Schetyna przyjeżdża i prezenty rozdaje
Treść
Reprezentanci 33 dolnośląskich samorządów otrzymali wczoraj w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu promesy na odbudowę zniszczeń po czerwcowej powodzi. W sumie przekazano ponad 44 mln zł, które mają zostać wykorzystane m.in. na odbudowę zniszczonej przez kataklizm infrastruktury. To ułamek niezbędnych na ten cel pieniędzy, bo wstępnie straty oszacowano na ponad 350 mln złotych.
Wręczając promesy, wicepremier Grzegorz Schetyna piał z zachwytu, że wreszcie, na bazie doświadczeń z powodzi w 1997 roku, nauczyliśmy się "szybko reagować i pomagać ludziom, którzy często utracili swój cały dobytek, i samorządom w odbudowie infrastruktury". Stwierdził m.in., że Dolny Śląsk, wśród innych regionów naszego kraju, został najbardziej dotknięty czerwcową powodzią i może dostać tyle pieniędzy, ile będzie potrzebował. - Będziemy się także starali pomagać w tych kwestiach, które najbardziej doskwierają mieszkańcom, np. brak mostów - obiecywał Schetyna. - Trzeba zweryfikować straty. Nie ma pieniędzy na natychmiastowe odnowienie wszystkiego, ale sukcesywnie będziemy się starali pomagać samorządowcom usuwać szkody. Na pełną pomoc będą mogły liczyć gminy biedne i te, które zostały najbardziej dotknięte przez powódź - dodał wicepremier.
Największe wsparcie w wysokości blisko 22,5 mln zł przyznano gminom powiatu kłodzkiego. Burmistrz miasta i gminy Bystrzyca Kłodzka Renata Surma powiedziała nam, że na razie oszacowała straty na blisko 20 mln złotych. Są one związane przede wszystkim z uszkodzonymi mostami, podmytymi drogami. 30 domów zostało całkowicie zalanych, poważnie ucierpiało także 189 pomieszczeń gospodarczych i piwnicznych. Trwa jeszcze wycena szkód w uprawach rolnych. Potrzeby są więc ogromne, a tymczasem przyznana właśnie promesa opiewa na kwotę... 800 tys. złotych. Z kolei wójt gminy Kłodzko, w której straty wyceniono na razie na 42 mln zł, Ryszard Niebieszczański, zaznaczył, że na jego terenie najważniejszą kwestią jest obecnie odbudowa przeszło 30 km dróg i 40 mostów. - Otrzymaliśmy obecnie 8 mln zł promesy i do końca tego roku nie bylibyśmy w stanie wykorzystać większej kwoty - twierdzi wójt gminy Kłodzko.
Na pytanie, dlaczego nic się nie robi w zakresie uregulowania rzek, Grzegorz Schetyna odpowiedział, że jest to zagadnienie, którego nigdy do końca nie załatwi się pozytywnie. Przykład ostatniej powodzi w Czechach jest bardzo dramatyczny, ale - jego zdaniem - dobitnie pokazuje, że tego problemu nie da się raz na zawsze rozwiązać. W Czechach rzeki są uregulowane, a mimo to straty popowodziowe były dużo większe niż w Polsce. - Nam chodzi przede wszystkim o to, żebyśmy mieli przekonanie, iż zrobiliśmy wszystko, by ograniczyć możliwości wystąpienia powodzi. Program "Odra 2006" wreszcie nabiera tempa - twierdzi Schetyna.
Poproszony przez nas o komentarz do zachowania rządu po powodzi i ocenę przyznanych promes, przewodniczący dolnośląskiego okręgu Prawa i Sprawiedliwości, poseł Dawid Jackiewicz stwierdził: - Rząd jest mądry po szkodzie. Dodał, że władze zablokowały na początku roku przyznanie za pośrednictwem Ministerstwa Rozwoju Regionalnego środków europejskich dla kilkunastu projektów, także z województwa dolnośląskiego, które miały poprawić bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, a dzisiaj próbują mizerną kwotą 44 mln zł ratować swój wizerunek, mimo że suma ta nie wystarczy nawet na cząstkowe pokrycie strat popowodziowych. Ostateczny bilans strat nie został jeszcze ustalony. Obecnie same tylko samorządy lokalne województwa dolnośląskiego oszacowały go na sumę 352 mln złotych.
Marek Zygmunt, Wrocław
"Nasz Dziennik" 2009-07-21
Autor: wa