Skok na pół miliarda
Treść
Wypłatę odszkodowań przez Lasy Państwowe dla byłych właścicieli lasów  przejętych przez państwo w okresie PRL zakłada rządowy projekt ustawy o  zadośćuczynieniu skutkom przejęcia przez państwo mienia w latach 1944-1962.  Środki na ten cel miałyby być odprowadzane z Funduszu Leśnego, który teraz służy  pokryciu deficytu w słabszych ekonomicznie nadleśnictwach oraz finansuje wydatki  na badania naukowe i tworzenie infrastruktury leśnej. Fundusz rozporządza  niebagatelną kwotą około 500 milionów złotych rocznie. W opinii przedstawicieli  Lasów Państwowych, ekspertów ochrony przyrody oraz części posłów, zwłaszcza z  Prawa i Sprawiedliwości, pozbawienie spółki takiej kwoty naraziłoby ją na  utracenie płynności finansowej, a w efekcie ułatwiłoby w przyszłości...  prywatyzację Lasów Państwowych, które zarządzają 7,5 mln hektarów lasów. To 85  proc. wszystkich lasów w Polsce.
W projekcie ustawy o  zadośćuczynieniu skutkom przejęcia przez państwo mienia w latach 1944-1962 nie  ma konkretnej kwoty, o jaką miałby być uszczuplony Fundusz Leśny. Projekt mówi  tylko, że na specjalnie utworzony fundusz reprywatyzacyjny Lasy Państwowe  miałyby odprowadzać środki z istniejącego już FL. Warto tu jednak podkreślić, że  do tego ostatniego trafia m.in. część dochodów ze sprzedaży drewna. A to  niebagatelna suma - około 500 milionów złotych rocznie. Dziś te pieniądze idą na  gospodarkę leśną prowadzoną przez Lasy Państwowe. Z wypowiedzi, jakie padły  niedawno w Sejmie ze strony przedstawicieli Ministerstwa Skarbu Państwa, wynika,  że rząd chciałby "zagospodarować" na cele reprywatyzacji właśnie owe kilkaset  milionów złotych. Eksperci ochrony przyrody obawiają się, że ewentualne wejście  w życie takich przepisów osłabi kondycję finansową Lasów  Państwowych.
Lasy zagrożone wykupem
Jak przekonuje resort  skarbu, opracowywana ustawa nie zmierza ku prywatyzacji Lasów Państwowych.  Jeszcze niedawno wiceminister skarbu Krzysztof Łaszkiewicz ironizował z mównicy  sejmowej, że "nikt, kto będzie chodził po lesie, nie napotka tabliczki z  napisem: teren prywatny". Podkreślał jednak przy tym, iż pozyskanie z Funduszu  Leśnego środków jest konieczne, a rządu nie interesuje "wypłata odszkodowań w  naturze". 
W zapewnienia te nie wierzą jednak ani posłowie PiS, ani  przyrodnicy. Ich zdaniem, przygotowywane przepisy to zamach na fundusz i tym  samy na LP. Fundusz służy bowiem wyrównywaniu niedoborów finansowych w  nadleśnictwach, jest on też wykorzystywany na badania naukowe, tworzenie  infrastruktury czy sporządzanie planów urządzenia lasu. Pozbawienie  przedsiębiorstwa tych środków skazuje go na ogromne problemy, nawet z wypłatą  wynagrodzeń dla części pracowników. Lasy Państwowe proponują, aby na cele  reprywatyzacji przeznaczyć 35 tys. hektarów gruntów i powierzchni leśnych.  
Istnieje niestety realna obawa, że przedsiębiorstwo pozbawione kilkuset  milionów złotych rocznie straci płynność finansową (w ubiegłym roku Lasy  Państwowe zarobiły prawie 185 mln zł) i stanie się w ten sposób łatwym łupem  niekoniecznie dla byłych właścicieli. 
- Lasy Państwowe to jedno z  nielicznych przedsiębiorstw państwowych w kraju, które mają dziś nadwyżkę  finansową. Jeżeli będzie im to zabrane, i w dodatku obciąży się je koniecznością  wypłaty kolejnych kilkuset milionów złotych, LP wpadną w wielkie tarapaty  finansowe. To wszystko ma na celu doprowadzenie do upadłości dobrze  prosperującej spółki po to, by ją następnie wyprzedać obcym inwestorom -  twierdzi poseł Dariusz Bąk (PiS), były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów  Państwowych w Radomiu. Dodaje, że polskie lasy są majątkiem narodowym i wszyscy  powinniśmy z tego dobrodziejstwa korzystać. Nie wiadomo natomiast, jak to  będzie, kiedy właścicielem części lasów zostanie jakaś prywatna spółka.
-  Fundusz wspomaga działalność statutową LP. Tymczasem rząd chce przeznaczyć  środki, jakie spływają do Funduszu, na cele reprywatyzacyjne, a więc dąży do  tego, by LP stały się deficytowe. To zaś byłaby podstawa do tego, by rozpocząć  ich prywatyzację - uważa prof. Jan Szyszko, były minister środowiska w rządzie  PiS.
Jego zdaniem, problemem może też okazać się uzyskiwanie wpływów przez  Fundusz Leśny ze sprzedaży drewna, co stanowi prawie 14 procent wszystkich jego  przychodów. Cena drewna bowiem spada. Dodatkowym obciążeniem dla LP jest  wdrażanie przez Polskę unijnego programu Natura 2000, co powoduje, że dodatkowo  około 20 proc. powierzchni leśnej (przede wszystkim ze względu na bardzo ciekawe  zasoby przyrodnicze) zostało objęte szczególną ochroną. Z tego powodu również  będą ograniczenia wyrębu. Tak więc możliwości pozyskania drewna, a więc i  przychody z tych terenów będą mocno ograniczone. Wszystko to sprawi, że LP staną  się niewydolne finansowo. W opinii PiS, może powtórzyć się sytuacja, jaka  nagminnie pojawiała się na przełomie lat 80. i 90., kiedy to celowo dążono do  tego, by firma była deficytowa w celu wyprzedaży jej majątku.
W wyniku  nacjonalizacji lasów po zakończeniu II wojny światowej wszystkie lasy o obszarze  przekraczającym 25 hektarów znalazły się w rękach państwa. Dziś blisko 85  procent powierzchni lasów jest własnością publiczną. Lasy Państwowe mają też  wielkie zasługi, jeżeli chodzi o ochronę przyrody. Zatrudniają około 26 tys.  osób. 
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2008-12-31
Autor: wa