Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sekciarz "specjalnego przeznaczenia"

Treść

Mieszkańcy Biesłanu skierowali oficjalne pismo do prokuratora generalnego Władimira Ustinowa z żądaniem wszczęcia sprawy sądowej wobec Grigorija Grabowoja uznanego za sekciarza i oszusta. Obiecał on, że za pieniądze wskrzesi dzieci, które zginęły w szkole opanowanej przez terrorystów w ubiegłym roku. Zarówno większość członkiń Komitetu "Matki Biesłanu", jak i niezależni rosyjscy dziennikarze przekonują, że 10 spośród około 200 dotkniętych nieszczęściem kobiet domagających się ujawnienia całej prawdy nt. odpowiedzialnych za masakrę w Biesłanie padło ofiarą prowokacji służb specjalnych.
Szef sekty-partii "DRUGG" (skrót z ros. Dobrowolni Szerzyciele Nauki Grigorija Grabowoja), który zwykle zbiera od swoich zwolenników duże pieniądze, w wypadku grupy matek z Biesłanu uczynił wyjątek. Sam opłacił ich podróż do Moskwy, nie biorąc od nich ani kopiejki. Natomiast nagranie ze spotkania z szefem sekty - jak się wydaje - nieprzypadkowo trafiło do prasy. Większość członkiń Komitetu zmuszona została do odpierania zarzutu o wywołanie rozłamu. Zastanawiały się też, jak pomóc swoim koleżankom, które uległy wpływom Grabowoja - podały "Nowyje Izwiestia".

Szarlatana przed sąd
W niedzielę wieczorem odbyło się zebranie mieszkańców, w czasie którego podjęto decyzję o podaniu do sądu Grabowoja. Dyskutowano o możliwości usunięcia Susanny Dudijewej z funkcji przewodniczącej Komitetu, jednak decyzję w tej sprawie odłożono na najbliższą niedzielę - poinformowała Ełła Kiesajewa. Nie chciano dyskutować na jej temat pod jej nieobecność. Działaczki nie wykluczają likwidacji funkcji przewodniczącej Komitetu i zastąpienie jej w przyszłości kilkoma współprzewodniczącymi. Również postulat zmiany jego nazwy na "Głos Biesłanu" (na prośbę mężczyzn wchodzących w skład organizacji) odłożono na niedzielę z powodu braku kworum.
Dwa dni przed zebraniem Komitet skierował otwartą odezwę "do wszystkich środków masowej informacji", w której zaproszenie na wyjazd i "seans" z sekciarzem w Moskwie określił jako "prowokację, której celem jest dyskredytacja, a w konsekwencji, neutralizacja" ich ruchu. Przekonuje, że był to "kolejny, zaplanowany przez władze i służby specjalne plan likwidacji" ich organizacji poprzez "oddziaływanie psychologiczne i nacisk" na szefostwo Komitetu kierowanego przez Susannę Dudijewą. Kobiety przekonują, że w ich ruchu działa nie tylko 10 członkiń, które udało się omamić. "Absolutna większość poszkodowanych zachowała zdrowy rozsądek". Kobiety potępiły "otwarcie przestępcze i cyniczne wywieranie nacisku na kobiety, które przeżyły straszliwe nieszczęście - śmierć swoich dzieci, i walczą o sprawiedliwość". Dlatego Komitet zażądał od prokuratora, by poddał "prawnej ocenie i podjął odpowiednie środki prawne wobec działalności przestępczej szarlatana Grigorija Grabowoja".

Sekciarze szturmują Biesłan
Pierwsi emisariusze sekty pojawili się w Biesłanie we wrześniu ub.r. Do krewnych ofiar podchodzili obcy ludzie i obiecywali im po wstąpieniu do ich organizacji wskrzeszenie ich bliskich 15 października za łączną kwotę 39 tys. rubli (4290 zł). Na szczęście nikt nie traktował ich wówczas poważnie. Zimą do Biesłanu przyjechało kilku oficjalnych przedstawicieli organizacji, którzy zamierzali przeprowadzić wykład propagujący "nauczanie" Grabowoja. Wtedy powstrzymała ich zdecydowana reakcja kapłanów prawosławnych. Mimo to sekciarzom udało się rozpowszechnić swoje gadżety i książki.
W Biesłanie wszyscy o Grabowoju zapomnieli aż do dnia, w którym 15 kobiet (w tym 10 z Komitetu "Matki Biesłanu") wyjechało na zjazd jego organizacji. Wówczas okazało się, że Susanna Dudijewa i Aneta Gadijewa jeździły do Grabowoja jeszcze zimą, licząc, że spełni on ich ostatnie pragnienie.
Pierwsze podejrzenie pozostałych "Matek Biesłanu" wywarł fakt, że do Grabowoja zostały zwabione właśnie te kobiety, które pojechały na spotkanie z prezydentem Władimirem Putinem: Susanna Dudijewa, Aneta Gadijewa i Rita Sidakowa. Te dotąd roztropne kobiety po powrocie sprawiały wrażenie zupełnie odmienionych, jakby po przebytym praniu mózgu. Pojawiły się euforycznie radosne i mówiły tylko o tym, jaki Grabowoj jest dobry i jak im pomoże.
Obecnie cyniczny sekciarz żąda 1000 euro za "wskrzeszenie" jednego dziecka.

Ostrzeżenie przed psychoagentami
Konstantin Lisiecki, dziekan fakultetu psychologii Uniwersytetu w Samarze, ostrzegł wprost, że działalność Grabowoja jest bardzo niebezpieczna, ponieważ "cynicznie eksploatuje on osiągnięcia nauki psychologii". Wiadomo już, że Grabowoj przez 2 lata pracował na Kremlu i ściśle współpracował z bezpieką. Jego karierze sprzyjali wysocy urzędnicy w administracji prezydenta Jelcyna, a szczególnie Gieorgij Rogozin - były pierwszy zastępca szefa Służby Bezpieczeństwa Prezydenta. Swoją pracę Grabowoj rozpoczynał w Uzbekistanie, gdzie wykonywał "prace związane z ekstrasensoryczną diagnostyką samolotów wykorzystywanych dla lotów prezydenta republiki Uzbekistanu i członków rządu". Zdaniem ekspertów, to właśnie umowy na "obsługę ekstrasensoryczną" stały się jednym ze sposobów na "zdobywanie" budżetów struktur prezydenckich.
Z administracją prezydenta współpracowało wielu astrologów, okultystów i innych szarlatanów - pisze rosyjski portal informacyjny NEWSru.com. Roztaczanie nad nimi kurateli przez pierwszego zastępcę kremlowskiej bezpieki Gieorgija Rogozina w praktyce oznaczało zdobycie kolosalnych możliwości, m.in. w biznesie.
Grabowoj wybrał szarlatanerię. W 2004 r. uchodził za jednego z licznych "uzdrowicieli" od wszelkich chorób. Jego teoretyczne możliwości znacznie wzrosły, gdy ogłosił się mesjaszem w drugim przyjściu, a potem "bogiem ojcem". Zapowiedział też start w wyborach prezydenckich. Chciałby za pomocą obrzędów magicznych przysłużyć się Rosji, "wyzwalając ją od nieszczęść". Jak dotąd przysłużył się FSB i Kremlowi, podważając autorytet niezłomnych kobiet z Osetii Północnej, które wprost oskarżają prezydenta Rosji o odpowiedzialność za tragedię w Biesłanie. Ci, którzy nie wierzą, że Grabowoj wskrzesi dzieci zrozpaczonych matek, zapewne nie dadzą też wiary, iż Władimir Putin pragnie ujawnienia pełnej prawdy o masakrze...
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-09-28

Autor: ab