Skazany za walkę o niepodległość Polski
Treść
Ksiądz Władysław Stańczak - kapelan Narodowych Sił Zbrojnych (1901-1967) Ksiądz Władysław Stańczak należał do tej nielicznej grupy duchownych katolickich na obszarze diecezji lubelskiej, którzy w okresie okupacji hitlerowskiej pełnili funkcję kapelanów wojskowych podziemia narodowego. Aresztowany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie, zasiadł na ławie oskarżonych w szeroko komentowanym przez prasę komunistyczną procesie "morderców spod Borowa". Został skazany na 6 lat więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 4 lata. Kapelani wojskowi, oprócz pełnienia posługi duszpasterskiej wśród żołnierzy konspiracji, niejednokrotnie wykonywali zadania łącznikowe, kurierskie, redakcyjno-kolportażowe oraz prowadzili trudną służbę na polu wywiadowczym. Po zakończeniu II wojny światowej, prowadząc już normalną pracę duszpasterską w parafiach, byli nierzadko aresztowani i zasiadali na ławach oskarżonych stalinowskich sądów. W późniejszym okresie nadal byli represjonowani administracyjnie i finansowo przez komunistyczne organa władzy państwowej. Tego typu polityka nie ominęła osoby ks. Władysława Stańczaka. Władysław Stańczak urodził się 11 sierpnia 1901 roku w Gołębiu k. Puław. Był synem Piotra i Marianny z Zamojskich. Początkowo kształcił się w miejscowej szkole powszechnej. W 1915 r. wyjechał do Radomia, a następnie uczęszczał do tzw. Lubelskiej Szkoły Filologicznej. W 1920 r. służył przez sześć tygodni w 23. pułku piechoty. W 1923 r. ukończył 8. klasę gimnazjum w Szkole Państwowej im. Stanisława Staszica w Lublinie. W latach 1923-1927 kształcił się w Seminarium Duchownym w Lublinie. Święcenia kapłańskie otrzymał 19 czerwca 1927 roku. Pracował kolejno jako wikariusz w: Piaskach (1927-1929), kolegiacie zamojskiej (1929-1930), Józefowie k. Biłgoraja (1930), Chełmie w kościele pw. Rozesłania Świętych Apostołów. W roku 1933 mianowano go proboszczem parafii Depułtycze k. Chełma. W oddziałach partyzanckich Akcji Specjalnej NSZ W 1941 roku został przeniesiony na stanowisko administratora parafii Borów (dekanat Zaklików). Teren ten stanowił bastion konspiracji związanej z Narodową Organizacją Wojskową, a następnie z Narodowymi Siłami Zbrojnymi. Od września 1942 roku w oparciu o stałą bazę - mały folwark Borów, nazwany potocznie przez żołnierzy "stolicą" lub "kretowiskiem", formowały się oddziały partyzanckie Akcji Specjalnej NSZ. Ksiądz Stańczak nawiązał bliskie kontakty z dowódcami kraśnickiej konspiracji narodowej, takimi jak: kpt. Andrzej Kuczkowski vel Robert Grochowski ps. "Wojciech", por. NSZ Kazimierz Poray-Wybranowski ps. "Kret", por. "Jawor", por./kpt. NSZ Henryk Figuro-Podhorski ps. "Step" oraz rtm./mjr NSZ Leonard Zub-Zdanowicz ps. "Ząb" - jedyny skoczek cichociemny w szeregach NSZ. Plebania kościoła w Borowie stała się jednym z punktów narad organizacyjnych dowództwa NSZ. Poziom kontrolowania rejonu Borowa przez partyzantów był na tyle wysoki, że 31 maja 1943 roku żołnierze oddziału "Stepa" pod komendą Ryszarda Ławruszczuka ps. "Zagłoba" w szyku zwartym uczestniczyli w Nabożeństwie majowym w kościele parafialnym. Po Mszy św. odbyła się procesja dookoła kościoła, w której partyzanci prowadzili ks. Stańczaka pod ręce i nieśli baldachim. Dowódca oddziału "Zagłoba", korzystając z okazji, wygłosił przemówienie do zebranych mieszkańców Borowa. Przed odejściem żołnierze konspiracji odśpiewali w kościele pieśni "Boże, coś Polskę" i "Rotę". Według zeznań ww. dowódcy NSZ składanych śledczemu UB 21 listopada 1952 roku "młodszy ksiądz [młodszy - ks. administrator Władysław Stańczak, starszy - ks. proboszcz Stanisław Skulimowski - M.P.] bywał kilka razy w oddziale w lesie, gdzie wygłaszał pogadanki na tematy ideologicznego programu endecji i konieczności przeciwstawienia się wszystkim innym ugrupowaniom politycznym. Takowych pogadanek mogło być trzy lub cztery (...). Następnie w czerwcu 1943 r. ks. Stańczak Władysław w lesie borowskim odprawiał mszę polową dla oddziałów NSZ, podczas której wygłosił kazanie o treści wybitnie antykomunistycznej oraz nawołując do wysiłku do w kierunku całkowitego przejęcia władzy w Polsce przez endecję. W przemówieniu swym nawoływał również do zwalczania organizacji lewicowych". W początkach lipca 1943 roku - w czasie łapanki zorganizowanej przez Niemców - ks. Stańczak został zatrzymany razem z kilkuset mieszkańcami okolicznych wiosek. Wywieziono ich do Budzynia (dzisiejszy Kraśnik Fabryczny). Po dwóch tygodniach ks. Stańczaka przewieziono do Lublina, skąd po kilku dniach został zwolniony. Znamienny w posłudze kapelańskiej księdza administratora był 14 listopada 1943 roku. W tym dniu na leśnej polanie pod Borowem odbyła się Msza św. polowa i uroczyste poświęcenie sztandaru 1. pułku partyzanckiego Legii Nadwiślańskiej Ziemi Lubelskiej NSZ. Znak pułku został wyhaftowany przez panie Poray-Wybranieckie. Na tej uroczystości zebrali się okoliczni mieszkańcy, członkowie placówki AK oraz partyzanci z oddziałów NSZ rtm. Leonarda Zub-Zdanowicza "Zęba", ppor. Henryka Figuro-Podhorskiego ps. "Step", por. Franciszka Przysiężniaka "Ojca Jana" (NOW), por. Leona Cybulskiego "Znicza", kpt. Wacława Piotrowskiego "Cichego", grupa ppor. NSZ Jana Imbirowicza "Jacka" oraz część Kawalerii Zawichostowskiej por. NSZ Mariana Kaczmarskiego "Dymszy". Razem około 190 uzbrojonych żołnierzy konspiracji narodowej. Nowo utworzona jednostka dowodzona przez rtm. "Zęba" została podzielona na trzy baony: "Znicza", "Ojca Jana" i "Stepa". Ksiądz Stańczak tak wracał pamięcią do tej uroczystości: "Stanąłem na miejscu wśród obozu pierwszy raz - zrobił na mnie miłe wrażenie, ale zaraz przejął strachem. (...) Co mnie najbardziej przejmowało, to fakt, że każdy był dopuszczony do uczestnictwa, dużo nieostrożności. (...) Ale trudno, jestem w obozie, zastaję jednego księdza nieznanego mi, ale równocześnie widzę zakłopotanie dowódców, bo umówiony ksiądz do poświęcenia nie dopisał, a my obaj nie na czczo. Zdecydował się ksiądz zastany w obozie, że on odprawi Mszę i dokona poświęcenia. Ruch zatem, ostateczne przygotowania, ksiądz ubiera się do Mszy - ja zaszyłem się w krzaki i spowiadam". Do momentu rozpoczęcia uroczystości żołnierze NSZ przywieźli z kościoła w Borowie ks. Stanisława Skulimowskiego, a także mszał. Jak dalej wspominał ksiądz administrator, pomimo przybycia sędziwego księdza proboszcza "celebra pozostała przy księdzu nieznanym. Po Mszy poświęcenie sztandaru - przemówienie księdza - później kapitana 'Zęba', defilada i na zakończenie obozowy gulasz. Wracam jednak pośpiesznie do domu (...) Naraz dociera wiadomość, że żandarmeria zaklikowska ma zdjęcia z tej imprezy". Ostatecznie należy stwierdzić, że w uroczystości poświęcenia sztandaru 1. Pułku Partyzanckiego Legii Nadwiślańskiej NSZ brało udział trzech duchownych katolickich, co z pewnością jeszcze bardziej zwiększało rangę tej uroczystości dla żołnierzy konspiracji i zgromadzonej społeczności lokalnej. Komunistyczny donos i pacyfikacja wsi Borów Ksiądz Władysław Stańczak przeżył 2 lutego 1944 r. okrutną pacyfikację niemiecką wsi: Borów, Łążek Zaklikowski, Wólka Szczecka i Szczecyn. W protokole z 7 listopada 1946 roku tak zrelacjonował to ludobójstwo: "W dniu 2 lutego 1944 r. Niemcy z policją ukraińską otoczyli cały Borów z trzech stron. Około godziny 11.00 zaczęła się akcja. Wieś została spalona prawie cała, pozostał kościół parafialny, młyn i 5 domów. Miejscowość liczyła ponad 150 mieszkańców. Zginęło około 200 osób, w tym ksiądz proboszcz Stanisław Skielimowski, kierownik szkoły Tadeusz Praczyński i wiele innych osób, przeważnie starcy, dzieci i kobiety. Trudno mi określić, ile zostało uratowanych. Myślę, że około połowa ludności obecnej wówczas w Borowie. (...) Napastnicy w czasie akcji strzelali do wszystkich, których spotkali. Zabitych wrzucali do ognia, a nawet mówiono, że zamykali ludzi w domach i podpalali. Inwentarz z całej wsi zrabowali Niemcy wspólnie z Ukraińcami. Kościół z tabernakulum został zbezczeszczony". W czasach współczesnych historycy doszukują się poszlak mówiących o tym, że ta pacyfikacja była zainspirowana przez komunistyczny donos do Niemców na NSZ. Należy wyraźnie zaznaczyć, że społeczność Borowa i powiązane z nią silne zgrupowanie konspiracji narodowej stanowiło poważne zagrożenie dla prosowieckiej działalności bojowników Mieczysława Moczara, wówczas dowódcy Okręgu II Lubelskiego Armii Ludowej. Po tej tragedii ks. Stańczak zamieszkał u gospodarza we wsi Janiszów i tam, w remizie strażackiej, odprawiał jakiś czas nabożeństwa. Jednak zagrożony aresztowaniem, wyjechał z terenu parafii. Powrócił dopiero w lipcu 1944 r. po wycofaniu się Niemców za Wisłę. I tym razem na krótko, gdyż z nadwiślańskich terenów przyfrontowych Sowieci usuwali ludność cywilną na kilkunastokilometrową odległość od rzeki. Aresztowanie przez UB i proces "Morderców spod Borowa" W styczniu 1945 roku, po rozpoczęciu ofensywy wiślańsko-odrzańskiej, ks. Stańczak wrócił do Borowa. Z resztkami parafian zajął się odnowieniem kościoła zdemolowanego przez sowieckich żołnierzy i rozpoczął pracę duszpasterską. W latach 1946-1947 wybudował nową plebanię. Pomagał również ludziom w odbudowie swych domostw po wojennych zniszczeniach. Ksiądz Stańczak został aresztowany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie 5 grudnia 1952 roku. W dniach 28 października - 5 listopada 1953 roku zasiadł na ławie oskarżonych w szeroko komentowanym przez prasę komunistyczną procesie "morderców spod Borowa". Razem z ks. Stańczakiem sądzeni byli Leon Cybulski ps. "Znicz", Kazimierz Poray-Wybranowski ps. "Kret" i Jana Wtykło ps. "Wojna". Pretekstem do represjonowania ww. żołnierzy NSZ była ich przynależność do oddziału partyzanckiego NSZ rtm. Leonarda Zub-Zdanowicza ps. "Ząb", na którego to rozkaz 9 sierpnia 1943 r. została wykonana egzekucja komunistów z oddziału Gwardii Ludowej im. Jana Kilińskiego. Rekrutami tej grupy byli m.in. członkowie band rabunkowych Antoniego Palenia ps. "Jastrząb" i Józefa Liska ps. "Lisek". 5 listopada 1953 roku Sąd Wojewódzki w Lublinie wydał wyrok wobec żołnierzy NSZ. Ksiądz Władysław Stańczak na mocy art. 2 i 7 Dekretu z dnia 10 grudnia 1946 r. o zmianie Dekretu PKWN z dnia 31 sierpnia 1944 r. został skazany na 6 lat więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 4 lata. Na prośbę brata księdza w styczniu 1955 r. biskup lubelski Piotr Kałwa interweniował w jego sprawie u dyrektora Urzędu ds. Wyznań ministra Jana Izydorczyka, a w kwietniu 1955 r. biskup Piotr Stopniak w piśmie do Prokuratury Wojewódzkiej domagał się przerwania odbywanej kary ze względu na zły stan zdrowia penitencjariusza. Interwencje odniosły pożądany skutek i w listopadzie 1955 r. - po odbyciu 1/3 kary - ks. Stańczak wyszedł na wolność. Od 1955 roku znalazł gościnę jako rezydent w parafii Frampol k. Biłgoraja. Od listopada 1956 roku był przez rok administratorem parafii Czernięcin (dekanat Turobin). Od lipca 1957 (wg KP MO Biłgoraj od lipca 1958 r.) pełnił obowiązki administratora parafii Sól k. Biłgoraja. Ksiądz Stańczak w latach 1958-1961 był czterokrotnie karany grzywną w kwocie od 500 do 1550 złotych przez Komendę Powiatową Milicji Obywatelskiej w Biłgoraju. Zarzucano mu nielegalną zbiórkę pieniędzy i materiałów budowlanych na odbudowę i elektryfikację budynków parafialnych oraz kościoła parafialnego w Soli, jak również zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia. SB rejestrowała jego rodzinne kontakty z bratem - ks. Witoldem Stańczakiem, od 1956 r. proboszczem parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Ksiądz Władysław Stańczak zmarł 6 listopada 1967 roku. Jego pogrzeb zgromadził liczne rzesze parafian i osób duchownych. Stał się manifestacją przynależności społeczności lokalnej do Kościoła katolickiego, co można zauważyć na załączonej fotografii. Podsumowując pracę kapelańską ks. Władysława Stańczaka, należy stwierdzić, że przyczyniła się ona do ugruntowania przekonania o słuszności walki o niepodległość Polski wśród żołnierzy konspiracji narodowej. Pod względem wojskowym w znacznej mierze podnosiła ducha bojowego w partyzantach rejonu borowskiego, co w połączeniu z właściwym wyszkoleniem w działaniach nieregularnych prowadziło do zwycięstw nad hitlerowskimi jednostkami okupacyjnymi i formacjami komunistycznymi. dr Marcin Paluch, historyk "Nasz Dziennik" 2008-08-02
Autor: wa