Samobójcza krótkowzroczność
Treść
Już od kilku lat przywódcy Francji i Niemiec próbują przeforsować zniesienie embarga na dostawę broni i wysoko zaawansowanej technologii wojskowej do Chin. Nie pierwszy to przypadek, kiedy największe kraje Unii Europejskiej dla doraźnego zysku są gotowe narazić na niebezpieczeństwo interesy polityczne całej zachodniej cywilizacji. Jednocześnie inicjatywy te skutecznie paraliżują wszelkie zabiegi zmierzające do poprawy stosunków USA z Europą.
Dnia 8 grudnia na spotkaniu przywódców Unii Europejskiej w Hadze Francja i Niemcy próbowały przeforsować zniesienie embarga na dostawę broni i technologii wojskowej do Chin. Embargo to zostało nałożone na Chiny przez kraje wspólnoty w 1989 r. po masakrze dokonanej przez komunistyczne władze na pokojowo demonstrującej młodzieży na placu Tiananmen w Pekinie.
Od tamtego czasu w dziedzinie przestrzegania praw człowieka w Chinach nie zmieniło się wiele. Mimo to chińskie władze bez przeszkód sprzedają na Zachód nie tylko wytwory niewolniczej pracy milionów swoich więźniów, lecz także często i organy do przeszczepów pozyskiwane z rozstrzeliwanych skazańców. Nie zważając na to, kanclerz Gerhard Schroeder stwierdził niedawno, że trzeba znieść embargo na dostawy broni.
Uprzejme pogróżki
Chiny, by jeszcze bardziej zachęcić chciwych eurokapitalistów, nie tylko kuszą ich perspektywą ogromnych kontraktów, lecz także otwarcie grożą krajom UE, że w wypadku utrzymania embarga poniosą one z tego tytułu "negatywne konsekwencje". Z kolei przed zniesieniem embarga ostrzegają Stany Zjednoczone, twierdząc, że dostawy nowoczesnego sprzętu do Chin zachwiałyby i tak już obecnie wątłą równowagę w tamtym regionie.
Stany Zjednoczone ostrzegają Francję i Niemcy, że jeśli kraje te zdecydują się złamać embargo, to USA wycofają się z wielu prowadzonych wspólnie z UE kontraktów i programów badawczo-rozwojowych. Takimi zagrożonymi programami jest wspólna budowa samolotu myśliwsko-szturmowego F-35, helikoptera EH-101 czy systemu rakietowego MADAS.
Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych oświadczyli również, że rezerwują sobie prawo zestrzelenia satelitów będących częścią europejskiego systemu nawigacyjnego Galileo, jeśli byłby on użyty do zaatakowania USA lub jego sojuszników przez Chiny bądź jakąś organizację terrorystyczną. Chiny są jednym z realizatorów projektu Galileo.
Gigantyczny rynek zbytu
Rozwijające się szybko Chiny są zainteresowane zakupieniem we Francji samolotów myśliwskich mirage i rafale oraz niemieckich czołgów leopard. Najbardziej jednak zależy im na zakupie najnowocześniejszych systemów łączności i dowodzenia oraz wyposażenia noktowizyjnego. Poszukują również na rynkach UE helikopterów szturmowych i nowoczesnych systemów komputerowych.
Pomimo obowiązywania embarga Chiny już w 2002 r. zakupiły we Francji, Wielkiej Brytanii i we Włoszech sprzęt wojskowy wartości 260 mln USD. Gdyby embargo zostało zniesione, Chiny gotowe są nabyć w krajach UE sprzęt wartości 15 mld USD.
Wielkim dostarczycielem broni dla Chin jest także Rosja, która wydaje się nie przejmować embargiem na dostawy broni do tego kraju. W ostatnich latach Chiny zakupiły w Rosji nowoczesne samoloty SU-27 i SU-30.
Pekin już od wielu lat prowadzi ożywioną współpracę z Izraelem, który z pogwałceniem lojalności i wbrew polityce Białego Domu odsprzedaje im amerykańską technologię wojskową. Poważnym skandalem dyplomatycznym zakończyła się w latach 90. ubiegłego wieku nieudana próba sprzedaży przez Izrael do Chin amerykańskiego systemu wczesnego ostrzegania Phalcon. USA w ostatniej chwili zablokowały ten kontrakt, grożąc Izraelowi wycofaniem swojej bezpłatnej wielomiliardowej pomocy militarnej.
Nieposkromiona chciwość
Polityka Francji, Niemiec czy Izraela w stosunku do Chin jest nie tylko obłudna i niemoralna, lecz przede wszystkim bezgranicznie głupia i niebezpieczna. Nawet jeśli te państwa chcą prowadzić niezależną od USA politykę międzynarodową, to nie powinny udostępniać Chinom zaawansowanej technologii wojskowej. Wiele wskazuje na to, że wcześniej czy później dojdzie do konfrontacji między Chinami a społecznością międzynarodową. Już teraz gospodarka Chin konsumuje 25 proc. światowej produkcji stali, 30 proc. światowej produkcji węgla i 50 proc. światowej produkcji cementu. Chociażby z powodu tej dominacji konfrontacja między Chinami i resztą świata wydaje się nieuchronna.
Można nie zgadzać się z polityką USA, ale na razie jest to jedyne mocarstwo, które może przeciwstawić się chińskiej hegemonii. Chiny, dysponując ogromnym potencjałem ludzkim, za dwadzieścia lat, kiedy opanują nowoczesną technologię, będą w stanie zmobilizować ponad 800-milionową armię. Przy swojej populacji Chiny mogą nawet zaryzykować użycie swojego arsenału atomowego. Niestety, za chciwość i krótkowzroczność Francji, Niemiec czy Izraela społeczność międzynarodowa może zapłacić kiedyś straszliwą cenę.
Krzysztof Niewola, Vancouver
"Nasz Dziennik" 2004-12-16
Autor: kl