Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sikorski zapowiada audyt

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Zmianę zasad rozliczania zagranicznych wyjazdów posłów zapowiedział marszałek Sejmu Radosław Sikorski.

Zapowiedź audytu służbowych podróży zagranicznych parlamentarzystów to skutek ujawnienia okoliczności podróży służbowej trzech posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy w poniedziałek zostali w związku z tą sprawą wyrzuceni z partii.

Zwołany na dziś Konwent Seniorów ma podjąć „stanowcze decyzje” w sprawie audytu zagranicznych podróży służbowych posłów. Zbadanie, w jaki sposób parlamentarzyści wydają i rozliczają otrzymane z Kancelarii Sejmu środki na służbowe wyjazdy, marszałek zapowiedział po ujawnieniu, w jaki sposób zrobili to trzej posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Z medialnych doniesień wynika, że Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński oraz Adam Rogacki, mimo że dokonali już zakupu biletów na lot tanimi liniami do Madrytu w celu udania się, pod koniec października, na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, wystąpili do Kancelarii Sejmu o wypłatę zaliczki przysługującej w związku z planowaną podróżą na miejsce docelowe samochodem. Po czym zgłosili, że to drogą lądową dostali się do Madrytu. Posłowie pobrane pieniądze – w kwocie łącznie kilkunastu tysięcy złotych – zwrócili po zainteresowaniu się ich podróżą tabloidów. Uwagę mediów do służbowego wyjazdu posłów do Madrytu przyciągnęła awantura z udziałem towarzyszących politykom żon, do której miało dojść na pokładzie samolotu. Decyzja PiS w sprawie trzech posłów była błyskawiczna i dla tych polityków PiS drastyczna. Po deklaracji Jarosława Kaczyńskiego o rekomendowaniu wyrzucenia Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego z PiS Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości zdecydował w poniedziałek o usunięciu z partii całej trójki. Według przewodniczącego Komitetu Wykonawczego PiS Joachima Brudzińskiego, to była jedyna decyzja, jaką można było w tej sytuacji podjąć.

– Panowie mieli świadomość, że obowiązuje uchwała Komitetu Politycznego obligująca wszystkich naszych polityków do odpowiedniego zachowania się podczas podróży służbowych – bo chcę się w tej chwili odnosić do zarzutów natury etyczno-moralnej. Co do zarzutów cięższego kalibru – mam na myśli ewentualny zarzut o wyłudzenie pieniędzy z Kancelarii Sejmu – ocena w tej sprawie nie należy do Komitetu Politycznego. To kwestia do rozstrzygnięcia przez niezawisły sąd, a panowie mają prawo do obrony – powiedział nam Brudziński. Wyrzuceni z partii posłowie nie zostali przez Komitet Polityczny PiS wysłuchani. Pozostaje im prawo odwołania się do koleżeńskiego sądu dyscyplinarnego. Brudziński akcentował, że Prawo i Sprawiedliwość – nie tak jak Platforma Obywatelska – wie, jak się w podobnych sprawach należy zachować.

– W przeciwieństwie do naszych konkurentów politycznych nie tylko mówimy, ale i działamy. A to, co się dzieje wokół całej tej sprawy, ten cały „medialny jazgot”, który nawet w Święto Niepodległości rozlega się z mediów – jak mówił Andrzej Wajda – zaprzyjaźnionych z obozem rządowym, jest najlepszym dowodem, że żyjemy w państwie, w którym stosunkowo małego kalibru wydarzenie, jakim było to opisywane przez media zachowanie naszych byłych już kolegów partyjnych w Madrycie, jest powodem do takiego wręcz artyleryjskiego ostrzału mającego zaszkodzić nie tym, którzy – w wymiarze politycznym – już zostali ukarani – tylko partii, która potrafi sobie w takich sytuacjach we własnych szeregach poradzić – stwierdził Brudziński. Poseł PiS przypomniał, że choćby nad aferą taśmową, aferą hazardową czy aferą Amber Gold zapadła cisza. – Czy ktoś jeszcze pamięta o obietnicy Donalda Tuska, że do końca września sprawa afery taśmowej zostanie wyjaśniona, a taśmy zostaną upublicznione? – dodał Brudziński.

Drastyczną dla kolegów partyjnych decyzją o wyrzuceniu trzech posłów z partii Prawo i Sprawiedliwość nie tylko próbuje zniwelować negatywne dla partii skutki ujawnienia, w przeddzień wyborów samorządowych, „wyczynów” polityków PiS, ale przede wszystkim chce pokazać, jak bardzo standardy w Prawie i Sprawiedliwości różnią się od standardów w Platformie Obywatelskiej. Po tym, gdy w trakcie kampanii do Parlamentu Europejskiego wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz – w stanie wskazującym na spożycie – awanturował się, wykrzykując obraźliwe słowa, z niemieckimi funkcjonariuszami na lotnisku we Frankfurcie, przestał kierować kampanią wyborczą Platformy i nie wystartował w tych wyborach, jednakże wciąż pozostaje szefem dolnośląskich struktur Platformy Obywatelskiej.

Dobrze mają się również np. bohaterowie afery taśmowej z Platformy Obywatelskiej. Radosław Sikorski, choć do gabinetu Ewy Kopacz nie wszedł, to otrzymał inne eksponowane stanowisko – marszałka Sejmu. Sikorski jako szef MSZ został „przyłapany” na potraktowaniu spotkania z partyjnym kolegą Jackiem Rostowskim jako służbowego obiadu. Szef MSZ czas obiadu spędził – jak wynika z nielegalnie dokonanego nagrania rozmowy – na plotkowaniu, knuciu, w jaki sposób można zniszczyć opozycję, i opowiadaniu wulgarnych dowcipów. Za obiad, z publicznych pieniędzy, zapłacono ponad 1,3 tys. zł, a oburzenie byłego szefa MSZ – który dziś chce sprawdzać zasadność wydatków posłów związanych ze służbowymi wyjazdami – na wytknięcie mu „biesiadowania za nasze” wskazuje raczej, że tego typu obiady na koszt podatników, mające bardzo luźny związek z wykonywaną pracą, były dla Sikorskiego normalnością. Gdy tabloidy zaczęły wytykać Sikorskiemu wystawny obiad za publiczne pieniądze, szef MSZ powiedział, że zwrócił pieniądze wydane na alkohol. Humor dopisuje również Sławomirowi Nowakowi. Były minister transportu – w kolejnej podsłuchanej rozmowie z byłym szefem wywiadu skarbowego i wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem – interweniował w sprawie kontroli podatkowej u swojej żony, obawiając się jednocześnie skonfrontowania przepływów środków między rachunkiem żony a swoim. Uzyskał nawet informację, że „sprawa została zablokowana”. Sławomir Nowak, choć członkiem Platformy już nie jest, to wciąż pozostaje członkiem klubu PO w Sejmie. W jednym z wywiadów Nowak zadeklarował zrzeczenie się mandatu poselskiego „w ciągu kilku tygodni”. Do spełnienia obietnicy honoru już zabrakło.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 12 listopada 2014

Autor: mj