Sierpień ze św. o. Maksymilianem Marią Kolbem
Treść
20 sierpnia
Trudna religia
Nieraz dają się słyszeć słowa: religia katolicka jest trudna do zachowania. Jej przepisy są ciężkie. Bez wątpienia każdy przepis prawa ogranicza wolność człowieka i stąd już jest czymś ciężkim; bardziej jeszcze, gdy nakazuje coś, do czego natura nie czuje skłonności, albo nawet odczuwa wstręt i ma skłonność przeciwną. Mimo to jednak istnieją różne prawa, przepisy i nakazy.
I nie może być inaczej. Gdy chcemy do jakiegoś celu dojść, musimy się koniecznie wyrzec wszystkiego, co się sprzeciwia temu celowi, musimy użyć tego, co do celu prowadzi. Inaczej nigdy do celu się nie dojdzie. Kto by na przykład z Poznania wybierał się do Krakowa, nie może jechać na północ, ale musi, i to koniecznie, udać się na południe. Nie może nawet skierować się na zachód ani na wschód, chociażby i piękno przyrody i łatwość drogi go pociągały.
Podobnie ma się i z celem ostatecznym człowieka, do którego wszystko w życiu ma mu posłużyć jako środek. Musi on zaniechać tego wszystkiego, co się ostatecznemu celowi sprzeciwia, i musi używać środków, które doń prowadzą. Wszystkie najrozmaitsze cele w życiu o tyle mają wartość, o ile prowadzą do celu ostatecznego. Jeśliby od niego odwodziły, to chociażby były skądinąd bardzo pociągające, są szkodliwe i musimy się ich wyrzec. Tak więc musi być pewna trudność i ciężkość w dążeniu do celu, a zwłaszcza gdy chodzi o najważniejszy cel, cel ostateczny.
Następnie doświadczenie stwierdza, że lepiej oceniamy to, cośmy z dużym wysiłkiem pracy zdobyli, niż to, co nam łatwo przyszło. Gdybyśmy bez żadnych trudności zbawienie wieczne osiągnęli, nie potrafilibyśmy go tak ocenić, jak gdy stałymi wysiłkami je zdobywamy.
Wreszcie i na to pomnijmy. Jeżeli mamy przyjaciela i ten przyjaciel nic trudniejszego dla nas nie uczynił, to nie wiemy jeszcze, czy jego przyjaźń jest prawdziwa. Gdy jednak trudy i bóle znosi dla nas, wtedy mamy dowód prawdziwości jego przyjaźni.
Owszem, prawdziwa miłość czuje szczęście w cierpieniu dla osoby umiłowanej. Stąd nic dziwnego, że święci znajdowali swój raj tu na ziemi nie w rozkoszach, honorach i bogactwach, ale w ubóstwie, poniżeniach i cierpieniu dla miłości Bożej.
Św. Franciszek Seraficki opuszcza bogaty dom rodzinny, by stać się dobrowolnie ubogim. Św. Teresa z Avila mawiała: „albo cierpieć, albo umrzeć”, bo nie widziała sensu w życiu bez cierpienia dla miłości Bożej. A św. Magdalena de Pazzi mawiała w uniesieniu miłości ku Bogu: „cierpieć, a nie umrzeć”.
Oto jaką siłę i pociechę duszy daje Bóg tym, co dla Jego miłości nie wahają się pójść w ślady Jezusa ukrzyżowanego i ukrzyżować swoje skłonności przepisami Jego religii. – I Pan Jezus wyraźnie uczył: „Jarzmo moje słodkie, a brzemię moje lekkie” [Mt 11,30], zachęcając dusze bojaźliwe do wzięcia na siebie jarzma i brzemienia Jego religii.
(Mugenzai no Sono, przed listopadem 1934 r.)
Modlitwa św. o. Maksymiliana Kolbego
O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie.
Nasz Dziennik, 20 sierpnia 2014
Autor: mj