Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Skazani na wojny o wodę?

Treść

Współzawodnictwo o zasoby wody pitnej może być jednym z głównych czynników powodujących konflikty w Afryce i na Bliskim Wschodzie - ostrzegł wczoraj były sekretarz generalny ONZ Boutros Ghali. Dyplomata ponaglił wspólnotę międzynarodową do zagwarantowania sprawiedliwego podziału zasobów wody pomiędzy poszczególnymi krajami.
Boutros Ghali oświadczył w wywiadzie dla stacji "Radio 4's", że konflikty militarne spowodowane niedostatkiem wody pitnej w krajach Bliskiego Wschodu są w zasadzie nieuniknione. Zdaniem byłego sekretarza generalnego ONZ, jedynie sprawiedliwy podział zasobów naturalnych dokonany przez wspólnotę międzynarodową może powstrzymać grożące wojny. Według stacji BBC, szczególnie zła sytuacja pod tym względem panuje w państwach, których głównym źródłem wody jest Nil. - Bezpieczeństwo Egiptu jest powiązane z sytuacją w Etiopii, Sudanie, Kenii i innych krajach afrykańskich - oświadczył Boutros Ghali.
Eksperci zwracają uwagę, że jezioro Tana w Etiopii, z którego wypływa Nil Błękitny, praktycznie do tej pory nie było eksploatowane przez ten kraj jako rezerwuar wody pitnej. Sytuacja może się jednak wkrótce zmienić w związku z klęską suszy, która spowodowała spadek plonów i w efekcie głód milionów Etiopczyków. Rząd tego kraju skarży się, że nie uzyskał jeszcze poparcia społeczności międzynarodowej koniecznego do eksploatacji zasobów naturalnych. Władze Etiopii zwracają jednak uwagę, że Egipt korzysta z zasobów Nilu w sposób praktycznie nieograniczony, nawadniając tereny pustynne.
Na sprawiedliwszy podział zasobów wody pitnej Nilu naciskają także Kenia i Tanzania. Boutros Ghali zwraca jednak uwagę, że ze względu na boom demograficzny w Egipcie i wzrost liczby mieszkańców w ciągu ostatnich 50 lat z 20 do 70 milionów, kraj ten będzie potrzebował coraz więcej wody.
Jakiś czas temu były szef ONZ ostrzegał także, że niedobór wody pitnej może niedługo wywołać wojnę na Bliskim Wschodzie. Egipski dyplomata z naciskiem podkreślił, że jeśli nadal większość zasobów wody w tym regionie pozostanie pod kontrolą Izraela, przyszłość państwa palestyńskiego będzie stała pod znakiem zapytania. Podobnego zdania jest także książę Hassan z Jordanii. W jego opinii, obecna sytuacja panująca pod tym względem w regionie przyczynia się do wzajemnych niesnasek i grozi wybuchem fali przemocy.
Problem niedostatku wody pitnej w Afryce i na Bliskim Wschodzie jest teraz przedmiotem analiz największych światowych instytucji finansowych, takich jak Bank Światowy. W zeszłym roku Afrykański Bank Rozwoju rozpoczął szacowany na mniej więcej 15 mld USD projekt, mający na celu poprawę sytuacji pod tym względem. Szczególnie chodzi tu o poprawę zaopatrzenia w wodę, walkę z głodem oraz ograniczenie zależności od pomocy zagranicznej. Eksperci szacują, że około 50 proc. mieszkańców Czarnego Lądu nie ma dostępu do zdrowej i czystej wody.
JS

"Nasz Dziennik" 2005-02-04

Autor: ab