Śledztwo pod antykorupcyjną lupą
Treść
Olsztyńska prokuratura okręgowa umorzyła wszystkie wątki śledztwa w sprawie fałszowania dokumentów i domniemanych finansowych nadużyć w sklepiku szkolnym w Górowie Iławeckim, gdzie dyrektorem był przez ponad 15 lat poseł PO Miron Sycz. Sprawą zainteresowała się minister ds. walki z korupcją Julia Pitera. Będzie ona monitorowała także postępowanie prokuratorskie w sprawie budowy wiaty za publiczne pieniądze na prywatnym terenie posła Platformy. Prokuratura Okręgowa w Olsztynie umorzyła śledztwo w siedmiu sprawach dotyczących sklepiku szkolnego w Zespole Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim, któremu dyrektorował przez lata Miron Sycz, obecnie poseł PO. Prokurator uznał, że prowadzenie sklepiku bez księgi podatkowej i kasy fiskalnej jest czynem o "znikomej społecznej szkodliwości", niszczenie "dokumentacji" działania sklepiku w postaci karteczek z adnotacjami nie jest "niszczeniem dokumentów" w znaczeniu kodeksowym tego słowa, domniemane manko w sklepiku nie zostało dostatecznie udowodnione z powodu braku... danych (a więc m.in. ksiąg rachunkowych i innych dokumentów, w tym owych karteczek), zaś podrobienie dokumentu, które mogło spowodować obarczenie odpowiedzialnością finansową za te czyny następcy dyrektora Sycza na stanowisku szefa szkoły - Jerzego Necia (potwierdzone opinią biegłego z zakresu analizy danych na dysku twardym) jest "czynem o znikomej społecznej szkodliwości". Prokurator przeszedł do porządku dziennego nad szkodą w postaci naliczenia szkole przez urząd skarbowy blisko 80 tys. zł zaległego VAT. Na koniec fałszywe oskarżenie dyrektora Necia przed organem nadrzędnym zdaniem prokuratury "nie zawiera znamion czynu zabronionego". - Prokurator umorzył siedem spraw związanych ze sklepikiem, bo nie spełniały definicji przestępstwa - podkreślił poseł Sycz, zapowiadając jednocześnie, że wkrótce ujawni, "kto za tymi oskarżeniami stoi". Fakt naliczenia szkole przez urząd kontroli skarbowej zaległego VAT w kwocie blisko 80 tys. zł z tytułu działalności sklepiku skwitował krótko: - Odwołamy się i nic z tego nie będzie (poseł odmówił autoryzacji swoich wypowiedzi nagranych na magnetofon, grożąc "Naszemu Dziennikowi" procesem w razie ich publikacji). Skarżący - podejrzanym? Jedno tylko postępowanie związane z funkcjonowaniem sklepiku szkolnego nadal się toczy w prokuraturze. Chodzi o postępowanie wymierzone przeciwko... Jerzemu Neciowi. Został on oskarżony przez kolejne już szefostwo szkoły, sympatyzujące z dyrektorem Syczem, o "ukrywanie dokumentów" związanych ze sklepikiem. Tymczasem dokumenty te Necio przekazał prokuraturze w obawie przed zniszczeniem na terenie szkoły. Po ujawnieniu manka w sklepie i złożeniu doniesienia do prokuratury dyrektor Necio stracił stanowisko. Umorzeniem postępowania w sprawie sklepiku zainteresowała się minister Julia Pitera, pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją, koleżanka partyjna posła Sycza. - Otrzymałam już z prokuratury treść uzasadnienia i wkrótce się z nim zapoznam - powiedziała nam minister Pitera. Jerzy Necio, który za sprawą kontrowersyjnych działań lokalnych organów ze skarżącego stał się niemal podejrzanym, zapowiada, że jeszcze dziś złoży zażalenie na decyzję prokuratora. - Zażalenie ma rozpatrywać tutejszy Sąd Rejonowy w Bartoszycach. Wolałbym, aby tę sprawę przeniesiono gdzie indziej, aby uniknąć niebezpieczeństwa ewentualnych nacisków - zaznaczył Necio w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". "Z materiału dowodowego wyłania się obraz ostrego konfliktu personalnego w szkole. Organa ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie mogą być narzędziem służącym do jego rozwiązywania" - napisał prokurator w uzasadnieniu umorzenia. - Nie ma w tej sprawie żadnego konfliktu personalnego. Odkryłem manko i próbę obarczenia mnie odpowiedzialnością wstecz poprzez sfałszowanie dokumentu przydziału obowiązków, więc złożyłem doniesienie do prokuratury - zapewnia Necio. Wiata pod nadzorem Minister Pitera monitoruje też postępowanie w sprawie wykorzystania dotacji Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na budowę wiaty na prywatnym gruncie posła Sycza (sprawę tę opisaliśmy w poniedziałkowym wydaniu "Naszego Dziennika"). W czasie przydzielania dotacji Sycz zasiadał w Radzie Nadzorczej Funduszu. Jest w tym postępowaniu świadkiem. - Postępowanie takie oceniam jednoznacznie - jako ewidentne naruszenie prawa, zwłaszcza że chodzi o osobę publiczną. Poseł Sycz był w Radzie Nadzorczej Funduszu, powszechnie znane są jego związki ze stowarzyszeniem - beneficjentem dotacji, inwestycja powstała na jego prywatnym gruncie, oddanym później stowarzyszeniu w użyczenie z obowiązkiem zwrotu gruntu, i dopiero po uruchomieniu przeze mnie postępowania poseł zaczął "klajstrować" umowę użyczenia aneksami [na temat zwrotu nakładów - przyp. red.]. Takie rzeczy nie powinny nigdy mieć miejsca - powiedziała minister Pitera poproszona o skomentowanie postępowania partyjnego kolegi. - Naganne jest zarówno przyznanie "sobie" dotacji, jeśli się zasiada w Radzie Nadzorczej Funduszu, jak i inwestowanie publicznych środków na prywatnej działce - zaznaczyła Julia Pitera. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-09-10
Autor: wa