Sarkozy wzywa Obamę do współpracy
Treść
Przebywający z oficjalną wizytą w USA prezydent Francji Nicolas Sarkozy zaapelował do prezydenta Baracka Obamy o "lepsze słuchanie głosu płynącego z Europy" i ściślejszą współpracę, zwłaszcza na rzecz reformy systemu finansowego na świecie.
W czasie konferencji zorganizowanej na Uniwersytecie Columbia Nicolas Sarkozy wezwał do "wspólnej pracy z Europą dla stworzenia nowego modelu światowego" mającego na celu regulację systemu kapitalistycznego, stabilizację walut i ulepszenie współpracy na arenie międzynarodowej. Jego zdaniem, niezbędnych zmian mogą dokonać jedynie Europa i USA, a obecny kryzys stwarza ku temu nadzwyczajną okazję. Domagając się regulacji kapitalizmu, Obama wskazał na potrzebę stworzenia silnych podstaw, które ochronią kapitalizm, bo "brak reguł zabija wolność".
Nicolas Sarkozy wezwał również USA do wsparcia wysiłków europejskich w dziedzinie ochrony środowiska i dostępu do surowców. - W ciągu dwóch lat cena baryłki ropy naftowej wzrosła z 30 do 150 USD. Czy jest to normalne? - pytał Sarkozy, nawiązując do szaleńczego wzrostu cen ropy odnotowanego w latach 2006-2008. Przekonywał, że w interesie wszystkich krajów leży ustanowienie fundamentów regulacji, która umożliwiłaby utrzymanie w dłuższym okresie cen ropy na maksymalnym poziomie 80 USD za baryłkę.
Podobna współpraca USA i Europy powinna być prowadzona w tak ważnych kwestiach międzynarodowych, jak terroryzm czy irański program atomowy. Nicolas Sarkozy wezwał Stany Zjednoczone, by się nie izolowały i słuchały tego, co mówi Europa, bo "żaden, nawet najsilniejszy naród nie może w XXI w. narzucić swojego punktu widzenia całemu światu".
Sarkozy pogratulował Barackowi Obamie przeforsowania reformy systemu opieki zdrowotnej, dodając, że "trudno zrozumieć toczącą się obecnie w USA dyskusję, bo w Europie problem ten został rozwiązany 50 lat temu". Francuski prezydent sarkastycznie stwierdził nawet, że we Francji przed przyjęciem do szpitala nikt nie pyta pacjentów o polisę i zasobność portfela.
Franciszek L. Ćwik
Nasz Dziennik 2010-03-31
Autor: jc