Skazani za zwolnienie
Treść
Wydział grodzki Sądu Rejonowego w Kozienicach skazał na kary grzywny prezesa i członka zarządu PKS Kozienice za bezprawne zwolnienie z pracy przewodniczącego komisji zakładowej "Solidarności" Mirosława Posłowskiego. Sąd tym samym podzielił stanowisko Państwowej Inspekcji Pracy, która zarzuciła szefom PKS złamanie prawa podczas rozwiązywania umowy o pracę.
Prezes PKS Kozienice Zbigniew W. i zastępca dyrektora, członek zarządu Artur M. mają zapłacić po tysiąc złotych grzywny. Sąd uznał, że zwolnienie dyscyplinarne Posłowskiego, które miało miejsce w lutym br., odbyło się z pogwałceniem prawa pracy i ustawy o związkach zawodowych. Zarząd powinien był uzyskać zgodę na rozwiązanie umowy o pracę ze strony komisji "Solidarności" działającej w PKS, bo przewodniczący jest chroniony przez prawo przed zwolnieniem. A taka opinia była negatywna.
Wyrok jest nieprawomocny, ale znacznie przybliża Posłowskiego do wygrania sprawy o przywrócenie do pracy. Pozew tej treści będzie wkrótce rozpatrzony przez sąd. Przewodniczący został zwolniony, bo zdaniem zarządu nie podporządkował się poleceniu służbowemu kierownictwa firmy. Prezes PKS uważa, że Posłowskiemu nie przysługuje etat związkowy, bo organizacja "S" ma mniej niż 150 członków, i powinien wrócić do pracy jako kierowca. Mirosław Posłowski argumentował, że to nieprawda, zapewniał, że do związku należy znacznie więcej ludzi, ale mimo to zgodził się na zmianę stanowiska pracy. Musiał jednak odnowić swoje uprawnienia zawodowe. Gdy był w trakcie wykonywania różnych badań, otrzymał karne zwolnienie z pracy. - To szykany ze strony zarządu - mówił Posłowski. - Chcą się mnie pozbyć z PKS, bo wiele razy krytykowałem działania prywatnego właściciela firmy, które szkodziły naszemu przedsiębiorstwu - zaznaczał.
W przeszłości Posłowskiego dwa razy próbowali zwalniać poprzedni prezesi. Za każdym razem wybuchał strajk, ostatni trwał prawie trzy miesiące. Teraz "S" postanowiła nie zatrzymywać zakładu, żeby nie być oskarżoną o działanie na szkodę PKS. Związkowcy czekają na decyzję sądu pracy, zarówno w sprawie przewodniczącego, jak i innych kilkunastu osób. Zwolniono je dyscyplinarnie pod różnymi pretekstami, jednak zdaniem związkowców była to kara za udział w dwugodzinnym strajku ostrzegawczym w grudniu ubiegłego roku przeciwko łamaniu praw pracowniczych.
Marek Kalita
"Nasz Dziennik" 2005-04-26
Autor: ab