Siła determinacji czy niemoc pozorantów
Treść
Rada Ministrów ma dziś zdecydować, jakie stanowisko w sprawie unijnej konstytucji zaprezentuje polska delegacja na październikowej konferencji międzyrządowej w Rzymie. Pewne jest, że zmierzać ono będzie ku utrzymaniu pozycji Polski w Radzie Unii Europejskiej, zagwarantowanej ustaleniami z Nicei, oraz wprowadzeniu do preambuły odwołania do wartości chrześcijańskich. Czy jednak rząd wykaże dość determinacji, aby swoje postulaty przekuć w Rzymie na konstytucyjne zapisy? Jeżeli chodzi np. o invocatio Dei, dotychczasowe poczynania rządu sprawiały wrażenie jedynie pozorowanych działań, a nie rzeczywistego zaangażowania.
Rada Ministrów ma dziś przyjąć stanowisko w sprawie europejskiej konstytucji na rozpoczynającą się 4 października w Rzymie konferencję międzyrządową. Mimo ponawianych przez Niemcy i Francję apeli, by nie otwierać dyskusji nad tym przygotowanym przez Konwent dokumentem, jest niemal pewne, że rząd podtrzyma postulaty zgłoszone w lipcu na Radzie Europejskiej w Salonikach.
Według ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, najważniejszą sprawą dla Polski jest utrzymanie w konstytucji europejskiej ustalonych w Nicei reguł głosowania w Radzie Unii Europejskiej. Wynika to z jego wypowiedzi po nieformalnym spotkaniu szefów MSZ obecnych oraz kandydackich państw Unii w Riva del Garda we Włoszech. Według minister ds. europejskich Danuty Huebner, podczas dzisiejszego posiedzenia Rada Ministrów podtrzyma też pozostałe postulaty - odwołanie do dziedzictwa chrześcijańskiego w preambule konstytucji, zakaz tworzenia paktów wojskowych konkurencyjnych wobec NATO i podtrzymanie zasady "jeden kraj - jeden komisarz". Huebner zastrzegła jednak, że Polska nie zamierza uciekać się na konferencji międzyrządowej do szantażu w celu realizacji swoich żądań.
- Na pewno musimy wytłumaczyć naszym partnerom, że chodzi również o ratyfikację Traktatu Konstytucyjnego, a nie tylko o przyjęcie przez konferencję międzyrządową - powiedziała Huebner. Jej zdaniem, niezrealizowanie polskich postulatów sprawi, że trudno będzie w Polsce przeprowadzić ratyfikację. Tymczasem od ratyfikacji przez wszystkie państwa uzależnione jest wejście unijnej konstytucji w życie.
Czy Polska ma szansę wywalczyć korzystne zapisy konstytucji w interesujących ją kwestiach? - Wszystko zależy od otoczki międzynarodowej, od tego, czy zdołamy zmontować koalicję wokół tych spraw - uważa Ewa Haczyk, rzecznik Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
Prace nad polskim stanowiskiem prowadzone były do ostatniej chwili. Zasadniczy kierunek nadał im podzespół międzyresortowy ds. konferencji międzyrządowej, któremu szefuje minister Huebner. Dopracowaniem poszczególnych elementów zajmował się departament Unii Europejskiej w MSZ, którym kieruje minister Paweł Świeboda, sekretarz wspomnianego podzespołu. Na posiedzeniu Rady Ministrów stanowisko ma referować minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. Będzie on także, obok premiera Millera, członkiem polskiej delegacji na konferencję w Rzymie, do której wejdą prawdopodobnie też Huebner i zespół ekspertów.
Przeciwnikami naruszania kruchej ugody wokół konstytucji, jaka zapadła w Konwencie, są przede wszystkim największe państwa UE: Niemcy, Francja i Włochy, które najwięcej zyskują wskutek nowych rozwiązań. W wywiadzie dla "Financial Times" szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer zagroził nawet, że kraje, które będą utrudniać zawarcie kompromisu, mogą ponieść negatywne konsekwencje przy dzieleniu unijnego budżetu. Sprzymierzeńcem Polski jest natomiast Hiszpania, która, podobnie jak nasz kraj, dużo straci w razie zniesienia ustaleń z Nicei. Konstytucja wprowadza bowiem od 2009 r. nowy system głosowania w Radzie UE, w którym decyzje zapadałyby nie większością głosów, a większością państw i potencjału ludnościowego. Po spotkaniu w Pradze szefów dyplomacji piętnastu tzw. państw niezadowolonych, na którym podjęto próbę zmontowania koalicji, stało się jasne, że większość z nich nie myśli o szerszej wspólnej strategii przeprowadzenia zmian w projekcie unijnej konstytucji, lecz raczej o wygraniu dla siebie pojedynczych postulatów. Tymczasem szeroka koalicja jest konieczna, aby coś "ugrać", bowiem decyzje będą w Rzymie podejmowane jednomyślnie, na zasadzie konsensusu. - Polska jawi się na tym tle jako kraj bardzo zdeterminowany - uważa Haczyk z UKIE. Czy jednak starczy tej determinacji, gdy kanclerz Schroeder tupnie nogą?
Małgorzata Goss
Między Unią a Narodem
Czy można sobie wyobrazić katolicki kraj z konstytucją, która - wbrew historycznym zaszłościom - skrzętnie unika odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy? Albo kwestia hodowania w łonie Unii konkurencji dla NATO - czy nie skończyłoby się to dla Polski przybraniem niebezpiecznej pozycji "w rozkroku"? Słowem - musimy nasze sprawy "ugrać". A skoro tak, to dobrze byłoby, żeby Rada Ministrów wysunęła nie cztery, ale czternaście postulatów, by potem było z czego rezygnować. Co zaś się tyczy determinacji, rząd dałby jej dowód, gdyby już zapowiedział referendum nad unijną konstytucją. Mając za plecami wolę Narodu, można naprawdę skuteczniej negocjować. Na razie jednak na ten temat cicho.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 9-09-2003
Autor: DW