Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Skandal w Muzeum Narodowym

Treść

Muzeum Narodowe w Warszawie szykuje nie lada niespodziankę. Niestety, szokującą. Ta szacowna placówka o bogatych zbiorach, mająca za zadanie m.in. ukazywać dzieła sztuki od starożytności do czasów współczesnych, zamierza w przyszłym roku zorganizować wystawę o "homokulturze". Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", głównym jej wątkiem będą przedstawienia o charakterze homoseksulnym w obrazach, rzeźbie i fotografiach. Wydawanie publicznych pieniędzy na ekspozycje, które zniekształcają samo pojęcie "kultury", nie może nie bulwersować.

Pomysłodawcą projektu jest dr Paweł Leszkowicz, wykładowca sztuki współczesnej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jak zapewnia, wystawa o "homokulturze" jest jak najbardziej planowana i "będzie poświęcona homoerotycznym wątkom obecnym w sztuce od zawsze, które są przedstawione na obrazach, w rzeźbach i fotografiach". - Jeżeli sądzi Pan, że takie tematy, które w dziełach i sztuce są od zawsze, można nazywać dewiacją, to nie uważam, żeby było to właściwe określenie. To wystawa poświęcona temu rodzajowi miłości i erotyzmu, który zawsze istniał w kulturze i w sztuce był przedstawiany, ponieważ jest ona takim zwierciadłem społeczeństwa - odpowiada na naszą uwagę, że jego pomysł jest w istocie promocją homoseksualizmu. Dodaje, że "będzie to przede wszystkim promocja sztuki i próba pokazania tego, w jaki sposób te wątki od zawsze w niej istniały". - Takie wystawy pokazano w wielu instytucjach na całym świecie i pora, żeby taka wystawa odbyła się również w Polsce - zapowiada wykładowca.
Zamiar zorganizowania przez Muzeum Narodowe w Warszawie tego typu wystawy wzbudza zażenowanie. Wypacza ona samo pojęcie "kultury", gdyż w tym przypadku można mówić co najwyżej o obyczajowości. - Nie nadużywałbym słowa "kultura". W tych dniach przywołujemy sobie postać Jana Pawła II. Jest więc sposobność, by przywołać i jego wielki traktat o kulturze przekazany na ziemi polskiej od Gniezna 1979 roku. Kiedy zestawimy tamto pojęcie kultury - czynnika tożsamości osoby i narodu, czynnika wyzwolenia spod zniewolenia, sposobu realizacji człowieka w świecie - pojęcie "homokultura" brzmi tak samo "pięknie", jak niezapomniana "kultura socjalistyczna". Szanujmy słowa i szanujmy rozum - twierdzi ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz, etyk, prodziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Natomiast prof. Krystyna Czuba, etyk z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, zwraca uwagę, że Muzeum Narodowe utrzymywane z publicznych pieniędzy służy Narodowi, a nie grupom wyizolowanym. - Homoseksualizm to grupa marginalna, wyizolowana, nieidentyfikująca się ani z tradycją ani kulturą narodową - mówi. Wskazuje, że kultura ma swoje korzenie w rozumie i w tym, co powszechnie nazywa się normalnością. - Tworzenie w Muzeum Narodowym czegoś podobnego, tego typu skandale kulturowe, nie służą dobru ani temu, że możemy to zaakceptować. Bo przecież muzea narodowe powstają z naszych wspólnych podatków. Wywołuje to nie tylko głęboki protest z tego powodu, że dobra narodowe zostają zniekształcone w swojej tradycji i prawdzie kulturowej, ale że ja muszę jeszcze za to zapłacić - podkreśla profesor.
Niestety, mimo podejmowanych starań nie udało się nam poznać opinii na temat planowanej wystawy Piotra Piotrowskiego, dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-10-14

Autor: wa