Siostra Filipa - Weronika Janusewicz (1893-1983)
Treść
Od chwili przejęcia "władzy ludowej" komuniści widzieli w ks. bp. Czesławie Kaczmarku, ordynariuszu kieleckim, biskupa zdecydowanie przeciwnego nowym porządkom narzuconym polskiemu społeczeństwu. Nie ulega wątpliwości, że w ówczesnym Episkopacie Polskim był on bezkompromisowym i zdecydowanym przeciwnikiem ideologii komunistycznej. Dlatego pierwsze mocne uderzenie w Kościół katolicki partia komunistyczna wymierzyła w Kielce. Ordynariuszowi kieleckiemu przypisano rolę konspiracyjnego przywódcy antykomunistycznego i antypaństwowego spisku, do którego miał on rzekomo wciągnąć nie tylko księży, ale także zakonnice i ludzi świeckich. Wśród aresztowanych przez bezpiekę znalazła się siostra Filipa, bezhabitowa niepokalanka, była kierowniczka Domu Dziecka im. św. Tomasza w Kielcach. Bezskutecznie zmuszano ją do złożenia zeznań obciążających ks. bp. Kaczmarka.
Weronika Janusewicz urodziła się 29 sierpnia 1893 r. w Wilnie, w polskiej rodzinie mieszczańskiej Jana i Stefanii z domu Piotrowskiej. Mając siedemnaście lat, w 1910 r., wstąpiła do Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej w Wilnie. 25 maja 1913 r. po odbyciu formacji początkowej złożyła pierwsze śluby zakonne. Okres pierwszej wojny światowej spędziła w Wilnie. W latach 1915-1923 była instruktorką zawodu krawieckiego w szkole rękodzielniczej w tym mieście. 15 sierpnia 1919 r. złożyła profesję zakonną. W 1923 r. decyzją przełożonych została przeniesiona do Domu Generalnego w Nowym Mieście nad Pilicą, gdzie powierzono jej obowiązki mistrzyni nowicjatu. Pełniła je do 1935 roku. Oprócz formacji ściśle zakonnej przygotowywała nowicjuszki do czekających je obowiązków pracy z dziećmi i młodzieżą, którym głównie poświęca się Zgromadzenie Córek Maryi Niepokalanej. Prowadziło ono wtedy liczne przedszkola, domy dziecka, szkoły rękodzielnicze w kilku polskich miastach.
Przełożona domu zakonnego w Grójcu
Przez dziesięć lat (1935-1945) siostra Filipa była przełożoną domu zakonnego w Grójcu pod Warszawą. W tym mieście przeżyła ciężki czas okupacji niemieckiej. Mimo trudnych warunków niepokalanki nie zaniedbywały pracy z dziećmi i młodzieżą: prowadziły nauczanie podstawowe i często tajne komplety na poziomie szkoły średniej. Czyniły to przy okazji organizowanych dla młodzieży tzw. kursów bieliźniarsko-krawieckich. Oprócz wiedzy szkolnej młodzież otrzymywała też formację religijną i patriotyczną. Dzięki siostrom wiele dziewcząt uniknęło wywózki na przymusowe roboty do Niemiec.
W latach okupacji niepokalanki najwięcej starań poświęcały różnym akcjom charytatywnym. Nieznaczne fundusze czerpały z prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej. Pracowały nie tylko na utrzymanie siebie, swoich podopiecznych dzieci, ale też wzrastającej liczby sierot, także dzieci żydowskich. Tych było coraz więcej po utworzeniu getta, wkrótce rozpoczęto też wywózkę Żydów do obozów koncentracyjnych. Siostry zakonne organizowały wtedy słynne akcje "kropli mleka" dla sierot i głodnych dzieci, dożywiając też Polaków wypędzonych przez Niemców w trakcie i po Powstaniu Warszawskim. Siostry wspomagały też działaczy podziemia niepodległościowego.
Godna podziwu była w tych ciężkich latach postawa kierowniczki domu s. Filipy, która nie zważając na rygory niemieckie, była zawsze dzielna, opanowana, co ułatwiało jej sprostanie licznym obowiązkom.
Kierowniczka Domu Dziecka im. św. Tomasza w Kielcach
Po zakończeniu okupacji niemieckiej s. Filipa została mianowana kierowniczką Domu Dziecka im. św. Tomasza w Kielcach przy ul. Wesołej. Fundatorem i pierwszym opiekunem sierocińca był ordynariusz kielecki ks. bp Tomasz Kuliński. Od niego sierociniec wziął imię św. Tomasza. Placówką zarządzało Towarzystwo Dobroczynności powstałe w Kielcach jeszcze w XIX w. z inicjatywy i dzięki znacznej pomocy finansowej ks. bp. Kulińskiego. W 1903 r. sierociniec objęły siostry ze Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej. Przygotowywały dzieci do przyszłego samodzielnego życia, dobrego zachowania, do pracy zawodowej. Najważniejsze jednak było to, że dzieci miały zawsze troskliwą opiekę wychowawczyń.
Niezatarte piętno dobroci i rodzinnego ciepła w pracę sióstr niepokalanek i życie ich podopiecznych w Domu Dziecka im. św. Tomasza w Kielcach wniósł ks. dr Jan Jaroszewicz, późniejszy biskup i ordynariusz diecezji kieleckiej, opiekun sierocińca w latach 1931-1945. Z własnych pieniędzy finansował wycieczki, wyjazdy na wakacje, obdarzał prezentami, a co najważniejsze - często spędzał z sierotami wiele czasu, dzieci zawładnęły jego sercem. Odwołany ze stanowiska opiekuna nadal okazywał ogromną troskę o sierociniec i często w nim przebywał.
Siostra Filipa jako kierowniczka domu, mimo braków finansowych, panującej biedy, swoje urzędowanie rozpoczęła od remontu budynku sierocińca zniszczonego w czasie wojny. Osobiście pełniła obowiązki księgowej i zaopatrzeniowca. W tym czasie niepokalanki materialnie pomagały też wielu biednym rodzinom z terenu Kielc, opiekowały się chorymi, przygotowywały dzieci do przyjęcia sakramentów świętych.
Wkrótce po zakończeniu okupacji, w 1945 r., władze rządowe rozwiązały towarzystwa i stowarzyszenia kościelne, m.in. przestało istnieć Towarzystwo Dobroczynności w Kielcach. Ze stanowiska opiekuna odwołany został ks. Jaroszewicz. Opiekę nad kieleckim sierocińcem przejęła Caritas, wtedy jeszcze kościelna.
W styczniu 1946 r. Dom Dziecka im. św. Tomasza wizytowali pracownicy oświaty z Warszawy, zapoznając się z warunkami funkcjonowania sierocińca. Siostra Filipa wskazała na liczne braki materialne utrudniające prowadzenie pracy wychowawczej. Skutek wizytacji nie był zaskakujący. Dom Dziecka im. św. Tomasza został przejęty przez kuratorium oświaty z Kielc, chociaż z opieki nad nim nie zrezygnowała Caritas. Siostra Filipa wspominała, że wtedy rozpoczęły się dla niej trudne czasy w kierowaniu sierocińcem. Od tej pory podlegała różnym władzom sprawującym w różnym zakresie kuratelę nad domem, a to: kuratorium oświaty, ks. bp. Czesławowi Kaczmarkowi jako ordynariuszowi diecezji, nowemu opiekunowi - ks. Romanowi Zelkowi, kierownikowi Caritas - ks. Marianowi Łuczykowi, dalej, dotychczasowemu opiekunowi ks. Janowi Jaroszewiczowi, a także swoim władzom zakonnym. Siostra Filipa pisała: "Każda władza miała swoje wymagania i żądała jakiejś zależności zgodnej z jej wymaganiami. (...) Wszystko trzeba było pogodzić i zachować równowagę i ze wszystkiego się wyliczyć przed każdą władzą. Nie było to łatwe wszystkich zadowolić, bo rywalizacja wchodzi w grę i nie było obojętne, kto ma decydować".
Od czasu wizytacji państwowej nasiliły się kontrole z kuratorium. Mimo że nie stwierdzano żadnych niedociągnięć, wyraźny był nacisk na przełożoną generalną niepokalanek, by odsunęła siostrę Filipę od kierowania domem dziecka. Siostra Filipa wobec władz świeckich zawsze była bezkompromisowa, nigdy nie ustępowała w sprawach, które miały związek z charakterem religijnym pracy wychowawczej w sierocińcu. Nadto była lojalna wobec władz kościelnych, a taka postawa kierowniczki zakładu nie mogła być akceptowana przez miejscowych notabli. Przełożona generalna Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej ustąpiła pod naciskiem i w 1949 r. mianowała siostrę Filipę przełożoną wspólnoty zakonnej w Radomiu oraz intendentką w tamtejszym przedszkolu. Tam siostra Filipa pracowała do 1952 roku.
Tymczasem zarząd nad Domem Dziecka św. Tomasza w Kielcach przejęła Caritas rządowa z "patriotą", zakonnikiem ks. Tadeuszem Bartkowskim na czele, który zamieszkał w sierocińcu. Tu organizował zebrania, odwiedzały go różne osoby wyraźnie wrogo nastawione do religii, do sióstr, a nawet dzieci. Stwarzało to niezdrową atmosferę w zakładzie wychowawczym i utrudniało pracę zakonnicom. Te działania były podejmowane po to, aby sierocińca nie odwiedzał ks. Jaroszewicz i by doprowadzić do upaństwowienia kościelnego zakładu wychowawczego.
Aresztowanie i śledztwo
W 1952 r. siostra Filipa została przeniesiona z Radomia do Końskich. Współpracując z Zakładem Doskonalenia Rzemiosł, organizowała kursy krawieckie i pracowała jako instruktorka zawodu krawieckiego. 29 września 1952 r. do zakonnego domu sióstr niepokalanek przy ul. Krakowskiej w Końskich przybył pracownik Urzędu Bezpieczeństwa. Poprosił siostrę Filipę, by udała się z nim do siedziby UB w celu sprawdzenia dokumentów. Po opuszczeniu domu zakonnego została "zaproszona" do samochodu. Zawieziono ją do wojewódzkiego UB w Kielcach.
Bezpieka chciała uczynić z siostry Filipy świadka "przestępczych działań" ks. bp. Czesława Kaczmarka i ks. Jana Jaroszewicza. W czasie prowadzonych nocą przesłuchań ubecy żądali, by siostra złożyła zeznania obciążające uwięzionych kapłanów. Na przygotowywanym pokazowym procesie ks. bp. Kaczmarka i księży kieleckich siostra Filipa jako świadek miała potwierdzić ich fikcyjne przestępstwa, rzekomo dokonywane przez "antypaństwowy i antyludowy ośrodek kierowany przez ks. Czesława Kaczmarka, biskupa, byłego ordynariusza w Kielcach".
Siostra nie uległa presji przesłuchujących ją funkcjonariuszy bezpieki. Odmawiała składania zeznań pod dyktando UB. Powtarzała nieustannie, że nie może powiedzieć nic złego o uwięzionych kapłanach, jedynie to, że zawsze byli dobrzy dla wszystkich biednych i osieroconych dzieci. W żaden sposób komunistycznym władzom nie udało się zmusić siostry do złożenia fałszywych zeznań przeciwko kapłanom. Z tego powodu oraz z braku jej jakiejkolwiek winy 23 października 1952 r. została zwolniona z aresztu. Wróciła do domu zakonnego w Końskich, gdzie nadal pełniła obowiązki przełożonej. W latach następnych zlecano jej różne obowiązki w posłudze zakonnej.
Siostra Filipa - Weronika Janusewicz, zmarła 4 kwietnia 1983 r. w Końskich, tam również została pochowana.
ks. Daniel Wojciechowski
"Nasz Dziennik" 2009-07-11
Autor: wa