Siewca miłości i nadziei
Treść
Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który dla "Naszego Dziennika" komentuje papieską pielgrzymkę, rozmawia Małgorzata Bochenek W przemówieniu do państwowych władz francuskich Ojciec Święty poruszył kwestię obecnego przewodnictwa Francji Unii Europejskiej... - Benedykt XVI wyraźnie zaznaczył, że z aktualnej roli przewodzenia przez Francję Unii Europejskiej rodzi się powinność obrony praw człowieka oraz promocja osoby i godności ludzkiej, mająca na celu dobro jednostki i całego społeczeństwa. Przywołując prawa człowieka, przypomniał z mocą konieczność obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Przestrzeganiu tych praw winny służyć instytucje i organizacje tworzone przez ludzi, wśród nich także Unia Europejska. Papież dodał, że Francja jest wręcz powołana, by pomóc Europie stworzyć pokój zarówno w swoich granicach, jak i w całym świecie. Wezwanie do budowania pokoju jest dzisiaj szczególnie ważne. Mamy tutaj echa wypowiedzi Jana Pawła II: nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez miłosierdzia. Papieskie przemówienie jest owocem bardzo dobrego rozeznania sytuacji we Francji. Ojciec Święty eksponuje to, co może łączyć. Stosuje więc pedagogię zaufania, z nadzieją, że to zaufanie nie zostanie nadużyte czy niewłaściwie wykorzystane. Podczas gdy Ewangelię próbuje się zafałszowywać i przedstawiać jako zagrożenie, Papież ukazuje ją jako wielki dar, owoc miłości i nadziei. Pragnie również, aby Ewangelia stała się narzędziem budowania społeczeństwa, którego spoiwem będą miłość i nadzieja. Na co jeszcze Ojciec Święty zwrócił uwagę w przemówieniu do francuskich władz? - Podjął wątek głęboko osobisty, zaznaczając, że na ziemi francuskiej jako Papież jest po raz pierwszy, jednak odwiedzał ją już wcześniej wielokrotnie. Dał poznać, że Francja często jest w centrum papieskiej modlitwy. Czas swojego pobytu na ziemi francuskiej określił jako cztery dni łaski. Zapowiedział, iż pragnie być siewcą miłości i nadziei. Przypomniał słowa prezydenta Francji wypowiedziane w Rzymie w grudniu ubiegłego roku, że korzenie Francji są chrześcijańskie. Papież rozwinął też myśl, że Kościół i wiele kolejnych pokoleń chrześcijan wniosło ogromny wkład w rozwój Francji. I choć relacje między Kościołem a państwem były na przestrzeni wieków niekiedy bardzo dramatyczne, to podstawą wszelkiej refleksji na ten temat winny być słowa Jezusa z Ewangelii św. Marka: "Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga (Mk 12, 17). Nawiązując do koncepcji "laickości pozytywnej" przedstawionej przez prezydenta Sarkozy'ego, Papież zwrócił uwagę na potrzebę nowej refleksji nad prawdziwym znaczeniem laickości. Jej istotę powinna stanowić świadomość niezastąpionych funkcji religii dla kształtowania sumienia i dzieła budowy harmonijnego społeczeństwa. Dzisiaj Ojciec Święty będzie przewodniczył Eucharystii na placu św. Ludwika w Paryżu. Media francuskie rozpisują się na temat obecnego stylu papieskich Liturgii. Co Papież chce powiedzieć poprzez sprawowanie Liturgii w sposób tradycyjny? - "Lex orandi lex credendi" (Pokaż mi, jak się modlisz, a poznam, jak wierzysz). To maksyma, która w Kościele miała zawsze ogromne znaczenie. Benedykt XVI pokazuje, że dzieje Kościoła katolickiego nie dzielą się na okres przed Soborem Watykańskim II i po nim, lecz są zakorzenione w osobie i posłannictwie Jezusa Chrystusa. Na bazie wiary Kościoła apostolskiego ukształtowała się wieloletnia tradycja, która mimo rozmaitych uwarunkowań kulturowych i społecznych wciąż pozostaje żywotna i bardzo prężna, znacznie bardziej, niż chcieliby ją widzieć obserwatorzy Kościoła z zewnątrz. Zdarzało się, że na fali reform podjętych po Soborze Watykańskim II dokonano zmian i modyfikacji, które odpowiadały reformatorom, a miały się nijak do rzeczywistych potrzeb wiary i pobożności ogółu wiernych. W Liturgii chodzi o wyraziste uzewnętrznienie chrześcijańskiej tożsamości, silnie osadzonej w Tradycji Kościoła. Jej znakiem jest przede wszystkim krzyż, a jej celem pokorne uwielbienie Boga. Przykładowo: postawę klęczącą bardzo często w latach po Soborze Watykańskim II określano jako gest feudalny, rzekomo nie do przyjęcia we współczesnym świecie. Uznanie zależności od Boga, niezwykle czytelnej w geście klęknięcia, traktowano więc jako przejaw swoistego zacofania. Zaczęto opowiadać się wyłącznie za postawą stojącą, traktując ją jako partnerską wobec Boga. Bywa jednak, że skutkuje to negatywnymi następstwami teologicznymi, bo chociaż człowiek jest rzeczywiście partnerem Boga, to jednak w tej relacji istnieje niewyobrażalna asymetria, która wynika z tego, kim jest Bóg oraz kim jest człowiek. Benedykt XVI nawiązując do tradycji, ukazuje zarazem własną silną, chrześcijańską tożsamość. Stosuje bez wahania dobre, tradycyjne formy, potwierdzając w ten sposób ciągłość i jedność Kościoła. Ma to również wymiar ekumeniczny, zbliża nas bowiem do Kościoła wschodniego, który przykłada wielką wagę, do podtrzymywania tradycyjnych form pobożności. Wprowadzając reformę liturgii, niektóre Kościoły, zwłaszcza w Europie Zachodniej, w tym we Francji czy Niemczech, posunęły się bardzo daleko, odchodząc od nauczania i zaleceń Stolicy Apostolskiej. W różnych częściach świata, często pod płaszczykiem tzw. inkulturacji dokonuje się przeinaczeń w dziedzinie Liturgii, która na skutek realizowania ryzykownych pomysłów po prostu przestaje być czytelna. Liturgia sprawowana przez Benedykta XVI jest zachętą do tego, aby głęboko przemyśleć zmiany, które zostały wprowadzone bez należytej refleksji. Wiele tradycyjnych form sprawowania Liturgii, takich jak: bliskość i widok krzyża, gest klękania, bicie się w piersi, pochylona głowa, przyjmowanie Komunii Świętej do ust, sprzyja skupieniu, osobistej modlitwie i pozwala w pełnej prawdzie stanąć przed Bogiem. Należy więc uszanować wolę i potrzeby tych wierzących, którzy pragną poprzez uczestniczenie we wspólnej Liturgii właśnie w taki sposób pogłębiać swoje więzi z Chrystusem. Jedność nie oznacza jednorodności, a skoro tak, to nie powinno się zmuszać wiernych do takich zmian, które nie odpowiadają ich potrzebom duchowym i religijnym. To, jak się modli Namiestnik Chrystusa, winno być dla chrześcijan nie tylko zachętą, ale mieć charakter normatywny. Papież, wybierając tradycyjne formy pobożności, modli się tak, jak czynił to Kościół przez wiele stuleci. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-09-13
Autor: wa