Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sikorski beszta Rosjan, ale nie za sprawy polskie

Treść

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ma za złe rosyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości, że nie ukarał winnych śmierci znanego moskiewskiego prawnika Siergieja Magnickiego. To ważne, że głos polskiej dyplomacji wybrzmiał w tej sprawie. Tym bardziej razi głuche milczenie Sikorskiego na forum międzynarodowym w kwestii skażonego wieloma nieprawidłowościami badania przez stronę rosyjską katastrofy smoleńskiej.
Rosyjski dziennik "Kommiersant" cytuje list szefa polskiego MSZ do przewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Ryszarda Kalisza. Ponaglony przez posła SLD minister przyznał w nim, że bezprawne działania i łamanie praw człowieka nie mogą być ignorowane przez społeczność międzynarodową. Sikorski zapowiedział, że sprawa tragicznej śmierci Magnickiego zostanie poruszona przez Polskę podczas sesji stałej rady ds. partnerstwa między Rosją a Unią Europejską. I oświadczył, że gdyby instytucje międzynarodowe ustaliły listę osób, które przyczyniły się do śmierci adwokata, to Polska, a także społeczność międzynarodowa mogłyby rozważyć wprowadzenie wobec nich odpowiednich sankcji wizowych. - Ale to jest tylko ewentualność - zastrzega Marcin Bosacki, rzecznik prasowy resortu.
Chodzi o dyskutowaną w mediach rosyjskich inicjatywę amerykańskich polityków, którzy złożyli w Kongresie USA projekt ustawy wprowadzający sankcje wizowe i finansowe wobec rosyjskich urzędników, którzy mogli mieć związek ze sprawą 37-letniego Siergieja Magnickiego, prawnika londyńskiego funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital Management, zmarłego w listopadzie 2009 r. w więzieniu Butyrki w Moskwie, jednym z najsroższych w Rosji.
Magnicki zdobył dowody na potężne oszustwa podatkowe (kosztowały rosyjskich podatników 230 mln USD). Zaraz po złożeniu zeznań, w listopadzie 2008 r., prawnik został aresztowany i uwięziony. Po roku zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach; był pozbawiony opieki medycznej.
W związku z tą głośną, szeroko komentowaną w mediach sprawą na celowniku amerykańskich polityków znalazła się grupa urzędników, włącznie z zastępcą rosyjskiego prokuratora generalnego Wiktorem Grinem, wiceministrem spraw wewnętrznych Aleksiejem Aniczinem i kierującym sekcją wywiadu gospodarczego w Federalnej Służbie Bezpieczeństwa Wiktorem Woroninem. Amerykanie chcieliby im zabronić prawa wjazdu do swojego kraju. O wyjaśnienie przyczyn śmierci Magnickiego apelował m.in. szef brytyjskiej dyplomacji William Hague, a ostatnio także Radosław Sikorski.
Poseł Karol Karski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, zauważa, że natężenie wypowiedzi ministra Sikorskiego wzrasta, jeśli chodzi o komentarze w sprawach Rosji, a maleje w przypadku umiędzynarodowienia sprawy katastrofy smoleńskiej.- Dlaczego minister Sikorski nie zabrał głosu chociażby w sprawie przetrzymywanych przez władze rosyjskie w Smoleńsku polskich dziennikarzy? Gdzie wtedy był? - pyta parlamentarzysta. Jak ocenia, Sikorski ma ogromny dar wypowiadania się w różnych sprawach, choć na pozór trudno znaleźć w tym jakieś logiczne powiązanie. - Gdy w Szwajcarii zatrzymano oskarżonego o gwałt na nieletniej Romana Polańskiego, już tego samego dnia wraz z Francuzami apelował o jego zwolnienie podczas swojej podróży po krajach Afryki. Gdy chodziło o polskich dziennikarzy, zapadł się pod ziemię. Kiedy w Polsce w spektakularny sposób zatrzymano Ahmeda Zakajewa, nie zaprotestował, mimo iż czeczeński lider posiada - wynikający z prawa międzynarodowego - status uchodźcy politycznego obowiązujący we wszystkich państwach UE - wskazuje Karski. - Choć minister Sikorski odpowiada za międzynarodowe zobowiązania Polski, zapewne nie widział nic złego w tym, że organy państwa polskiego stały się narzędziem rosyjskiej represji politycznej - zastanawia się Karski.
Są jeszcze ważniejsze kwestie. - Gdzie słyszeliśmy wypowiedź ministra Sikorskiego, że sprawę badania przyczyn tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego trzeba umiędzynarodowić, że należy powołać komisję międzynarodową, która zajęłaby się wyjaśnianiem okoliczności tej katastrofy? Czy w tych działaniach jest jakiś klucz? - pyta parlamentarzysta.
I sam ten klucz znajduje. - Wydaje się, że minister Sikorski protestuje wtedy, gdy szeroko czynią to już inni. W sprawie Magnickiego głos zdążyli zabrać Amerykanie i Brytyjczycy. Sikorski - publicznie o to zapytany - miękko dopowiedział, iż "społeczność międzynarodowa nie może pozostać obojętna". Lubi być w głównym nurcie. Gdy samodzielnie trzeba zabrać głos - nawet gdy wymaga tego polska racja stanu - milczy - wytyka poseł Karski.
Mógłby pomóc prokuratorom
Argumentację tę podziela Witold Waszczykowski, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jego zdaniem, zaniechania Sikorskiego odciskają swe piętno nie tylko w kwestii tragedii smoleńskiej. Zaniedbania dają się zauważyć choćby w braku zaangażowania szefa polskiej dyplomacji w sprawie operacji polskich wojsk w Afganistanie.
- Przykłady te można byłoby jeszcze wyliczać. Minister Sikorski pojawia się ni stąd, ni zowąd najczęściej jako komentator spraw polityki wewnętrznej w Polsce. Najchętniej po to, by skrytykować działalność opozycji. Od czasu do czasu pojawiają się też jego wypowiedzi dotyczące m.in. przyjęcia Rosji do NATO. Politykę obecnego szefa MSZ oceniłbym jako niesłychanie nieskoordynowaną, bez żadnego jasnego przekazu - komentuje Waszczykowski.
W maju br. podczas wizyty w Waszyngtonie, występując w jednym z programów CNN, Sikorski stwierdził, że przyczyna katastrofy smoleńskiej, w której poległ prezydent Lech Kaczyński i towarzysząca mu 95-osobowa delegacja, była "kombinacją nadzwyczaj złej pogody, dość prymitywnego lotniska oraz błędu pilota". Minister odrzucił sugestie, że tragiczne zdarzenie w Smoleńsku mogło być np. wynikiem celowego działania, choć prokuratura do tej pory taką hipotezę bada jako równorzędną z innymi. Szef MSZ mówił też wtedy o powołaniu wspólnej polsko-rosyjskiej komisji, temat ten jednak już nie wrócił.
O powołanie międzynarodowej komisji, która miałaby się zająć wyjaśnianiem przyczyn katastrofy smoleńskiej, apelują rodziny ofiar tragedii działające w Stowarzyszeniu Katyń 2010. Jak zaznaczył Andrzej Melak, brat tragicznie zmarłego Stefana Melaka, pod apelem podpisało się już blisko 300 tys. osób. Jak już informowaliśmy, podpisy wraz z apelem o wsparcie powstania takiej komisji trafią m.in. do amerykańskiego Kongresu, władz NATO i ONZ, do Parlamentu Europejskiego i do polskiego prezydenta, premiera i Sejmu. - Sądzę jednak, że to polski rząd powinien wystąpić z taką inicjatywą. A tej jak dotąd brak - konkluduje prof. Włodzimierz Marciniak, politolog, kierownik Zakładu Porównawczych Badań Postsowieckich w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk.
- Najwyższy szacunek dla ministra Sikorskiego za to, że dba o interesy pokrzywdzonych na terenie Rosji - mówi mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego. - Bardzo chciałbym jednak, żeby ta wypowiedź ministra Sikorskiego dotyczyła śledztwa smoleńskiego. Bo współpraca między Federacją Rosyjską a Polską nie przebiega dobrze. Życzyłbym sobie, by pan minister z równą atencją traktował nie tylko postępowanie w tamtej sprawie, ale i najważniejsze śledztwo dla Polski - ocenia prawnik.
Pszczółkowski zaznacza, że szef polskiego MSZ mógłby, gdyby chciał, wspólnie z ministrem sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim starać się doprowadzić przynajmniej do przyspieszenia trybu wymiany informacji w związku ze śledztwem smoleńskim. Jak dodaje, na koncie rządu jest szereg zaniedbań w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy. - Na początku można było doprowadzić do wspólnego śledztwa - taka obietnica została złożona ustnie przez rosyjskiego prezydenta - zorganizować szybką ścieżkę współpracy między prokuraturą polską a rosyjską, powołać komisję międzynarodową, zabezpieczyć wrak. Tego nie zrobiono. Prokurator generalny Andrzej Seremet może działać w oparciu o regulacje dotyczące standardowych spraw. A ta sprawa nie jest standardowa. Dlatego prokuratorom trzeba pomóc w relacjach międzynarodowych. Leży to w gestii m.in. ministra spraw zagranicznych, który dba o całość polityki zagranicznej. Tymczasem tej pomocy nie ma - wyrokuje Pszczółkowski.
Biuro prasowe resortu jest powściągliwe w komentarzach. - Nie przypominam sobie, by prokuratura zgłosiła się o coś do MSZ, a MSZ jej nie pomogło. Nie znam takich próśb, które zostałyby przez nas zignorowane. Są takie, które popieraliśmy, od przykrycia wraku po podróże prokuratorów do Rosji - mówi Marcin Bosacki, rzecznik prasowy. - Tyle że wrak przez pół roku nie był przykryty - zauważa mec. Piotr Pszczółkowski.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-10-07

Autor: jc