Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Secesja przypieczętowana

Treść

Komisja ds. referendum odrzuciła żądanie proserbskiej partii, która domagała się ponownego przeliczenia głosów, i uznała ostateczne wyniki referendum w sprawie niepodległości Czarnogóry. W poniedziałek kontrowersje wokół spornych 19 tys. głosów oddanych w stolicy kraju - Podgoricy, opóźniło ogłoszenie oficjalnych wyników.

Wczoraj władze Czarnogóry oficjalnie potwierdziły wcześniejsze szacunkowe wyniki i ogłosiły zwycięstwo zwolenników proklamowania niepodległości i oddzielenia kraju od Serbii. Według oficjalnych wyników wyborów, za niepodległością opowiedziało się ponad 55,5 proc. głosujących. Zachodnie agencje przypominają, że według wcześniejszych ustaleń prowincja mogła oddzielić się od Serbii, jeśli za niepodległością byłoby więcej niż 55 proc. biorących udział w referendum. Prezydent Serbii Boris Tadić uznał wczoraj wynik referendum w Czarnogórze.
Eksperci zwracają uwagę, że sprawa ogłoszenia niepodległości głęboko podzieliła mieszkańców Czarnogóry i nasiliła obawy, że będzie ona miała niekorzystny wpływ na dwustronne stosunki gospodarcze i polityczne.
Brytyjski publicysta Neil Clark, autor książki o historii Jugosławii, uważa, że "Czarnogóra dysponowała większym zakresem niepodległości jako jeden z elementów składowych Jugosławii niż w chwili, gdy stanie się unijno-natowskim protektoratem". "Najważniejsze decyzje w sprawach politycznych i ekonomicznych, mające wpływ na codzienne życie obywateli, nie będą podejmowane w Podgoricy, lecz w Brukseli, Genewie i Waszyngtonie" - twierdzi Clark, komentując na łamach "Guardiana" wyniki niedzielnego referendum.
Jego ocena jest niemal całkowicie zbieżna z opiniami rosyjskich komentatorów. Politolog Konstantin Zatulin napisał we wczorajszej "Komsomolskiej Prawdzie", że rezultat niedzielnego referendum niepodległościowego w Czarnogórze to skutek starań Zachodu dążącego do ostatecznego rozbicia dawnej Jugosławii. "Zachód od początku lat 90. bezlitośnie rozdrabniał Jugosławię. I wreszcie "rozkruszył" ostatni szczątek - na Serbię i Czarnogórę" - napisał Zatulin.
Wczoraj komisarz UE ds. rozszerzenia Olli Rehn w związku z oficjalnym ogłoszeniem wyników referendum niepodległościowego w tym kraju oświadczył, że perspektywa unijna jest dla Czarnogóry otwarta. Jednak część ekspertów wyraża obawy, iż podział ten może odbić się echem także w innych krajach europejskich, stanowiąc zachętę dla ruchów separatystycznych w Belgii, Francji, Włoszech czy np. w Mołdawii oraz na Kaukazie.
Jacek Szpakowski, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-05-24

Autor: ab