Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Samotność

Treść

Ewa Szelburg-Zarembina kojarzona jest przede wszystkim jako autorka książeczek dla dzieci. Mało kto zna jej utwory dla dorosłych, takie choćby jak: "Legendy żołnierskie", cykl powieściowy "Rzeka kłamstwa", "Samotność" czy wiersze dla dorosłych.

Polecam szczególnie tom "Samotność". To wstrząsająca i coraz bardziej aktualna pozycja. Mówi o samotności ludzi bardzo starych, ludzi na starość opuszczonych, pozostawionych samym sobie. Jest pełnym bólu apelem do tych wszystkich, którzy mogą spowodować, że samotność staje się dla wielu ludzi czyśćcem ostatnich lat życia. Zadedykowana jest: "liściom, które spadają z drzew, gdy dzień bezwietrzny i - słońce".
W opowiadaniu "Krzesło" samotna sparaliżowana kobieta w domu starców nie pozwala nikomu zabrać krzesła, które stoi od lat nieużywane przy jej łóżku. Ona wciąż, w każdej chwili, całymi latami czeka bez rezultatu, aż ktoś ją odwiedzi. Książka kończy się słowami: "Człowieku! Człowieku! Otwierasz radio, przekręcasz gałkę telewizora. To widzisz, tego słuchasz, temu - że istnieje rzeczywiście wraz z tobą - ...wierzysz. Dlaczego nie używasz bardziej człowieczego instrumentu, który nosisz w sobie?... Do serca własnego dlaczego nie sięgasz wcale lub - tak rzadko?".
Ewa Szelburg-Zarembina ukochała nade wszystko Matkę Bożą. Tak o niej pisała w wierszu "To Ona": "Mówimy:/ Boże Narodzenie./ Dziecię się narodziło./ A to Ona co roku w boleściach,/ wiedząc od chwili poczęcia,/ na jakie męki/ i na jaką śmierć wydaje Syna/ ze swego łona./ Mówimy:/ Wielki Post/ przed Wielkanocą./ A to Ona przez dni czterdzieści/ i czterdzieści nocy gotuje się/ do Męki Syna. (...)/ Mówimy:/ Zmartwychwstanie./ A Ona, u pustego grobu klęcząc,/ zarysy fałd/ w płótnie całunu zostawione gładzi/ i śpiewa kołysankę:/ Lulajże, lulaj!...".
Warto sięgać do książek tej wielkiej polskiej pisarki. Warto wsłuchiwać się w to, co mówi. Może to również dzięki niej nie zagubimy czegoś, co jest tak ważne i cenne, a co dziś jest lekceważone lub zapominane.
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2007-07-12

Autor: wa