Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ściganie przestępstw aborcyjnych w Hiszpanii to fikcja

Treść

Z prof. Miguelem Ángelem Belmontem, filozofem z Uniwersytetu Abat Oliba CEU w Barcelonie, rozmawia Łukasz Sianożęcki
Dlaczego w Hiszpanii lawinowo rośnie liczba aborcji?
- Myślę, że ważne jest na początek przypomnienie sobie, iż od czasu reform kodeksu karnego w 1986 roku (wówczas to rządząca obecnie Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza - PSOE, także tworzyła rząd) aborcja jest niekaralna w trzech przypadkach: jeśli kobieta została zgwałcona - wówczas można zabić dziecko do 12. tygodnia ciąży; jeśli u dziecka zostanie zdiagnozowane poważne schorzenie - aborcja jest dozwolona do 22. tygodnia, lub jeśli istnieje zagrożenie dla życia matki - wówczas bez ograniczeń czasowych. Ten trzeci punkt uwzględnia również zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety. Między rokiem 1986 a 2007 liczba przeprowadzanych zgodnie z prawem aborcji wzrosła z 5 tys. do ponad 100 tys. rocznie. 98 proc. dzieci zabijanych w łonie matki jest właśnie z tego trzeciego powodu, ponieważ praktycznie wszystko może stanowić zagrożenie dla psychicznej równowagi kobiety. Toteż obecnie niemal każda kobieta może bez problemu uzyskać (w tym samym ośrodku, gdzie zostanie przeprowadzona aborcja) certyfikat podpisany przez tamtejszego psychiatrę zezwalający na zabicie jej dziecka. Ten fakt stawia Hiszpanię wśród tych krajów Europy, w których wyjątkowo łatwo jest przeprowadzić aborcję.
Mamy więc de facto do czynienia z aborcją na życzenie?
- Prawo w tej kwestii praktycznie nie jest stosowane. Nie było jeszcze żadnego wyroku skazującego w tego typu sprawach. Ponadto ustalone limity czasowe są permanentnie łamane, a wymagane okoliczności ignorowane. Jakiś czas temu jedna ze skandynawskich telewizji wyemitowała film z ukrytej kamery, który ujawniał te przestępstwa. Co prawda w 2005 roku kilku sędziów zdecydowało się na postawienie zarzutów niektórym placówkom specjalizującym się w przeprowadzaniu aborcji, ponieważ część ich psychiatrów wystawiała certyfikaty bez przeprowadzania jakichkolwiek badań. Kilka osób aresztowano w związku z tą sprawą, ale głównie z powodu przestępstw administracyjnych i finansowych.
Czym więc tłumaczyć podejmowane przez socjalistów kroki zmierzające do rozszerzania przepisów o dopuszczalności aborcji?
- W czasie zeszłorocznej kampanii wyborczej żadna z głównych partii nie przedstawiała w swoich programach planów reform prawa dotyczącego aborcji. Jednakże po zwycięstwie socjalistów bardzo młoda minister ds. równości Bibiana Aido rozpoczęła forsowanie nowego prawa aborcyjnego. Przez ostatnie miesiące jej projekt był analizowany przez naukowców, lekarzy, pracowników opieki społecznej, prawników itp. Jak łatwo się domyślić, pomysły Aido znalazły poparcie jedynie wśród środowisk proaborcyjnych.
Znane są już szczegóły projektu tej ustawy?
- Dzięki przeciekom prasowym znana jest część pomysłów, jakie minister zawarła w swoim projekcie, lecz to jedynie mały ich ułamek, a proces legislacyjny nie dobiegł jeszcze końca. Wiemy, że Aido chce, by aborcja została wpisana do kodeksu jako "prawo kobiety" i w żadnym wypadku nie była objęta zakazami prawnymi takimi jak obecnie. Projekt jeszcze nie został formalnie przedstawiony parlamentowi, jednak najprawdopodobniej nastąpi to już w kwietniu.
Jakie będą, w Pana opinii, skutki ustawy, jeśli zostanie uchwalona?
- Całkowicie nieograniczona aborcja do 22. tygodnia ciąży, legalna aborcja nieograniczona dzisiejszym prawem. Ponadto zakaz powoływania się lekarzy na klauzulę sumienia. A także zmuszenie każdej autonomicznej społeczności do posiadania na swoim terenie centrów aborcyjnych.
A jeśli Hiszpanie nie będą chcieli tak łatwo dać sobie narzucić tego typu rozwiązań? Mamy przecież przykład wielkiej demonstracji w Madrycie w ostatni weekend.
- Liczba manifestujących to jest zawsze wielka tajemnica. Lewicowe media oczywiście zaniżały ją, mówiąc o 10 tys. osób, w tym wielu dzieciach. Należy podkreślić, że nie była to inicjatywa polityczna czy kościelna, co często próbuje się zarzucać. Tej demonstracji nie wspierało opozycyjne ugrupowanie Partia Ludowa (Partido Popular), jednak organizacje pozarządowe i media takie jak Radio COPE czy portal Hazteoir.org umiejętnie pomogły zorganizować to wspaniałe i ogromne wydarzenie.
Powiedział Pan, że lewica kłamliwie i z pogardą odnosiła się do tej demonstracji. Dlaczego?
- Socjaliści są bardzo dobrzy w radzeniu sobie z podobnymi sprawami. Doskonale wiedzą, że jedna minuta w czasie najwyższej oglądalności w telewizji wystarczy, aby zdyskredytować siłę danego wydarzenia. To, co mówią w takich wypadkach, jest zazwyczaj niedorzeczne i obraźliwe, jednak pozwala bardzo skutecznie osiągnąć zamierzony cel. W tym tygodniu po raz kolejny przekonywano widzów, że protestujący to jedynie fanatyczna grupa prawicowych ekstremistów.
Ta demonstracja była całkowicie apolityczna. A czy konserwatywni politycy są w tej kwestii aktywni?
- Partia Ludowa nigdy szczególnie nie interesowała się aborcją, jej działacze nie są zainteresowani podnoszeniem tej sprawy jako zagadnienia politycznego. Tylko oni jako duża opozycyjna partia mogliby coś zrobić, jednakże nie zrobili nic, nawet gdy tworzyli rząd w latach 1996-2004.
Jakie są dalekosiężne plany ideologii, której jednym z przejawów jest brak szacunku dla życia człowieka od momentu poczęcia?
- Myślę, że chodzi w pierwszym rzędzie o doszczętne zniszczenie kultury chrześcijańskiej i osiągnięć cywilizacji zachodniej. Jesteśmy na przedostatnim etapie permanentnej kampanii przeciwko tradycyjnym wartościom. Co dalej...? Wszystko, co może doprowadzić do zaprzeczenia człowieczeństwu: klonowanie ludzi, eutanazja czy genetyczna manipulacja.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-04-02

Autor: wa