Show się skończył
Treść
Czy można zdobyć mistrzostwo świata, zamieniając treningi w medialny show, pracę na zabawę, a odpoczynek na dyskotekę? Oczywiście nie. Do soboty błędne przekonanie mieli o tym wielcy faworyci mundialu, piłkarze Brazylii. Poczucie rzeczywistości przywrócili im Francuzi.
"Canarinhos" potrafią grać w piłkę jak mało kto i to jest fakt bezsporny. Mają w składzie wielkie gwiazdy, indywidualności zdolne w pojedynkę rozstrzygnąć losy każdego meczu. Ale i one muszą pracować, dać z siebie coś więcej i chwilami "gryźć trawę", muszą być zespołem z krwi i kości, w którym jeden walczy za drugiego. Na tym mundialu tego zabrakło. Brazylijskie gwiazdy grały dla siebie, ale były bez formy. Nawet Ronaldinho.
Przygotowania Brazylii do mistrzostw przypominały wielki show. Piłkarze nie trenowali, ale się bawili, uśmiechali, popisywali technicznymi sztuczkami, wywołując piski zachwytu zebranej (zawsze licznej) publiczności. Wieczorem po zajęciach widywano ich w dyskotekach. Uśmiechnięci, zadowoleni, pewni siebie, przekonani o swojej klasie. I choć na mistrzostwach nie zachwycali, obwieszczali wszem i wobec, że ich celem nie jest budzenie wrażeń estetycznych, ale zwycięstwo. Do soboty im się udawało. Tego dnia Francja, ta sama, z której się naśmiewano, której wypominano wiek i brak motywacji, udowodniła Brazylii, ile znaczy serce do gry, zaangażowanie, poświęcenie i mądrość. Faworyci byli bezradni, odpadli z mistrzostw, a ich ojczyzna zalała się łzami.
W 1994, 1998 i 2002 r. Brazylia grała w finałach mistrzostw, dwa z nich rozstrzygnęła na swoją korzyść. Uległa tylko osiem lat temu "Trójkolorowym", ale od tej pory odniosła 11 zwycięstw z rzędu. Kolejnym rywalem była Francja...
Ćwierćfinał MŚ to dla Brazylii klęska. I nikogo nie pociesza fakt, że po drodze ustanowiła kilka niezwykłych rekordów; że nikt przed nią nie wygrał tych 11 potyczek; że nikt nie strzelił w mundialu więcej goli od Ronaldo (15); że Ronaldo i Cafu mają na koncie po 16 zwycięskich meczów w mistrzostwach; że Lucio przez 386 minut nie popełnił ani jednego faulu. To rekordy, ale wszyscy w Brazylii zamieniliby je na zwycięstwo z Francją.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2006-07-04
Autor: ab