Sejm po rozwiązaniu

Treść
Roman Giertych robi, co może, by odwlec zaplanowane na jutro głosowanie nad skróceniem kadencji Sejmu. Po raz kolejny Sejm zaczął wczoraj obrady od ogłoszenia, na wniosek lidera Ligi Polskich Rodzin, przedłużających się przerw w obradach. Wiele jednak wskazuje na to, że wysiłki Giertycha spełzną na niczym, jeśli Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej dotrzymają swoich deklaracji i jutro opowiedzą się za wcześniejszymi wyborami. Jeśli - bo za plecami PiS "spiskują" wspólnie liderzy PO, SLD i PSL.
Oficjalnie Donald Tusk, Wojciech Olejniczak oraz Waldemar Pawlak spotkali się, aby porozmawiać o funkcjonowaniu Sejmu po jutrzejszym przegłosowaniu samorozwiązania. Bo choć Sejm zdecyduje o skróceniu kadencji, to do do wyborów może formalnie obradować.
Zdaniem Waldemara Pawlaka (PSL), Sejm powinien dalej pracować po samorozwiązaniu, aby uchwalić np. ustawy związane z Euro 2012. Według lidera ludowców, szefowie parlamentarnych ugrupowań powinni jak najszybciej spotkać się w tej sprawie z marszałkiem i wicemarszałkami Sejmu. Duża troska opozycji o prace legislacyjne nad ustawami ułatwiającymi organizację mistrzostw Europy jest godna pochwały. Trudno jednak posądzać posłów walczących o reelekcję, że w trakcie kampanii wyborczej zrezygnują z zaciętych sporów na sali sejmowej, i to wcale nie w sprawie Euro 2012.
To właśnie kampanii wyborczej na sejmowej sali obrad chciał uniknąć marszałek Ludwik Dorn, obwieszczając wcześniej, że po przegłosowania Sejmu nie będzie już zwoływał posiedzeń.
Jednakże według Pawlaka, gdyby marszałek Sejmu nie zwoływał już posiedzeń po przegłosowaniu samorozwiązania, to pojawiłoby się pytanie o "elementarne naruszenie Konstytucji". Jeszcze dziś rano przed obradami po raz kolejny zbierze się Konwent Seniorów, by zastanowić się nad zmianą porządku obrad. Marszałek Sejmu chciałby, aby jeszcze na tym posiedzeniu posłowie zajęli się pakietem zmian ustawowych służących przygotowaniu do Euro 2012. Na to nie zgadza się jednak opozycja. Posłowie nie mieli bowiem zbyt dużo czasu, aby się z projektami zapoznać. A ponadto, gdyby nie udało się ich wprowadzić pod obrady na posiedzeniu w tym tygodniu, opozycyjne kluby znalazłyby argument, który mógłby przekonać marszałka do zwołania posiedzenia po samorozwiązaniu.
Na razie posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej porozumieli się podczas obrad Konwentu Seniorów, że PO nie będzie wspierać wniosków Romana Giertycha o kolejne przerwy w posiedzeniu. - Z posiedzenia Konwentu wynosimy takie uzgodnienie, że PO nie będzie popierała nierozsądnych i idiotycznych przerw zgłaszanych m.in. przez Romana Giertycha. Nasze założenie jest takie, by wypełnić te zobowiązania, które Sejm na siebie nałożył, czyli dokończenie prac nad ważnymi dla Polski ustawami i następnie w piątek głosować z pozytywnym skutkiem za samorozwiązaniem Sejmu - powiedział przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Marek Kuchciński. Również SLD zadeklarował głosem Jerzego Szmajdzinskiego, że nie zagłosuje za wnioskami LPR o dalsze przerwy.
Awantury i przedłużające się posiedzenie sprowokowało nawet Platformę Obywatelską do wnioskowania o samorozwiązanie jeszcze podczas wczorajszych obrad. Pomysł spodobał się posłom PiS, ale weto postawił SLD. Głosowanie wczoraj za samorozwiązaniem Sejmu oznaczałoby, że wybory zgodnie z procedurą musiałyby się odbyć nie 21 października, lecz tydzień wcześniej. Wiązałoby się to z o tydzień krótszą kampanią wyborczą, co dla SLD było nie do przyjęcia.
Nielegalny marszałek?
Wczorajsze posiedzenie Sejmu, jak każde z poprzednich, rozpoczęło się od ogłoszenia przerwy, jak zwykle parokrotnie przedłużanej. Tym razem Roman Giertych chciał, aby obrady Sejmu zaczęły się od rozpatrzenia przez posłów wniosku o odwołanie marszałka Sejmu. - Jeżeli marszałek Dorn nie potwierdzi swojego mandatu lub nie zostanie powołany nowy marszałek, to będziemy mieć do czynienia z nielegalnością działań Sejmu - argumentował lider LPR. Liga złożyła bowiem do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie, czy zgodny z Konstytucją jest zapis regulaminu Sejmu pozwalający, aby marszałek mógł przez 6 miesięcy nie poddawać pod głosowanie wniosku o swoje odwołanie.
W reakcji na wniosek Giertycha marszałek Sejmu Ludwik Dorn skierował pismo do klubów PO, Samoobrony i SLD oraz koła Prawicy Rzeczypospolitej, w którym zwrócił się z apelem, by nie poddawały się obstrukcji stosowanej przez lidera LPR.
Według Jolanty Szczypińskiej (PiS), nie ma wątpliwości, że Roman Giertych broni się jak może przed wcześniejszymi wyborami. - Mamy do czynienia z awanturnictwem w Sejmie - mówiła. A posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy już nie niepokojeni żadnymi wnioskami o komisje śledcze czy odwołanie marszałka Sejmu chcą dotrwać do głosowania o skróceniu kadencji, jako argument nie do zbicia podają, że Sejm musi teraz spokojnie pracować, gdyż do uchwalenia jest jeszcze "szereg niezwykle ważnych ustaw". Wraz z rozpatrzeniem wniosku o samorozwiązanie Sejmu posłowie zajmą się również jutro i w sobotę wnioskami posłów PO o wyrażenie wotum nieufności dla ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego. Wczoraj sejmowa Komisja Zdrowia nie przychyliła się jednak do wniosku Platformy i nie będzie rekomendować Sejmowi głosowania za odwołaniem ministra zdrowia Zbigniewa Religi. Poparcia większości posłów sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych nie znalazła natomiast szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga. Posłowie komisji zdecydowali się zarekomendować Sejmowi jej odwołanie.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-09-06
Autor: wa