Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sesja Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych

Treść

Podczas wczorajszego przemówienia na dorocznej sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku prezydent USA George W. Bush wezwał ONZ do działań na rzecz demokracji na świecie i zaapelował o uchwalenie nowych sankcji wobec rządzącej Birmą junty wojskowej.

Bush podkreślił, że szerzenie wolności i demokracji to nie tylko cel polityki USA i jego administracji, lecz "misja wyzwolenia", jaką wzięła na siebie ONZ uchwalając 50 lat temu Powszechną Deklarację Praw Człowieka.

Prezydent zaproponował nowe, ostrzejsze sankcje wobec birmańskiej junty wojskowej, czyli - jak ją określił - rządzącego już prawie 20 lat "reżimu strachu". Sankcje obejmowałyby zaostrzenie kryteriów wizowych dla przedstawicieli birmańskich władz i restrykcje finansowe.

Od kilku dni w stolicy Birmy, Rangunie, około 100 tys. ludzi, w większości buddyjskich mnichów, demonstruje codziennie na rzecz demokracji.

Perspektywy uchwalenia sankcji wobec Birmy przez Radę Bezpieczeństwa ONZ są jednak niepewne. W styczniu Rosja i Chiny zawetowały projekt rezolucji wzywającej ten reżim do zaprzestania prześladowań opozycji i mniejszości etnicznych.

Oba te kraje - stali członkowie RB ONZ - z reguły blokują inicjatywy USA i innych państw zachodnich zmierzające do wywarcia nacisku na reżimy dyktatorskie, aby przestrzegały praw człowieka.

Bush potępił także Białoruś, Syrię, Zimbabwe i Kubę - kraje rządzone po dyktatorsku. Powiedział, że "długie rządy okrutnego dyktatora (Fidela Castro)" na Kubie dobiegają końca.

Bush wyraził ponadto gotowość rozszerzenia grupy stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jego zdaniem dobrym kandydatem na stałego członka rady byłaby Japonia.

W swoim wystąpieniu Bush poświęcił niewiele miejsca Iranowi, choć program nuklearny tego kraju jest obecnie głównym zmartwieniem administracji amerykańskiej. Zdaniem obserwatorów Bush nie chciał wypowiedzią o Iranie ściągać uwagi na prezydenta tego kraju Mahmuda Ahmadineżada, którego wizyta w Nowym Jorku absorbuje media.

Tymczasem prezydent Francji Nicolas Sarkozy podczas wystąpienia przed Zgromadzeniem Ogólnym podkreślił, że pozwolenie Iranowi na zdobycie broni atomowej może zdestabilizować sytuację w świecie. - Słabość i zaniedbanie nie prowadzą do pokoju, prowadzą do wojny - ostrzegł Sarkozy.

Iran twierdzi, że jego program nuklearny ma charakter cywilny. Zachód podejrzewa, że Teheran dąży do budowy bomby atomowej.

(PAP)
"Dziennik Polski" 2007-09-26

Autor: wa