Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sarkozy bierze gospodarkę za rogi

Treść

Prezydent Nicolas Sarkozy, piastujący ten urząd od maja, w niespotykanie szybkim, jak na Francję, tempie dokonuje reform w dziedzinie gospodarki i finansów. Domaga się także zmian na szczeblu europejskim, żądając m.in. zmiany polityki Europejskiego Banku Centralnego prowadzącej - według niego - do zbyt wysokiego poziomu euro. Krytyką EBC Sarkozy ściągnął na siebie gromy ze strony Niemiec, które uważają, że ingeruje on w niezależność banku.



Odpowiadając na zarzuty Niemiec, praktyczny Sarkozy wskazał, że bank europejski nie jest instytucją samą dla siebie, a jego celem jest służba interesowi krajów unijnych. W opinii Francji, drogie euro jest barierą handlową stawiającą tamę w zwiększaniu eksportu i gospodarczego ożywienia w kraju.
Niezbyt optymistyczne wyniki ekonomiczne nad Sekwaną są argumentem za potrzebą szybkich i radykalnych reform. Obecnie francuskim firmom z racji trudności finansowych bardziej zależy na przetrwaniu niż na zewnętrznej ekspansji. To sprawia, że w pierwszym semestrze br. Francja zanotowała olbrzymi deficyt w handlu zagranicznym rzędu 15 mld euro, co pozwala przypuszczać, że w skali roku zostanie pobity ubiegłoroczny, rekordowy deficyt, który wyniósł blisko 70 mld euro. Kroki w obszarze gospodarki podejmowane przez Sarkozy’ego zmierzają w dobrym kierunku, ale - zdaniem wielu ekonomistów - nie są wystarczające.
Pierwszą ustawą o kapitalnym znaczeniu zatwierdzoną przez parlament było prawo znoszące specjalny podatek od tzw. wielkich fortun, przez który coraz więcej Francuzów opuszczało ojczyznę, przenosząc się do państw o mniejszym obciążeniu fiskalnym. Ten dodatkowy podatek płacili ludzie, których roczny dochód wynosi ponad 750 tys. euro. O ile w 2003 r. z Francji wyjechało 368 jej bogatych mieszkańców, o tyle w roku 2004 było ich już 568, a rok później 649.
Według oficjalnych danych w latach 1977-2006 exodus blisko 4 tys. bogatych podatników kosztował budżet kraju 16 mld euro oraz przeniesienie do innych krajów francuskich przedsiębiorstw i zmniejszenie nad Sekwaną liczby stanowisk pracy.
Sukcesem nowej ekipy rządzącej jest przyjęcie przez parlament i senat ustawy gwarantującej tzw. minimum serwisu transportu państwowego w przypadku strajku służb komunikacyjnych. Ustawę zaskarżono do Rady Konstytucyjnej, która w zeszłym tygodniu orzekła jednak, że jest ona zgodna z francuskim ustawodawstwem.

Kasta urzędników
Jednym z głównych celów, jaki stawiał sobie Niocolas Sarkozy, było zmniejszenie wydatków budżetowych poprzez ograniczenie liczby funkcjonariuszy państwowych. Plany zakładały zastępowanie jednym urzędnikiem dwóch odchodzących na emerytury. Wiadomo już, że nie dojdzie do całkowitej realizacji tych zamierzeń. Pod wpływem związków zawodowych rząd zapowiedział, że do 2008 r. z 70 tys. funkcjonariuszy odchodzących na emeryturę tylko niespełna 23 tys. nie będzie zastąpionych. Znany ekonomista i publicysta tygodnika "Le Point" Jacques Marseille wyraził zaniepokojenie tym faktem, widząc w nim próbę odchodzenia od zapowiadanego przez Sarkozy’ego radykalnego zerwania z obecnym systemem na rzecz niebezpiecznej - jego zdaniem - metody ewolucyjnych zmian.
Natomiast wszystko wskazuje też na to, że Sarkozy’emu uda się wprowadzić prawo, które zniesie przywileje emerytalne funkcjonariuszy państwowych. Byłby to spektakularny sukces, gdyż próby poważniejszych zmian w tej dziedzinie kończyły się zawsze strajkami, a nawet dymisją rządów.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2007-08-22

Autor: wa