Sarkozy kontra związkowcy
Treść
Czarny czwartek - w ten sposób francuskie media określiły wczorajszy ogólnokrajowy strajk pracowników francuskiego transportu publicznego, który sparaliżował kraj. Akcja organizowana jest przez osiem central związkowych na znak protestu przeciwko planowanym przez prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego ograniczeniom przywilejów emerytalnych.
Rząd planuje wydłużenie stażu pracy wymaganego do otrzymania pełnej emerytury z obecnych 37,5 roku do 40 lat, tak jak to obowiązuje w sektorze prywatnym. Najliczniej do wczorajszego strajku przystąpili francuscy kolejarze. Do pracy nie stawili się także liczni nauczyciele w gimnazjach i liceach, jednak tylko część szkół była zamknięta. Kolejarze opowiadają się za ewentualnym przedłużeniem strajku, jeżeli rząd nie odstąpi od swoich planów. Już wiadomo, że również dziś do południa będzie strajkować część transportu. Związkowcy chcą powtórzyć akcję z 1995 r., kiedy ich masowe protesty spowodowały dymisję premiera Alaina Juppé i rezygnację jego gabinetu z reformy systemu emerytalnego. Wydaje się jednak, że tym razem kolejarzom nie uda się podobny manewr. Przede wszystkim dlatego, że rząd jest bardzo silnie zdeterminowany, aby przeprowadzić reformy, i ma w tym poparcie opinii publicznej. Według ostatnich sondaży, 65 proc. Francuzów opowiada się za zrównaniem w prawach emerytalnych wszystkich pracujących. Prezydent Sarkozy oświadczył, że "dotrze do wyznaczonego celu". - Jest czymś nienormalnym, gdy kolejarze, energetycy i gazownicy płacą składki emerytalne tylko przez 37 lat, podczas gdy reszta Francuzów płaci je przez lat 40 - podsumował Sarkozy.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2007-10-19
Autor: wa