Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sejm jutro uchwali budżet

Treść

Przygotowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i zmodyfikowany przez nową ekipę Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego projekt przyszłorocznego budżetu państwa zakłada między innymi dalszą redukcję składki rentowej, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, waloryzację rent i emerytur oraz podwyżki dla nauczycieli. Sejm uchwali budżet podczas jutrzejszego posiedzenia.

Poprawki złożone przez posłów w czasie wczorajszego drugiego czytania projektu przyszłorocznej ustawy budżetowej sprawiły, że budżet ponownie trafił do sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Oznacza to, że posłowie zagłosują w sprawie jego przyjęcia na następnym posiedzeniu. Przyjęty przez posłów rządzącej koalicji bardzo rygorystyczny, jeśli chodzi o terminy, harmonogram prac nad budżetem sprawia jednak, że nowy budżet będziemy mieć już jutro. W czwartek w południe rozpocznie się bowiem kolejne posiedzenie Sejmu.
Z budżetu nie są jednak zadowoleni ani posłowie rządzącej koalicji PO - PSL, ani PiS. Ci pierwsi dlatego że to nie oni przygotowywali budżet, lecz poprzedni rząd, i - jak uzasadniają - "nie było już czasu, aby budżet naprawić", natomiast PiS, mimo że budżet przygotowywał, przeciwstawia się jego "psuciu" w wyniku poprawek wniesionych przez koalicyjny rząd.
Z analizy projektu ustawy budżetowej wynika, że w przyszłym roku powinniśmy wciąż mieć do czynienia z kontynuacją dobrego trendu w gospodarce, choć wzrost gospodarczy już nie będzie tak dynamiczny jak zaplanowany na ten rok. Według założeń budżetowych, produkt krajowy brutto ma wzrosnąć o 5,5 procent. O 2 proc. ma się zwiększyć zatrudnienie, a wynagrodzenie w gospodarce narodowej zwiększy się o 3,6 procent. Zakładana przyszłoroczna inflacja to 2,3 procent.
Przeciętnego podatnika zainteresuje na pewno przyjęta w budżecie jeszcze przez rząd PiS następująca drugi rok z rzędu waloryzacja kwoty wolnej od podatku, progów podatkowych oraz kosztów uzyskania przychodów. Przez lata wielkości te nie były zmieniane, w efekcie czego co roku następował ukryty wzrost podatków.
Wskutek działań poprzedniego rządu obniżona zostanie również składka na ubezpieczenie rentowe - o 2 punkty procentowe po stronie pracodawcy i tyle samo po stronie pracownika. Oznacza to, że zmaleją zarówno koszty pracy dla pracodawcy, jak i zmniejszą się obciążenia ZUS-owską składką wynagrodzenia pracowników. W przyszłym roku emeryci i renciści doczekają się również waloryzacji swoich świadczeń. Wyniesie ona 5,6 procent. Poprzednia ekipa rządząca zdecydowała też, iż od 2008 r. zostanie przywrócona zabrana emerytom i rencistom przez SLD coroczna waloryzacja emerytur i rent. Świadczenia waloryzowane będą o wskaźnik inflacji plus 20 proc. wzrostu realnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W przyszłym roku nastąpi też zakończenie wyrównywania tzw. starego portfela emerytur. Wzrosną za to zapewne ceny papierosów. A to dlatego że wskutek dostosowywania się do przepisów unijnych wzrośnie akcyza na wyroby tytoniowe.
Po naniesionych przez nową ekipę poprawkach dochody przyszłorocznego budżetu wyniosą 281,8 miliarda złotych, a wydatki 308,9 miliarda. Deficyt, w stosunku do przewidywanego przez rząd PiS, zmniejszono z 28,6 miliarda zł do 27,07 miliarda. Zwiększono natomiast pulę środków na podwyżki dla nauczycieli, w związku z czym kwota bazowa, na podstawie której wylicza się nauczycielskie pensje, wzrośnie o 10 procent. - Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe zrobiły pierwszy krok w kierunku poprawienia budżetu na 2008 rok w sprawach, które koalicji wydawały się najważniejsze. To budżet skrojony na miarę sytuacji, w jakiej pracowaliśmy - mówiła wczoraj posłanka PO Krystyna Skowrońska.
Środki na redukcję deficytu i większe podwyżki dla nauczycieli wygospodarowano jednak w wyniku cięć w wydatkach niektórych instytucji, a to nie wszystkim się podobało. O 1,5 mld zł zredukowano dotację do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
"Ofiarami" cięć stały się m.in. Instytut Pamięci Narodowej, któremu zabrano 41,5 miliona, Kancelaria Sejmu - z wydatkami obciętymi o 24 miliony, Kancelaria Senatu - 2,5 miliona. Po 8 milionów zabrano kancelariom premiera i prezydenta. O 33 miliony zredukowano też środki dla Najwyższej Izby Kontroli. Nie obyło się bez głośnych protestów reprezentantów instytucji, którym zmniejszono pulę środków. W skali całego budżetu cięcia w poszczególnych instytucjach są niewielkie, jednak mogą poważnie zakłócić ich funkcjonowanie. Przeciwko ograniczeniu wydatków protestował m.in. IPN, a podczas wczorajszej debaty nad budżetem na propozycję obcięcia 9 mln dla Sądu Najwyższego skarżył się prezes SN Lech Gardocki, który martwił się, że zamiast zająć się sprawami merytorycznymi, będzie musiał głowić się, jak znaleźć pieniądze na "jakąś fakturę". - Niepokoi ograniczenie środków dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Najwyższej Izby Kontroli, bo to instytucje kontrolujące przepływ publicznych pieniędzy - tłumaczyła Aleksandra Natalli-Świat (PiS), wiceszefowa klubu PiS. Poprawki złożone do budżetu przez PiS dotyczą właśnie odwrócenia niektórych cięć dokonanych przez koalicję. PiS sprzeciwia się m.in. ograniczeniu środków na Fundusz Alimentacyjny, dla szpitali klinicznych i na ratownictwo medyczne.
LiD uzależnia natomiast poparcie budżetu od przyjęcia jego poprawek w sprawie podwyżek dla nauczycieli. Według Anity Błochowiak (LiD), to, co proponuje nauczycielom PO, to jedynie "zmiany kosmetyczne".
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-12-19

Autor: wa