld euro. Początkowo w grę wchodziły redukcje miejsc pracy nie tylko w Niemczech, ale także w Antwerpii w Belgii, w hiszpańskiej Saragossie i w brytyjskich zakładach Luton oraz Ellesmere Port. O Gliwicach była cisza. Niemiecki rząd, główny partner transakcji, szybko ustawił się jednak w roli sprzedawcy miejsc pracy za udziały w pomocy publicznej dla Opla. Postawiony pod ścianą rząd brytyjski zgodził się już na wykupienie 800 miejsc pracy w swoich zakładach, rząd hiszpański wciąż jeszcze się targuje. Biorąc pod uwagę demonstrowane wcześniej desinteressement, najszybciej Niemcom poszło z polskim rządem.
Dla trzymania fasonu nasze Ministerstwo Gospodarki twierdzi, że nie udzieli Oplowi pomoc bezwarunkowej. W grę wchodzić mogą jedynie ulgi podatkowe dla zakładów w Gliwicach i to w zamian za uruchomienie trzeciej zmiany i rozkręcenia produkcji do planowanego poziomu 215 tys. samochodów rocznie. Brzmi dobrze, ale warunki te nijak się mają do prawdziwego problemu Opla jakim jest coraz bardziej doskwierający brak gotówki, przy słabym popycie na nowe samochody. Produkcja pełną parą w Gliwicach problem koncernu tylko by powiększyła. Jeśli więc prawdą jest, że niemiecki rząd z zadowoleniem przyjął polski udział w ratowaniu Opla, nasze wsparcie z pewnością nie ogranicza się do gruszek na wierzbie, o których komunikuje Ministerstwo Gospodarki.
Jak wielka okaże się pomoc z kieszeni polskiego podatnika? W skrajnym przypadku to nawet 450 mln euro dla ratowania 437 miejsc pracy w Gliwicach. Przy dzisiejszym kursie złotego do euro to wydatek blisko 1,9 mld złotych. Centrum im. A.Smitha słusznie więc grzmi, że to niebywała hojność polskiego rządu z kieszeni polskiego podatnika. Jeśli potwierdziłyby się podawane sumy, oznaczałoby to, że dla ratowania pracy 1 pracownika w Gliwicach polski rząd gotowy jest wyłożyć ponad 4,3 mln złotych. To 86 razy więcej niż otrzymywali odchodzący z pracy górnicy. Gdyby nawet uznać, że 1 miejsce pracy w finalnej fabryce samochodów, takiej jak w Gliwicach, to 10 miejsc pracy w zakładach kooperujących, rachunek wystawiony przez Opla nie jest warty opłacania.
Krzysztof Bień
Zastępca redaktora naczelnego Dziennika Gazeta Prawna
źródło: ft.onet.pl

Autor: wa