Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Siłą ma być zespół

Treść

Polskie siatkarki nie będą faworytkami rozpoczynających się jutro w Japonii mistrzostw świata, ale obiecują grę o jak najlepszy wynik, a po cichu marzą o podium. I nie jest to wcale nierealny cel, choć prowadzi do niego bardzo długa i ciężka droga. Na początek podopieczne Jerzego Matlaka zmierzą się w Tokio z gospodyniami turnieju i od tego meczu wiele może zależeć.
Cztery lata temu, podczas ostatniego mundialu także odbywającego się w Japonii, Biało-Czerwone wypadły bardzo słabo. Rozpoczęły co prawda obiecująco, od trzech zwycięstw, ale potem przegrały kolejno sześć potyczek i błyskawicznie pożegnały się z turniejem. W drugiej fazie nie ugrały nawet jednego seta i ostatecznie zostały sklasyfikowane na odległym 15. miejscu. W dużej mierze był to efekt wstrząsu, jaki nastąpił w kadrze tuż przed mistrzostwami. Po nieudanym występie w cyklu World Grand Prix, wewnętrznych konfliktach (ich efektem było m.in. wyrzucenie z drużyny Małgorzaty Glinki), z pracy zrezygnował trener Andrzej Niemczyk, zastąpił go Ireneusz Kłos. Nie potrafił - bo była to misja niewykonalna - na nowo poukładać rozbitej ekipy, poprawić atmosfery, znaleźć następczyń wielkich nieobecnych (problemy zdrowotne rozgrywających). Podczas gdy Polki przeżywały niepowodzenie, triumfy święciły Rosjanki, które dość niespodziewanie w finale pokonały faworyzowane Brazylijki. Na najniższym stopniu podium stanęły reprezentantki Serbii i Czarnogóry, po zwycięstwie nad Włoszkami.
Wynik z Japonii był dla nas rozczarowaniem, ale też Biało-Czerwone na mistrzostwach świata nigdy nie odnosiły spektakularnych zwycięstw. Nawet w najlepszych swoich latach, gdy w błyskotliwym stylu zdobywały miano najlepszej drużyny Europy, na mundialach nie zbliżały się do podium. Czy teraz może być inaczej? Lepiej? Przekonamy się. Teoretycznie Polki trafiły do łatwej grupy, z której nie sposób nie awansować do drugiej rundy. Ważne jednak, by w pierwszej odnieść jak najwięcej zwycięstw, a to już takie łatwe nie będzie, zwłaszcza w meczach z Japonkami i Serbkami. To bardzo mocne ekipy, głównie gospodynie, którym na pewno pomagać będą "ściany". - Od tego spotkania może wiele zależeć. Dobry początek zawsze wpływa pozytywnie na morale, dodaje pewności siebie - mówi Katarzyna Gajgał, środkowa naszej reprezentacji. Polki, jeśli pomyślnie przebrną początkowe fazy (a nikt nie dopuszcza myśli, by było inaczej), w drodze do półfinału na pewno unikną takich potęg jak Brazylia, Holandia, Włochy czy USA. Wynika to z takiego, a nie innego składu grup (nie jest tajemnicą, że zwykle promuje się gospodarzy wielkich imprez, a korzystają na tym także drużyny, które znajdą się z nimi z grupie), a nie regulaminu, który w przeciwieństwie do regulaminu mistrzostw świata mężczyzn jest czytelny, uczciwy i nie budzi kontrowersji. Po cztery najlepsze drużyny z każdej grupy awansują do kolejnej rundy, w której utworzą dwie ośmiozespołowe grupy (A z D, B z C) z zaliczeniem wyników meczów z pierwszej fazy (dlatego jest tak ważne, by osiągnąć korzystne rezultaty starć z Japonią i Serbią). Do półfinałów zakwalifikują się po dwie najlepsze ekipy drugiej fazy mistrzostw. - Takie zasady są uczciwe. Wszyscy od dawna wiemy, z kim zagramy na początku i z kim możemy się zmierzyć w przyszłości. To powoduje, że każdy mecz będzie ważny, a wszystko będzie zależeć od formy poszczególnych zespołów - zauważa Matlak.
Selekcjoner zabrał do Japonii ciekawą drużynę, swoistą mieszankę rutyny i młodości. W kadrze znalazły się zaledwie dwie zawodniczki grające na ostatnim mundialu (Paulina Maj i Mariola Zenik) i trzy mające w życiorysie występ na mistrzostwach w 2002 roku (Małgorzata Glinka-Mogentale, Aleksandra Jagieło i Joanna Staniucha-Szczurek). Matlaka ucieszył szczególnie powrót do reprezentacji Glinki, której potężne ataki mogą być skuteczną bronią m.in. na Japonki.
Polki nie będą faworytkami mundialu, ale nie były również faworytkami ubiegłorocznych mistrzostw Europy. A jednak po porywającej grze sięgnęły po brązowe medale, pokazując, że są w stanie wspiąć się na najwyższy poziom. W Japonii wystąpi kilka zawodniczek doskonale pamiętających tamten turniej, a siłą zespołu ma być - podobnie jak podczas ME - sam zespół. Zjednoczony w celu i wspierający się w dobrych i złych chwilach. Oby tych lepszych było więcej. Wczoraj kibiców zaniepokoiły informacje o problemach zdrowotnych Matlaka. Trener trafił nawet do szpitala, gdzie okazało się, że ma stany zapalne kręgosłupa i problem z dyskiem. Lekarze zalecili, by się intensywnie nie ruszał, najlepiej pozostał w łóżku, ale sam jest dobrej myśli i zapewnia, że jutro poprowadzi zespół w inauguracyjnym spotkaniu.
Piotr Skrobisz
Skład reprezentacji Polski:

rozgrywające: Milena Sadurek (Bank BPS Muszynianka Fakro), Joanna Wołosz (Impel Gwardia Wrocław); przyjmujące i atakujące: Małgorzata Glinka-Mogentale (VakifBank Gunes Stambuł), Anna Werblińska (Aluprof Bielsko-Biała), Joanna Kaczor, Aleksandra Jagieło (obie Muszynianka), Karolina Kosek, Katarzyna Zaroślińska (obie Organika Budowlani Łódź), Joanna Staniucha-Szczurek (Tauron MKS Dąbrowa Górnicza); środkowe: Berenika Okuniewska (Aluprof), Katarzyna Gajgał, Agnieszka Bednarek-Kasza (obie Muszynianka); libero: Mariola Zenik (Muszynianka) i Paulina Maj (Atom Trefl Sopot).

Podział na grupy:
grupa A (Tokio): Japonia, Polska, Serbia, Algieria, Peru, Kostaryka; grupa B (Hamamatsu): Brazylia, Włochy, Holandia, Portoryko, Kenia, Czechy; grupa C (Matsumoto): USA, Kuba, Tajlandia, Niemcy, Kazachstan, Chorwacja; grupa D (Osaka): Chiny, Rosja, Dominikana, Turcja, Korea Płd., Kanada.

Nasz Dziennik 2010-10-28

Autor: jc