Sikorski uzurpuje sobie kompetencje prezydenta
Treść
Z posłem Bogusławem Kowalskim (PiS), członkiem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, rozmawia Wojciech Wybranowski Jak ocenia Pan deklarację ministra Sikorskiego o odwołaniu ambasadora Ryna? Szef MSZ rzuca rękawicę prezydentowi? - Uważam, że jest to decyzja nie merytoryczna, tylko motywowana niechęcią do środowisk katolickich i konserwatywnych. Pan ambasador Ryn nie jest osobą, która byłaby jakoś powiązana z tymi środowiskami, ale nie jest osobą wrogą tym środowiskom. I jak się okazuje, sam fakt, że ambasador nie jest wrogi środowisku katolicko-narodowemu, budzi podejrzenia w kręgach polskiej dyplomacji. To powinno wiele mówić samo za siebie, jak ta dyplomacja jest nacechowana względami ideologicznymi, uprzedzeniami i bardzo źle się dzieje, że pan minister Sikorski ulega tego typu fobiom. A jeżeli jest to jego samodzielna decyzja, to tym gorzej, bo pokazuje, że był człowiekiem o dwóch twarzach - jedną prezentował wtedy, gdy był w rządzie PiS, a drugą twarz pokazuje teraz. Dla polityka jest to niebezpieczne zjawisko, ponieważ podważa jego wiarygodność. To nie jest ciąg dalszy prywatnej walki Sikorskiego z częścią Polonii Ameryki Łacińskiej krytycznej wobec PO? Ambasador Zdzisław Ryn nie unikał bowiem kontaktu z polonusami, którzy znaleźli się na "czarnej liście" szefa polskiego MSZ. - To też pokazuje, że polityka, jaką prowadzi minister Sikorski, nie jest polityką państwową, prowadzoną w imię interesów państwa polskiego, tylko ideologiczną, nacechowaną ideologią jednej wąskiej grupy. Polonia jest składową Narodu Polskiego i możemy mieć swoje osobiste sympatie i antypatie, ale jeżeli obejmujemy stanowisko państwowe, to musimy patrzeć oczami interesu całego narodu, a nie własnymi uprzedzeniami czy tymi uprzedzeniami, które ktoś nam podpowiada z boku. To jest cecha pewnej klasy, pełnej dojrzałości politycznej, której niestety nie ma Radosław Sikorski. Jeżeli politykę kadrową w polskiej dyplomacji zaprzęgamy do prywatnych wojen personalnych, to źle świadczy. Ambasador Ryn powinien wrócić do Polski? Może nie posłuchać Sikorskiego, jest przecież "ambasadorem prezydenckim". - Nie chciałbym, żeby nasze sprawy wewnętrzne załatwiali poprzez naruszanie wizerunku kraju na zewnątrz. Jeżeli miałoby to oznaczać pewną niesubordynację, to oczywiście nie namawiałbym do tego pana ambasadora. Powinien postąpić zgodnie z tym, co nakazuje mu poczucie lojalności nie wobec ministra Sikorskiego, ale wobec państwa, wobec Rzeczypospolitej. Natomiast sprawa tej decyzji Sikorskiego nie może przejść ot tak sobie, to nie jest bowiem rekonstrukcja i reorganizacja dyplomacji, a głębszy problem dotykający jakości i sposobu uprawniania polskiej polityki zagranicznej. Jako członek Komisji Spraw Zagranicznych będę bardzo zdecydowanie interpelował w tej sprawie u ministra Sikorskiego i będę przekonywał kierownictwo mojego klubu, byśmy w najbliższej informacji bieżącej zażądali od rządu sprawozdania w tym zakresie przed całym Sejmem. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-19
Autor: wa