Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Seul jednak rozpoczął ćwiczenia

Treść

Korea Południowa, ignorując północnokoreańskie groźby, rozpoczęła wczoraj tygodniowe manewry wojskowe na morzu prowadzone z użyciem ostrej amunicji. Jak informują południowokoreańskie agencje, żadna z 29 lokalizacji nie znajduje się jednak w pobliżu spornej granicy z Koreą Północną.
Informacji o rozpoczęciu manewrów wojskowych nie potwierdza jednak Zespół Połączonych Szefów Sztabów południowokoreańskiej armii, powołując się na wrażliwość informacji wojskowych. Lokalne media podają, że - wbrew wcześniejszym pogłoskom - manewry nie będą się odbywać wokół południowokoreańskiej wyspy Yeonpyeong, położonej na Morzu Żółtym, około 3 km na południe od spornej granicy. Phenian jednak podkreśla, że południowokoreańskie ćwiczenia jasno pokazują, iż Seulowi zależy na sprowokowaniu wojny. Także północnokoreańska agencja prasowa KCNA poinformowała, że kolejne ćwiczenia Korei Południowej są "szalonymi prowokacjami", które w szybkim tempie prowadzą sytuację na Półwyspie Koreańskim do "ekstremalnej fazy" i że nikt nie jest obecnie w stanie powiedzieć, dokąd ona oba kraje doprowadzi.
Zaniepokojone sytuacją są również Chiny. Prezydent tego kraju Hu Jintao w rozmowie telefonicznej z Barackiem Obamą podkreślił nawet, że jeżeli inne kraje nie włączą się w rozwiązanie tego problemu, wówczas sytuacja może "wymknąć się spod kontroli". W odpowiedzi Obama wezwał Chiny, aby zwróciły się do Korei Północnej - jako jej największy sojusznik - z jasnym przesłaniem, że jej prowokacje są "niedopuszczalne". Także wczoraj w Waszyngtonie rozpoczęło się spotkanie ministrów spraw zagranicznych Stanów Zjednoczonych, Japonii i Korei Południowej, dotyczące sposobu postępowania wobec Korei Północnej i omówienia chińskiej propozycji zorganizowania rozmów z udziałem Rosji i Korei Północnej w sprawie północnokoreańskiego programu jądrowego.
W ataku Korei Południowej z 23 listopada na wyspę Yeonpyeong zginęło dwóch południowokoreańskich żołnierzy i dwóch cywilów, a kilkanaście osób zostało rannych. W ogniu stanęło kilkadziesiąt budynków. Zdaniem analityków, był to najpoważniejszy akt agresji od czasu zakończenia działań wojennych na Półwyspie Koreańskim w 1953 roku. Południowokoreański minister obrony gen. Kim Kwan-jin podkreślił w minionym tygodniu, że w razie kolejnego ataku ze strony Północy Seul natychmiast odpowie "bombami i lotnictwem".
Marta Ziarnik, Reuters, PAP
Nasz Dziennik 2010-12-07

Autor: jc