Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śledztwo trwa

Treść

- Zdecydowana większość rannych przebywających w szpitalach w Grenoble po niedzielnym wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami czuje się już lepiej - poinformował konsul generalny RP we Francji Piotr Adamiuk. Podkreślił on, że według lekarzy stan najciężej rannych jest stabilny z tendencją do lekkiej poprawy. Dwie osoby są jednak nadal w stanie krytycznym. Cały czas jest prowadzone śledztwo w sprawie katastrofy. Polscy prokuratorzy i biegli czekają na zgodę strony francuskiej na wyjazd do Grenoble. Wczoraj zakończyła się trzydniowa żałoba narodowa ogłoszona przez prezydenta.



Francuscy lekarze być może wypuszczą do Polski w sobotę lub niedzielę kolejnych lżej rannych. Będą oni mogli kontynuować leczenie w Polsce. Inni pozostaną w Grenoble jeszcze przynajmniej dwa, trzy tygodnie. Osoby najpoważniej poszkodowane być może będą musiały jednak pozostać w szpitalu przez kilka miesięcy. Przypomnijmy, że na razie do kraju wróciły dwie ranne osoby, a w niedzielę po katastrofie w szpitalach umieszczono 24 osoby.
Francuskie media tymczasem z uznaniem piszą o spontanicznej pomocy Polonii dla ofiar wypadku. Pomoc zaoferowali studenci, emeryci, a nawet bezrobotni, którzy byli np. tłumaczami dla rodzin ofiar i poszkodowanych.
Zastępca prokuratora w Grenoble Luc Fontaine oświadczył, że zostało już zidentyfikowanych 9 ciał spośród śmiertelnych ofiar niedzielnej tragedii. Wśród nich znajduje się 22-letni kierowca prowadzący wóz w momencie wypadku. Drugi kierowca przeżył i doznał poważnych obrażeń.
Fontaine podkreślił, że prowadzone śledztwo w sprawie wypadku będzie długie. Obejmie ono m.in. przesłuchanie rannych, a zwłaszcza kierowcy i pilotki, oraz ekspertyzę techniczną wozu. Pilotka, mająca niegroźne obrażenia, powinna zostać przesłuchana do końca tygodnia. Natomiast pozostałe hospitalizowane osoby są jeszcze w stanie szoku i zostaną przesłuchane później. W przyszłym tygodniu planowane jest także przeprowadzenie ekspertyzy autokaru. Według prokuratury, zbadana zostanie m.in. czarna skrzynka, która pozwoli ustalić, z jaką prędkością jechał autokar w momencie wypadku. Według czterech motocyklistów, którzy zjeżdżali za polskim autokarem tuż przed wypadkiem, w chwili wchodzenia w zakręt jechał on z prędkością około 70 km/h. Zdaniem francuskiej żandarmerii, dozwolona prędkość w tym miejscu to tylko 40 kilometrów. Tym samym potwierdzają się przypuszczenia, że przyczyną wypadku mogła być nadmierna prędkość i kierowcy nie udało się wyhamować pojazdu być może z powodu awarii hamulców.
- W najbliższym czasie odbędą się również przesłuchania dwojga poszkodowanych, którzy są już w Polsce - poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz. Szczeciński prokurator przesłucha w Stargardzie Szczecińskim 63-letniego mężczyznę oraz 24-letnią kobietę. Oboje jako pierwsi uczestnicy tragicznej pielgrzymki wrócili z Francji do kraju specjalnym rządowym samolotem.
Nie wiadomo też jeszcze, kiedy prokuratorzy ze Szczecina oraz biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wyjadą do Francji, by włączyć się w badanie przyczyn tragicznego wypadku autokaru w Alpach. We wtorek szczecińska Prokuratura Okręgowa wysłała do Prokuratury Krajowej wniosek o pomoc prawną z Francji. Wystąpiła też o zgodę na udział w czynnościach prokuratorskich na miejscu zdarzenia dwóch polskich prokuratorów i dwóch biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Biegli są specjalistami od odtwarzania katastrof drogowych. - Czekamy na formalną zgodę strony francuskiej. Wiemy, że będzie, ale musimy ją mieć na papierze. Gdy tylko ją otrzymamy, nasi biegli i prokuratorzy wyjadą do Francji - zapewnił wczoraj Piotr Matczuk z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Maria Cholewińska, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-07-26

Autor: wa

Tagi: wypadek autokaru