Senat i rzecznik praw obywatelskich żądają wyjaśnień
Treść
Po raz kolejny przedłużenia aresztu dla zatrzymanych w czerwcu prezesów "Bestcomu": Jacka Karabana i Roberta Nowaka, domaga się prokurator Robert Mielczarek. Pomimo prowadzonego już półtora roku śledztwa obu zatrzymanym przedsiębiorcom prokuratura nie jest w stanie przedstawić aktu oskarżenia. Wszystko zaś wskazuje na to, że przedłużanie aresztu to forma szykan. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, iż Prokuratura Krajowa nie jest zadowolona z działania prokuratora Mielczarka w tej sprawie. Ostateczną decyzję o ewentualnym przedłużeniu aresztu sąd podejmie w poniedziałek.
Już po raz kolejny wrocławski prokurator okręgowy Robert Mielczarek wystąpił do sądu o przedłużenie tymczasowego aresztu wobec dwójki młodych polskich przedsiębiorców - właścicieli do niedawna wiodącej w branży komputerowej firmy "Bestcom" - Jacka Karabana i Roberta Nowaka. I choć prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie rzekomego "prania brudnych pieniędzy" już ponad półtora roku - co zdaniem specjalistów prawa karnego jest wystarczającym okresem do zabezpieczenia niezbędnych dowodów w sprawie przed groźbą ewentualnego mataczenia - prokurator Mielczarek nie jest w stanie przygotować aktu oskarżenia i żąda, by obaj młodzi biznesmeni pozostali w areszcie.
- Tak radykalne przedłużenie aresztu byłoby usprawiedliwione tylko w przypadku, gdybyśmy mieli do czynienia z groźnymi bandytami mogącymi siłą oddziaływać na świadków. Ale tutaj mamy do czynienia z przedsiębiorcami, którym z tego, co wiem, prokuratura nie jest w stanie nawet przedstawić aktu oskarżenia. Oddzielanie ich od rodzin, przetrzymywanie w warunkach zagrażających ich zdrowiu i życiu jest nadużyciem prokuratorskiej władzy - mówi senator Piotr Andrzejewski (PiS), prawnik-konstytucjonalista.
Trwa niszczenie ludzi
A tak właśnie się dzieje w wyniku działań wrocławskiej prokuratury. Działań - dodajmy - sprawiających wrażenie tylko pozorowanych. Mimo że starają się przedstawiać Karabana i Nowaka jako "przestępców", to jednocześnie śledztwo prowadzone jest mozolnie, powoli, zaś sam Mielczarek - już po raz kolejny - korzysta z urlopu. Dzieje się to w sytuacji, gdy młodzi ludzie - w rozumieniu prawa - niewinni - pozbawieni są kontaktów z rodziną i ludźmi, których kochają, przebywają od wielu miesięcy w areszcie.
- Nikt przecież nie domaga się, by prokuratura nie prowadziła śledztwa. To jest jej praca. Ale dlaczego odbiera się rodzinie na wiele miesięcy ludzi, którzy nie są bandytami, nikogo nie zabili, nie napadli? Przecież można zastosować wobec nich inne środki zapobiegawcze - martwi się Agnieszka Awdziejczyk, narzeczona jednego z czasowo aresztowanych prezesów "Bestcomu".
"(...) Od dnia 7 czerwca nasze życie stanęło w miejscu z powodu braku kontaktu z synem Robertem. Upadłość "Bestcomu" zaowocowała tym, że oboje straciliśmy pracę, ja po 37 latach pracy stałem się bezrobotnym, żona podupadła na zdrowiu (...)" - napisali w liście do naszej redakcji Irena i Marian Nowakowie, rodzice jednego z aresztowanych przedsiębiorców.
Senatorowie i RPO żądają wyjaśnień
Oburzeni działaniami wrocławskiej prokuratury są znani obrońcy praw człowieka, którzy przyznają, że cała sprawa aż za bardzo przypomina im szykany, do jakich posuwała się prokuratura w okresie terroru komunistycznego. Senator Piotr Andrzejewski złożył już w Senacie interpelację w tej sprawie. "Wnoszę o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w przedmiocie poprawności stosowania standardu rzetelnego postępowania przez wrocławską prokuraturę i prokuratora Roberta Mielczarka. Chodzi o stosowanie aresztu tymczasowego i poprawność czynności dotyczących postawienia zarzutu i aresztowania Jacka Karabana i Roberta Nowaka, prezesów poznańskiej firmy "Bestcom", a także o kwestię dołożenia należytej staranności w zapewnieniu ochrony i przestrzegania standardów praw człowieka (...)" - napisał w swojej interpelacji senator Piotr Andrzejewski.
A z przestrzeganiem praw człowieka w tej sprawie jest co najmniej źle. Interwencję podjął już rzecznik praw obywatelskich dr Janusz Kochanowski. Specjalny zespół prawa karnego pod kierunkiem dyrektora Marka Łukaszuka intensywnie bada sprawę - Wystąpiliśmy już o wyjaśnienia do Prokuratury Krajowej, poruszamy kwestię naruszenia podstawowych praw człowieka, czekamy na wyjaśnienia - powiedział nam dyr. Marek Łukaszuk z biura RPO.
Prokuratura Krajowa jest niezadowolona
Już po pierwszych publikacjach "Naszego Dziennika" na polecenie prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka wszczęto kontrolę prawidłowości postępowania w sprawie Jacka Karabana i Roberta Nowaka. I choć oficjalnych wyników kontroli jeszcze nie ma, nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że sposób postępowania prokuratora Mielczarka w tej sprawie wzbudził bardzo wiele zastrzeżeń. Zdaniem jednego z naszych informatorów - mówi się, że to właśnie wstępne wyniki kontroli zaowocowały udaniem się na urlop prokuratora Mielczarka.
- Nie chcę na razie komentować sprawy. Szczątkowe wyniki kontroli są niezadowalające. Nie otrzymałem akt sprawy, zamiast tego prokurator udostępnił mi akta podręczne. A mnie nie interesują osobiste przemyślenia prokuratora, mnie interesują ustalenia i dowody - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
Teoretycznie wszystko jest zgodnie z prawem. Tyle, że prokurator wykorzystuje dowolność w prawie, bo tego rodzaju sankcje wprowadzono przed laty z myślą o członkach zorganizowanych zbrojnych grup przestępczych, powiązanych z tzw. mafią. Pojawia się więc pytanie, czy w poniedziałek, bo wówczas sąd ma podjąć decyzję w tej sprawie - również niejako "z marszu" zapadnie decyzja o przedłużeniu aresztowania, czy też sąd uzna, że nieudolność prokuratury nie usprawiedliwia przetrzymywania kogoś w areszcie?
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-12-02
Autor: wa