Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śledztwo priorytetowe tylko z nazwy

Treść

Zarząd Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność" wyraził zaniepokojenie dalszymi losami śledztwa prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej w sprawie zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki i ponad stu działaczy opozycji politycznej oraz duchownych katolickich w latach 80. Obawy związkowców budzi odsunięcie od dochodzenia dwójki mocno weń zaangażowanych policjantów i ograniczenie kompetencji prokuratora Andrzeja Witkowskiego.

"Zarząd Regionu z obawą i niepokojem odnosi się do faktu odwołania z grupy prowadzącej śledztwo dwóch zatrudnionych od 2002 r. wysoko wykwalifikowanych policjantów" - czytamy w specjalnym stanowisku zarządu lubelskiej "Solidarności". Związkowcy zwrócili też uwagę na przeprowadzoną w tym samym czasie oszczerczą kampanię skierowaną przeciwko prowadzącemu śledztwo prok. Andrzejowi Witkowskiemu.
- Praktyka taka nie służy dobru śledztwa IPN i stawia pod znakiem zapytania dalszy byt tej sprawy - stwierdzają związkowcy. Zarząd Regionu zaapelował do właściwych władz o przywrócenie normalnego biegu śledztwa IPN w sprawie okoliczności zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki i działaczy podziemia politycznego oraz stworzenie wokół niego atmosfery spokoju i normalnej pracy. O interwencję w tej sprawie związkowcy zwrócili się do Komisji Krajowej NSZZ "Solidarności". Komisja Krajowa zapowiedziała ustosunkowanie się do stanowiska lubelskich działaczy na najbliższym posiedzeniu prezydium, które odbędzie się w poniedziałek.
Prokurator Witkowski, który dwa tygodnie temu został odwołany ze stanowiska naczelnika lubelskiej prokuratury IPN, potwierdził, że dwaj policjanci delegowani przez komendę wojewódzką do prowadzonego przez IPN śledztwa, nie stawili się jeszcze w tym roku do pracy w komisji. Jednak ostatecznej decyzji o odwołaniu policjantów prokurator jeszcze nie otrzymał.
Jak wyjaśnił nam nadinspektor Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie, nieobecność funkcjonariuszy policji w pracach komisji ścigania wynika z faktu, że dnia 31 grudnia ub.r. wygasła umowa, na mocy której byli oni oddelegowani do IPN.
- Decyzja w sprawie ich dalszego udziału w śledztwie prowadzonym przez IPN jeszcze nie zapadła, ale przypuszczam, że o ile są potrzebni, to będą tam nadal pracowali - tłumaczy Wójtowicz.
- Mam nadzieję, że policjanci w najbliższym czasie podejmą pracę w komisji - twierdzi prokurator Witkowski. Dodaje, że prowadzenie śledztwa przeciwko zorganizowanej grupie przestępczej bez udziału policji jest rzeczą absolutnie niemożliwą.
Prokurator Andrzej Witkowski zaznaczył, że to dzięki m.in. funkcjonariuszom operacyjnym policji udało się ustalić szereg nowych okoliczności zbrodni popełnionej na kapelanie "Solidarności".
Jak wiadomo w toku śledztwa zostali ujawnieni świadkowie, których zeznania zaprzeczyły dotychczasowej wersji okoliczności wrzucenia ciała ks. Popiełuszki do Wisły we Włocławku. Wskazali oni datę o 6 dni późniejszą, niż przyjęta w czasie procesu toruńskiego.
- Byłoby naiwnością sądzić, że bez działań operacyjnych można dziś rozgryźć związek przestępczy, jaki działał w ramach PRL-owskiego resortu spraw wewnętrznych - stwierdził prok. Witkowski. - Przecież ci ludzie nadal utrzymują ze sobą kontakt - dodał.
Witkowski odmówił jednak podania bliższych szczegółów na temat toczącego się śledztwa.
Według zapewnień prof. Leona Kieresa, prezesa IPN, śledztwo w sprawie funkcjonowania w latach 1956-1989 związku przestępczego w resorcie spraw wewnętrznych ma dla IPN charakter priorytetowy. Ze specjalnego komunikatu Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, wydanego 31 grudnia ub.r. wynika, że to właśnie dobro tego śledztwa było jedną z przesłanek odwołania prok. Witkowskiego ze stanowiska naczelnika oddziałowej komisji ścigania w Lublinie. Dymisja miała umożliwić prokuratorowi prowadzenie intensywniejszego śledztwa w tej najbardziej prestiżowej dla IPN sprawie.
Jednak w tym samym komunikacie silnie podważono kompetencje prok. Witkowskiego. Zarzucono mu brak nadzoru nad pracą podległych prokuratorów i w konsekwencji niewielkie postępy w śledztwach. Witkowski nie zgodził się z tymi zarzutami, twierdząc, że trudności w pracy prokuratorów lubelskiej komisji miały charakter obiektywny i zostały przedstawione w uchwale kolegium lubelskich prokuratorów IPN, przyjętej
26 maja ub.r. i przesłanej do władz IPN.
Dotarliśmy do tego dokumentu. Prokuratorzy wskazują w nim na nieporównywalne z innymi oddziałami obłożenie sprawami, co w konsekwencji paraliżuje ich pracę. " Aktualne obciążenie poszczególnych prokuratorów sprawami śledczymi stanowi faktyczną przeszkodę w należytym, zgodnym ze wskazaniami wiedzy praktycznej i doświadczenia, prowadzeniu poszczególnych 256 postępowań. Nadmienić w tym miejscu należy, iż wskazana liczba jest znacznie zaniżona, gdyż w rzeczywistości w wielu postępowaniach (...) prowadzone są czynności odnośnie do wielu czynów nie pozostających ze sobą w związku przedmiotowym i podmiotowym. W sprawach tych należałoby, zgodnie z zasadami postępowania, dokonać wyłączeń materiałów dotyczących poszczególnych zdarzeń i osób i prowadzić je pod nowymi sygnaturami, co spowodowałoby bardzo znaczący wzrost wymienionej liczby" - napisali w uzasadnieniu uchwały prokuratorzy lubelskiego IPN.
Według podanych w uchwale wyliczeń, we wrześniu 2002 r. na jednego prokuratora IPN w Lublinie przypadało 24 sprawy, gdy tymczasem średnie obciążenie sprawami w skali całego IPN było prawie dwa razy mniejsze i wynosiło 13,1. Obecnie każdy z prokuratorów lubelskiej komisji prowadzi już ponad 30 śledztw.
Jednak władze Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, pisząc w komunikacie o małej skuteczności prokuratorów IPN z Lublina, ani słowem nie wspominają o przyczynach tego stanu rzeczy, sugerując, że wszystkiemu winny był odwołany naczelnik Witkowski. A tymczasem okazuje się, że prokuratorom lubelskiej komisji ścigania prowadzącym tak kluczowe śledztwa, jak w sprawie istnienia esbeckiego związku przestępczego czy w sprawie ukraińskiego ludobójstwa Polaków na Wołyniu, stworzono warunki faktycznie paraliżujące ich pracę.
Adam Kruczek, Lublin

Zły prognostyk

Trudno nie podzielić niepokoju Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność" co do dalszych losów śledztwa w sprawie zabójstwa kapelana "Solidarności" i mordów na działaczach opozycji politycznej i księżach w latach 80. Nie sposób bowiem doszukać się związku między oficjalnymi deklaracjami władz IPN, że śledztwo to ma charakter priorytetowy, a realiami, w jakich jest prowadzone. Absencja niezbędnych w śledztwie policjantów, zakorkowana sprawami i zdziesiątkowana chorobami oddziałowa komisja śledcza w Lublinie, atakowany prokurator prowadzący śledztwo - źle to wszystko rzutuje na możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności ludzi winnych śmierci ponad 100 ofiar, które straciły życie w okresie stanu wojennego i w latach następnych.
AK

Prokurator Andrzej Witkowski uchodzi za jednego z najzdolniejszych i najbardziej bezkompromisowych polskich prokuratorów. Jest absolwentem Wydziału Prawa UMCS w Lublinie oraz Studium Podyplomowego Wymiaru Sprawiedliwości na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na początku lat 90. w ramach Departamentu Prokuratury Ministerstwa Sprawiedliwości prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, które zostało mu odebrane. Rozgoryczony wydał później książkę pt. "Łaknąc sprawiedliwości". Po powrocie z Warszawy w prokuraturze lubelskiej z sukcesami prowadził najcięższe sprawy karne, m.in. przeciwko płatnemu zabójcy o pseudonimie "Ciolo" czy ormowcowi, który w latach 50. zastrzelił swojego sąsiada, AK-owca. Przed podjęciem pracy w pionie ścigania IPN Witkowski był prokuratorem apelacyjnym w Lublinie. Cieszy się wielkim uznaniem lubelskiego środowiska kombatanckiego, które w 2000 roku przyznało mu honorowe członkostwo w Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Prokurator Witkowski znany jest też ze swojej głęboko katolickiej i patriotycznej postawy, której dawał wyraz również w czasie Rozmów niedokończonych na falach Radia Maryja. AK
Nasz Dziennik 14-01-2004

Autor: DW