Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sierpień ze św. o. Maksymilianem Marią Kolbem

Treść

30 sierpnia

Tajemnica siły i potęgi

Nieraz słyszymy skargę: „Chcę się poprawić, chcę być lepszy, ale nie mogę”. W historii czytamy o wielkich wodzach i zwycięzcach, którzy jednak nie potrafili ujarzmić swoich złych skłonności. Taki na przykład głośny Aleksander Wielki umiera przedwcześnie z powodu rozwiązłego życia.

Rozglądając się naokół, widzimy zastraszający wprost zanik moralności, zwłaszcza wśród młodzieży, a nawet powstają związki – iście piekielne – mające w programie zbrodnię i rozwiązłość – członkowie to owego związku popełnili głośne w Wilnie morderstwo profesora przy egzaminach.

Kina, teatry, literatura, sztuka kierowane w wielkiej części niewidzialną ręką masonerii, zamiast szerzyć oświatę, gorączkowo pracują w myśl uchwały masonów: „My Kościoła katolickiego nie zwyciężymy rozumowaniem, ale zepsuciem obyczajów”.

Jak się temu oprzeć? Zdawać by się mogło, że takie przyznanie własnej niemocy jak: „nie mogę się poprawić” w podobnych okolicznościach, to objaw pokory. – Tymczasem gnieździ się w nim ukryta pycha.

A to w jaki sposób? Otóż ci ludzie w wielu rzeczach przyznają, że mogą to lub owo uczynić, tylko tej lub innej wady ujarzmić w takich lub innych okolicznościach nie są w stanie. To wszystko dowodzi tylko, że liczą oni jedynie na własne siły i uważają, że do tej granicy własnymi siłami to lub owo potrafią. Tymczasem jest to nieprawdą, kłamstwem, bo własnymi siłami, sami z siebie, bez pomocy Bożej my nic i to zupełnie nic nie potrafimy [por. J 15,5]. Wszystko, czym jesteśmy i cokolwiek mamy i możemy, to od Pana Boga mamy i to w każdej chwili życia od Niego otrzymujemy, bo trwanie w istnieniu to nic innego, jak ciągłe otrzymywanie tego istnienia. Sami więc z siebie nic nie potrafimy, chyba tylko zło, które właśnie jest brakiem dobra, porządku, siły.

Jeżeli uznamy tę prawdę i spoglądniemy na Boga, od którego otrzymujemy w każdej chwili wszystko, co mamy, natychmiast widzimy, że On, Bóg, i więcej dać może, i pragnie jako najlepszy Ojciec dać nam wszystko, co nam jest potrzebne. Gdy jednak dusza sobie przypisuje to, co jest darem Bożym, czyż Pan Bóg może ją obsypywać łaskami? Przecież wtedy utwierdzałby ją w fałszywym i aroganckim mniemaniu. Więc z miłosierdzia swojego nie daje tej obfitości darów i… dozwala nawet na upadek, by dusza poznała wreszcie, czym jest sama z siebie, by na sobie nie polegała, ale z całą ufnością jedynie Jemu się oddała. Stąd też upadki były dla świętych – szczeblami do doskonałości. Biada jednak duszy, która nawet tego ostatecznego lekarstwa nie przyjmie, ale w pysze pozostając, mówi: „nie mogę się poprawić”, bo Pan Bóg też jest sprawiedliwy i z każdej udzielonej łaski zażąda ścisłego rachunku.

Cóż więc czynić należy? Oddać się zupełnie, z ufnością bez granic, w ręce Miłosierdzia Bożego, którego uosobieniem z Woli Bożej jest Niepokalana. Nic sobie nie ufać, bać się siebie, a bezgranicznie zaufać Jej i w każdej okazji do złego do Niej jak dziecko do matki się zwracać, a nigdy się nie upadnie. Twierdzą święci, że kto do Matki Bożej modli się w pokusie, na pewno nie zgrzeszy, a kto przez całe życie do Niej z ufnością się zwraca, na pewno się zbawi.

(Grodno, przed wrześniem 1925)


 31 sierpnia

Nowa era

Od wieków… bez początku, na wieki… bez końca – jest Bóg. Stworzył On wszechświat i w oznaczonym skrawku czasu powołuje do bytu – człowieka.

Człowiek popełnił grzech nieposłuszeństwa względem Stwórcy, skazany na śmierć, ale tylko doczesną, opuszcza raj, by przez cierpienie i pracę znojną dążyć do nieba. Już wtedy obiecuje Bóg Odkupiciela i Współodkupicielkę, mówiąc: „Nieprzyjaźń położę między tobą (wężem, szatanem) a niewiastą i między nasieniem twoim a nasieniem jej. Ona zetrze głowę twoją” (Rdz 3,15).

Mijały lata, dziesiątki ich, setki i tysiące, a ludzkość, przekazując sobie tę obietnicę z pokolenia na pokolenie, z upragnieniem oczekiwała błogosławionej chwili – zmiłowania.

Aż wreszcie wybiła oznaczona od wieków godzina. Błysnęła jutrzenka zwiastująca bliskie słońce: w mieścinie palestyńskiej Nazarecie uwieszonej u spadzistości góry pomiędzy Jeziorem Galilejskim a górą Tabor przychodzi na świat Maryja, przyszła Matka Boga-Człowieka.

Dzień ten, którego pamiątkę obchodzimy właśnie 8 bieżącego miesiąca [września], to początek ery nowej. Już nie będzie srogich kar Starego Testamentu, bojaźń ustąpi miłości, stworzenie odkupione, chociażby nawet nieszczęściem zawiniło, łatwo przeprosi Stwórcę, boć przecież ma zawsze najmiłościwszą i najpotężniejszą Pośredniczkę, która go opuścić nie potrafi, a której Bóg, Jej Syn prawdziwy, też niczego odmówić nie może. Poszczególni ludzie, jak i całe narody oddalały się nieraz od Boga, ale skoro gorliwie do Niej się udały, wnet spokój i szczęście zstępowały na nie.

I dzisiaj zalew niemoralności – i co za tym idzie: niewiary – pogrąża nasze miasta i wioski. Patrząc na rozlewające się zło, nieraz przygnębienie przyciska duszę. Do czego to dojdzie?… Co będzie za lat kilka?… Chciałoby się przeniknąć wzrokiem przyszłość, czy też zabłyśnie tam jeszcze światło?…

Małej wiary – czemu zwątpienie zakrada się do serca? Niecić wszędzie miłość i ufność ku Maryi Niepokalanej, a ujrzycie, że wnet z oczu najzatwardzialszych grzeszników popłyną łzy, opróżnią się więzienia, zwiększy się zastęp trzeźwych pracowników, a ogniska domowe zawonieją cnotą, pokój i szczęście wyniszczy niezgodę i ból, bo teraz już – nowa era.

(Grodno, przed wrześniem 1924)


Modlitwa św. o. Maksymiliana Kolbego

O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie.

Nasz Dziennik, 30 sierpnia 2014

Autor: mj