Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sikorski: Wałęsę krytykują "karły moralne"

Treść

"Karły moralne" - takim mianem Radosław Sikorski określił działaczy opozycji antykomunistycznej z okresu PRL, którzy dzisiaj zgłaszają uwagi do działania i sposobu zachowania Lecha Wałęsy. Minister spraw zagranicznych, znany bardziej z "dożynania watah" i dzielenia przedstawicieli Polonii na lepszych i gorszych, jeszcze w 1992 roku jako członek Ruchu Odbudowy Polski należał do zdecydowanych krytyków byłego prezydenta.

- Panie Lechu, pan się nie przejmuje tym, co niektóre "karły moralne" w tej chwili wygadują - tymi słowami szef MSZ zwrócił się w sobotę w Gdańsku do Lecha Wałęsy podczas konferencji pt. "Solidarność dla przyszłości", zorganizowanej z okazji rocznicy wręczenia mu Nagrody Nobla. Po "dożynaniu watah" w "języku miłości", jakim notorycznie posługują się Janusz Palikot, Radosław Sikorski czy Stefan Niesiołowski, pojawiło się więc kolejne, "wzbogacające" polską debatę publiczną określenie: "karły moralne".
- To oburzające. Krytykować, wreszcie domagać się wyjaśnienia bulwersujących kart z historii Lecha Wałęsy, zwłaszcza tych dotyczących współpracy z SB ma prawo każdy człowiek, zwłaszcza ten, któremu zależy, by Polska wreszcie uwolniła się od tych patologicznych związków z czasów PRL - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Kornel Morawiecki, przywódca "Solidarności Walczącej". W swoim wystąpieniu Sikorski precyzował, że określenie "karły moralne" dotyczy tych, którzy 30 lat temu nie "walczyli z komuną", a teraz negują zasługi Wałęsy. - Staram się unikać komentarzy dotyczących polityków starszego pokolenia, którzy w okresie PRL walczyli z komunizmem, rozumiem, że nierzadko są skonfliktowani i dziś stoją po różnych stronach barykady. Ale Sikorski w dawnych, mrocznych czasach żadnej roli nie odgrywał i dzisiaj takie wypowiedzi dyskredytują go jako polityka - uważa poseł Zbigniew Girzyński (PiS), członek sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Co ciekawe, Radosław Sikorski - najpierw jako wiceminister w rządzie Jana Olszewskiego, a później członek Ruchu Odbudowy Polski - wielokrotnie, podczas spotkań z sympatykami ROP nie szczędził słów krytyki pod adresem Wałęsy i Okrągłego Stołu.
- Doskonale pamiętam, co Sikorski w latach 90. mówił o Lechu Wałęsie. Szkoda, że ma tak krótką pamięć. Jest mi przykro, że używa teraz takich słów wobec ludzi, którzy walczą o prawdę - mówi Kornel Morawiecki. Opinię Sikorskiego o "karłach moralnych" podzielił jednak jego partyjny kolega Stefan Niesiołowski, który - jak wynika z ujawnionych niedawno protokołów - wsypał podczas przesłuchania swoich kolegów i struktury opozycyjnego "Ruchu". - Powiedział banalną prawdę - konkludował w niedzielę Niesiołowski w programie "Kawa na ławę". Jego zdaniem, takie określenie pasuje do tych, którzy "opluwają Lecha Wałęsę". W tym kontekście padło nazwisko Anny Walentynowicz.
- Jeśli Niesiołowski za "moralnego karła" uważa Annę Walentynowicz, to tym samym stawia się w sytuacji, w której żaden człowiek, mający poczucie przyzwoitości, nie weźmie z nim udziału w żadnej debacie. Z kimś takim się nie rozmawia - komentuje poseł Girzyński.
Zdaniem Morawieckiego, wypowiedź Niesiołowskiego jest haniebna i powinna oznaczać dla polityka PO konsekwencje chociażby w postaci ostracyzmu towarzyskiego.
- To skandaliczne odwrócenie wektorów moralnych. Nie można w taki sposób traktować Anny Walentynowicz, jednej z polskich bohaterek, jednej z najbardziej świetlanych postaci "Solidarności" - mówi Morawiecki.


Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2008-12-08

Autor: wa