Schorzenie złośliwe klinicznie
Treść
Choroba Leśniowskiego-Crohna jest przewlekłą chorobą jelit, która dotyczy przede wszystkim ludzi młodych. Szczyt zachorowań przypada pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. Szacunkowe dane wskazują na to, że w Polsce na tę chorobę cierpi 4-5 tys. osób. Jak tłumaczyli wczoraj specjaliści, jej przyczyna nie jest znana, jednak bez wpływu nie pozostają czynniki genetyczne, środowiskowe i immunologiczne.
Choroba Leśniowskiego-Crohna należy do grupy schorzeń, w których system immunologiczny atakuje zdrowe komórki własnego ciała. Stan zapalny może dotyczyć nawet całego układu pokarmowego. Niestety, w Polsce nie są prowadzone żadne badania epidemiologiczne jej dotyczące. W krajach wysoko rozwiniętych liczba zachorowań jest znacznie wyższa, można więc powiedzieć, że choroba Leśniowskiego-Crohna jest chorobą cywilizacyjną - mówił prof. dr hab. Witold Bartnik z Kliniki Gastroenterologii i Przemiany Materii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.
Profesor Bartnik podkreślał także, że jest to choroba złośliwa klinicznie. - Ponieważ nieznana jest jej przyczyna, nie możemy wpływać na tę przyczynę. Wpływamy tylko już na zapalenie, jednak stłumienie zapalenia lub nawet wycięcie zmiany nie oznacza wyleczenia - mówił.
Choroba pojawia się zwykle w okresie późnego dzieciństwa i we wczesnym okresie dojrzewania, jednak rozpoznawana jest znacznie później. Od momentu pojawienia się pierwszych symptomów choroby do jej zdiagnozowania może minąć nawet od 3 do 5 lat. - Choroba ta jest mało znana nie tylko w społeczeństwie, ale także wśród lekarzy, a jest naprawdę bardzo ciężka, może zająć cały układ pokarmowy - tłumaczyła prof. dr hab. Grażyna Rydzewska, krajowy konsultant ds. gastroenterologii. Dodała, że niecharakterystyczne objawy i niska świadomość wśród pacjentów oraz lekarzy często są powodem późnej diagnozy. Do objawów zapowiadających schorzenie należą m.in. ból, zwłaszcza po jedzeniu, w okolicy prawego podbrzusza, biegunki, gorączka, a także ubytek masy ciała czy zaburzenia wzrostu i rozwoju u dzieci.
Agnieszka Niewęgłowska
"Nasz Dziennik" 2005-03-10
Autor: ab