Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Siostra śmierć

Treść

Pewnie wielu współczesnych interpretatorów "Pieśni Słonecznej" św. Franciszka z Asyżu, czytając pochwałę "siostry śmierci" ("Pochwalony bądź, Panie, przez siostrę naszą śmierć cielesną/ Której żaden człowiek ujść nie może"), traktuje ją tylko jako konwencję, poetycką figurę, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wiele można o niej powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest dobra. A jednak...

Jak zinterpretować zaskakujące wyniki badań CBOS, wedle których większość Polaków (61 procent) dopuszcza możliwość skrócenia ludzkiego życia w sytuacji nieuleczalnej choroby? A może zatem o inną motywację tu chodzi? Trudno powiedzieć, na ile jest to teoretyzowanie, a na ile wynik prowadzonej od dłuższego czasu medialnej kampanii, niemniej dane są niepokojące. Radykalnemu przebudowaniu uległo też pojęcie "dobrej śmierci" (paradoksalnie: "eutanazja" to z greckiego właśnie "dobra śmierć"), tak głęboko zakorzenione jeszcze do niedawna w tradycji chrześcijańskiej. Stan łaski uświęcającej, bliskość rodziny, poczucie bycia kochanym, świadomość spełnienia zostały zastąpione jednym tylko warunkiem: neutralizacja cierpienia. Prawie niesłyszalne są w publicznej dyskusji argumenty, że nowoczesna medycyna potrafi już dziś wyeliminować ok. 98 procent bólu, że kontrolowane samobójstwo to wołanie o miłość, że nie ciało jest tu problemem, a dusza i wreszcie - że eutanazja to problem nie tyle cierpiącego człowieka, co jego najbliższych. Problem chce się "zutylizować" bezszelestnie, w zaciszu sterylnych klinik, z dala od wartkiego nurtu życia, wbrew wołaniu Kościoła, przypominającemu bezustannie o wartości ludzkiego życia. Tylko czy w taki sposób da się zapomnieć o granicy, którą i tak każdy kiedyś musi przekroczyć?
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-11-03

Autor: wa