Scolari: o Polakach wiemy wszystko
Treść
- Przyjechaliśmy do Polski po trzy punkty, ale jeśli wrócimy z jednym to też nie będzie tragedii - przyznał trener piłkarskiej reprezentacji Portugalii Luiz Felipe Scolari przed meczem el. Euro 2008 na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
- O polskiej drużynie wiemy wszystko, co niezbędne. Nie będę ujawniał wniosków z naszych analiz i obserwacji, gdyż nie chcę ułatwiać zadania waszym trenerom - powiedział Scolari podczas konferencji prasowej podkreślając, że celem jego zespołu będzie w środę zwycięstwo.
- To oczywiste, że przyjechaliśmy do Polski po trzy punkty. Ale jeśli wrócimy z jednym, to też nie będzie tragedii. Eliminacje są długie, a grupa trudna. Każdy punkt zdobyty na wyjeździe musi cieszyć - dodał Brazylijczyk.
- W reprezentacji nie ma łatwych meczów. Polska to uznany rywal i szczególnie przed własną publicznością może być groźna. Do tego ma bardzo dobrego trenera. Łatwo nie będzie, ale powinniśmy sobie poradzić - powiedział występujący na co dzień w Atletico Madryt pomocnik Costinha.
Beenhakker - to jedyne nazwisko z polskiej ekipy, które robi wrażenia na Portugalczykach. - Musicie wykazać cierpliwość i poczekać na efekty jego pracy. Nie śmiem oceniać Leo. Jego trenerski życiorys mówi zresztą wszystko - podkreślił Scolari dodając: - Oczekiwania wobec obcokrajowca zawsze są olbrzymie, ciąży na nim większa presja. Na szczęścia ja czuję się w Portugalii jak w domu i nikt nie traktuje mnie jak obcego.
Portugalczycy z dyplomatycznym szacunkiem wypowiadali się o polskiej drużynie, ale nazwisk rywali wymienić praktycznie nie potrafili. - Znam Smolarka - powiedział napastnik Nuno Gomes, poprawnie wymawiając nazwisko polskiego skrzydłowego.
- Kojarzę także dwóch zawodników Boavisty Porto. Dobrze sobie radzą w lidze portugalskiej i na pewno zasłużyli na powołanie do reprezentacji - kontynuował napastnik Benfiki Lizbona, jednak nazwiska Przemysław Kaźmierczaka i Rafała Grzelaka nie padły. Reszta polskiej ekipy to dla niego tylko numery.
- Oglądaliśmy mecze Polaków z Finlandią i Serbią. Moją uwagę zwrócili gracze z numerami 5 i 16 - powiedział Nuno Gomes, mając na myśli Arkadiusza Głowackiego (zagrał tylko z Finlandią - przyp. PAP) i Arkadiusza Radomskiego.
Portugalczycy w Polsce niczym nie przypominają temperamentnych południowców. Wyglądają na skoncentrowanych, wyciszonych, jakby nieobecnych.
- Wolę rozmawiać o futbolu. Przecież przyjechaliśmy tutaj na mecz - odparł Nuno Gomes na pytanie czy podobają mu polskie kobiety.
A okazji ku temu nie brakowało, gdyż przez hotel, w którym mieszka portugalska ekipa, przewinęło się we wtorek sporo fanek, nie kryjących zainteresowania przede wszystkim nim i Cristiano Ronaldo. Młode dziewczyny przygotowały dla swoich ulubieńców pamiątki z Polski, głównie maskotki, ale pilnie strzegący dostępu do piłkarzy portugalscy ochroniarze uniemożliwili przekazanie prezentów.
Portugalczycy zamieszkali w centrum miasta w hotelu, który wcześniej był bazą m.in. Anglików i finalistek konkursu miss świata, ale to wicemistrzowie Europy cieszyli się największym zainteresowaniem kibiców.
Goście z Półwyspu Iberyjskiego nie zamienili hotelu w twierdzę. Można do niego bez problemu wejść, choć zrobienie zdjęcia jest już niemożliwe. W sprawach kulinarnych zdali się na Polaków, jednak przywieźli ze sobą specjalistę od przyprawiania przygotowanych potraw. Kawę piją także wyłącznie z własnego ekspresu twierdząc, że lepsza, a ponadto - to urządzenie przynosi im szczęście.
(PAP)
"TVP" 2006-10-11
Autor: wa