Senat jeszcze niezdecydowany
Treść
O tym, czy ustawa ulegnie zmianie, senatorowie mają zadecydować pod koniec przyszłego tygodnia. Podkreślają jednak, że są przychylni takiemu rozwiązaniu.
Jak powiedział nam senator Piotr Andrzejewski (PiS), zanim zostanie podjęta decyzja, konieczne jest najpierw rozpoznanie na posiedzeniu klubu. - Poczekamy również na decyzję Ministerstwa Finansów, dlatego że najważniejsze jest to, aby znalazła się część funduszy w budżecie - uzasadnił Andrzejewski. W podobnym tonie wypowiedział się inny senator PiS, Antoni Szymański. - Senat obraduje w przyszłym tygodniu, a trudno mi odpowiadać za cały klub. Kierunkowo te propozycje są zgodne i z programem, i z zamierzeniami PiS, więc sądzę, że z największą życzliwością zostanie to przyjęte i mam nadzieję, iż te rozwiązania podatkowe nie będą przez Senat kwestionowane - skomentował Szymański. Zdaniem senatora Ryszarda Bendera (Senatorski Klub Narodowy), przewidywana ulga prorodzinna może uzyskać poparcie wręcz "entuzjastyczne", ponieważ stanowi ona istotny element polityki prorodzinnej. - Nawet jeśli ta ustawa jest częścią kampanii wyborczej, to najważniejsze, że ma dobry cel, ważną strategię dla Polski, gdyż nie możemy dopuścić do tego, aby Polska się wyludniła - tłumaczył Bender. Nie ma jeszcze stanowiska Platformy Obywatelskiej w tej sprawie. - Ja zadaję sobie pytanie, czy aby na pewno pieniądze pochodzące z tzw. ulgi prorodzinnej trafią do osób, które najbardziej potrzebują takiej pomocy? Czy ogarnia ona tych wszystkich, którzy jej potrzebują? - zastanawiał się senator Władysław Sidorowicz (PO). - Pojęcie "państwo solidarne" rozumiem jako wyrównywanie szans, dlatego trzeba się zastanowić, do kogo adresowane są te pieniądze, do jakiej grupy społecznej - spuentował.
Senat ma teraz 30 dni na rozpatrzenie noweli przyjętej przez Sejm. Senatorowie zajmą się tym w przyszłym tygodniu. Jeśli zgłoszą poprawki, ustawa wróci na poselskie pulpity, a później trafi do prezydenta.
Nowelizacja ustawy o PIT dająca możliwość odliczenia od podatku ok. 1,2 tys. na każde dziecko w rozliczeniu z fiskusem za ten rok przysporzyła niemałego kłopotu minister finansów Zycie Gilowskiej. Szefowa resortu skrytykowała poprawkę Prawicy Rzeczypospolitej przegłosowaną przez LPR, PSL, Samoobronę i większość PO. Według niej, przyjęta w środę przez Sejm ulga w podatku PIT jest niekorzystna dla budżetu i systemu podatkowego.
Marek Jurek, lider PR, uznał, że komentarze Gilowskiej do noweli były "niepotrzebne i nerwowe". - Co się z panią porobiło? Dlaczego nie chce pani wspierać obniżania podatków? - pytał Gilowską inny poseł PR Artur Zawisza. Jego zdaniem, od środy wszyscy są świadkami dezinformowania przez Gilowską podatników co do rzeczywistych dobroczynnych skutków obniżenia podatków dla rodzin wychowujących dzieci. - To nie jest tylko ulga dla bogatych, bo będzie obejmować rodziny, w których łączny dochód wynosi już niespełna 2 tys. zł - ocenił Zawisza. Według niego, gdyby spojrzeć na proponowaną podwyżkę płacy minimalnej, to zarobki tej wysokości dla obydwojga rodziców pozwalają na skorzystanie z ulgi. - Trudno o bardziej sprawiedliwe i powszechne rozwiązanie - podkreślił Zawisza. Jego zdaniem, jeżeli grozi nam katastrofa budżetowa, to prędzej przez umowę rządu ze związkami zawodowymi w kwestii emerytur pomostowych czy płacy minimalnej. - Jeżeli minister chce być odważna, powinna zawetować porozumienie premiera Jarosława Kaczyńskiego ze związkami zawodowymi. To byłaby miara jej odpowiedzialności - stwierdził.
Swoje niezadowolenie z przyjętej poprawki wyraziła też minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska.
- Ulga podatkowa w wysokości blisko 1,2 tys. zł na każde dziecko jest tak wysoka, że skorzysta z niej niewiele rodzin, ponieważ mają zbyt niskie dochody - tak do całej sprawy odniosła się szefowa resortu pracy. Wczoraj w TVP podkreśliła, że obecna ulga 120 zł jest za niska, zaś kwota 560 zł proponowana przez rząd była racjonalna.
Magdalena M. Stawarska
Współpraca Anna Popłońska
"Nasz Dziennik" 2007-09-07
Autor: wa