Samoobrona nie chce już nowej umowy koalicyjnej. PiS i LPR nie przewidują kłopotów z uzyskaniem wotum zaufania przez nowy rząd
Treść
Ani umowa, ani aneks
Przez kilka dni liderzy Samoobrony mówili o konieczności podpisania aneksu do umowy koalicyjnej przy okazji tworzenia nowego rządu. Ich oczekiwania nie znajdowały zrozumienia w PiS. Wczoraj zażądali więc całkowicie nowej umowy, grożąc, że w przeciwnym razie nie poprą rządu Jarosława Kaczyńskiego. Całą sytuację zmieniło popołudniowe spotkanie Kaczyński - Lepper w Sejmie. Po "spojrzeniu głęboko w oczy" prezesowi PiS Lepper nie miał już żadnych zastrzeżeń. Powołanie nowego rządu odsunie się jednak w czasie, choć z powodów "pozapolitycznych".
- Jeśli nie będzie nowej umowy koalicyjnej, to Samoobrona co najmniej się wstrzyma, a kto wie, czy nie zagłosuje przeciw wotum zaufania - te słowa wypowiedział rano wiceszef klubu Samoobrony Janusz Maksymiuk. Mijały godziny, a stanowiska tego nie komentował publicznie wicepremier Andrzej Lepper. - Chcemy każdy taki moment wykorzystać na umocnienie swojej pozycji w tej koalicji - mówi nam jeden z polityków Samoobrony.
- Może pan Lepper coś źle wynegocjował, gdy powstawała koalicja, i teraz próbuje to nadrobić - komentuje jeden z liderów PiS.
Wszystkie wątpliwości miało wyjaśnić wieczorne spotkanie Kaczyński - Lepper. Spotkali się, nieoczekiwanie, w Sejmie, tuż po godz. 17.00. - To będzie decydująca rozmowa, będę stawiał twarde warunki programowe - zapowiadał lider Samoobrony. - Rząd jest, porozumieliśmy się - powiedział zaraz po spotkaniu Jarosław Kaczyński. Lepper dodał, że nie jest potrzebny nawet aneks. - Mnie wystarczy rozmowa z panem prezesem i spojrzenie w oczy - zapewniał. - Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i uważamy, że ustalenia, które miały miejsce, zostały zrealizowane - dodał. Na spotkaniu Kaczyński zapewnił, że rząd będzie realizował program trzech partii: PiS, Samoobrony i LPR.
Spotkania, nominacje
Po godz. 15.00 w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej Jarosław Kaczyński przyjął szefa klubu PiS Przemysława Gosiewskiego. Nieoficjalnie wiadomo, że ten ostatecznie przyjął proponowane przez premiera stanowisko w rządzie i będzie kierował Komitetem Stałym Rady Ministrów. Oficjalnie Gosiewski powiedział, że jeśli przyjmie propozycję, to będzie odpowiadał m.in. za realizację harmonogramu prac rządu oraz za to, żeby poszczególne resorty przygotowywały projekty odpowiednich ustaw. Według niego, nowy premier chce, by w ciągu kilku miesięcy powstało blisko 170 projektów ustaw. - Zadań jest bardzo dużo i nawet człowiek tak aktywny jak ja będzie miał kłopot, żeby zmierzyć się ze wszystkimi problemami - podkreślił.
Prawdopodobnie Gosiewski uzyskał to, co chciał - nie będzie tylko sekretarzem stanu, ale ministrem bez teki, powoływanym w skład Rady Ministrów. Potwierdziły się nasze informacje z początku tygodnia, że jego funkcję w klubie przejmie Marek Kuchciński.
PiS musi znaleźć też nowego szefa sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, bo dotychczasowy - Paweł Kowal - przyjął propozycję objęcia stanowiska wiceministra spraw zagranicznych. To m.in. o tym rozmawiał premier elekt z minister Anną Fotygą wczoraj przed południem. Tematem spotkania była też rozmowa telefoniczna, do której doszło wczoraj po południu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Jej szczegółów nie podano, ale rzecznik niemieckiego rządu Adreas Buecher poinformował, że Kaczyński i Merkel "uzgodnili ścisłą współpracę" i nawiązali "pierwszy kontakt". - Pani kanclerz pogratulowała polskiemu politykowi misji utworzenia rządu - poinformował Buecher. Ta rozmowa i nominacja Kowala ma być pierwszym elementem wypełniania przez Jarosława Kaczyńskiego deklaracji o wzmacnianiu polskiej polityki zagranicznej.
Zaprzysiężenie rządu miało być dzisiaj, a exposé i głosowanie nad wotum zaufania - w piątek. Ostatecznie rząd ma powstać jutro, a uzyskać inwestyturę - dopiero w przyszłą środę. - Pewna zmiana terminu wynika z okoliczności zupełnie pozapolitycznych - wyjaśnił Jarosław Kaczyński.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2006-07-13
Autor: wa