Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Salonik "nietykalnych"

Treść

Zakład Urządzeń Elektronicznych z podwrocławskich Radwanic to kolejna dolnośląska firma - po JTT Computer, Aluconie i Bestcomie - upadła w wyniku skandalicznych, nieuprawnionych działań urzędników instytucji państwowych, takich jak urzędy skarbowe, sądy czy prokuratura. Podobnie jak w poprzednich przypadkach bezprawne wykorzystywanie i nadużywanie władzy, nierespektowanie obowiązujących przepisów ujdzie płazem. Sąd Okręgowy we Wrocławiu oddalił w całości pozew złożony przez właścicieli upadającej firmy Zakład Urządzeń Elektronicznych przeciwko znanemu komornikowi Robertowi Kapicy, choć wcześniej na łamanie prawa przez Kapicę wskazywali rzecznik praw obywatelskich i prezes Sądu Rejonowego Wrocław Śródmieście. A to oznacza, że "dolnośląski salonik nietykalnych" ulokowany na styku wrocławskich urzędów, wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania wciąż cieszy się bezkarnością.



- Nie mamy już ani siły, ani pieniędzy na dalszą walkę. Zakład pada, praktycznie za chwilę będzie po nas - mówi Ireneusz Unysko, brat właściciela Zakładu Urządzeń Elektronicznych z Radwanic.
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Sąd Okręgowy we Wrocławiu, który przez blisko rok rozpatrywał pozew złożony przeciwko znanemu wrocławskiemu komornikowi Robertowi Kapicy, osławionemu bezwzględną windykacją wrocławskich szpitali, uznał, że przedsiębiorcy nie należy się żadne odszkodowanie. Jak ujawniliśmy na łamach "Naszego Dziennika", Kapica bezpodstawnie zajął mienie firmy nieobjętej nakazem egzekucyjnym (dłużnikiem nie był również jej właściciel) i bezprawnie - mimo nakazów sądu nadzorującego postępowanie - przetrzymywał przez blisko rok.
- Może się pomylił. Ale gdybym się pomylił, to chciałbym jak najszybciej zwrócić maszyny i wyrównać szkody, a nie tkwić w błędzie. A my zostaliśmy na wiele miesięcy pozbawieni możliwości pracy. I nikt nawet za to nie przeprosił - stwierdza Ireneusz Unysko.
Mimo wielu interwencji właścicieli przedsiębiorstwa, a także zdecydowanej reakcji terenowego przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich we Wrocławiu dr. Macieja Lisa komornik wyszukiwał pretekstów, by niezbędnych do produkcji urządzeń nie zwracać. Zmuszony został do tego dopiero kategorycznym poleceniem wiceprezes Sądu Rejonowego Wrocław Śródmieście Izabeli Bacy. W wyniku przetrzymywania przez rok maszyn firma Piotra Unysko znalazła się na progu bankructwa. W styczniu br. przedsiębiorca złożył w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu pozew przeciwko komornikowi Kapicy, domagając się wypłaty odszkodowania w wysokości ponad 200 tys. złotych. "Przed datą zajęcia przez pozwanego maszyn zakład funkcjonował bez jakichkolwiek ograniczeń, podczas gdy w chwili obecnej uruchomienie produkcji jest niemożliwe ze względu na uszkodzenia urządzeń. Ich naprawa jest tak kosztowna, że powód w sytuacji, w jakiej się znajduje, nie może jej dokonać" - czytamy w pozwie procesowym.

Sąd po stronie... komornika sądowego
Wydawało się oczywiste, że sąd - dysponując tak mocnymi argumentami, jak opinia rzecznika praw obywatelskich czy pisma sądu rejonowego, który złożył również w sprawie Kapicy wniosek do Komisji Dyscyplinarnej Krajowej Rady Komorniczej we Wrocławiu - stanie po stronie przedsiębiorcy i zasądzi odszkodowanie za zniszczenie firmy. A jednak sąd nie zdecydował się krytycznie ocenić pracy sądowego komornika i w całości oddalił pozew przeciwko Kapicy. Komornik, który doprowadził na skraj bankructwa dobrze prosperującą firmę, pozostanie bezkarny; przedsiębiorca, który stracił dorobek swojego życia, nie dostanie ani grosza. Dostał za to gorzką lekcję.

Zlekceważony rzecznik
Pisemne uzasadnienie decyzji wrocławskiego sądu okręgowego będzie znane dopiero za kilka tygodni, jednak werdykt może budzić uzasadnione wątpliwości. Kapica, którego dotyczył pozew, jako komornik sądowy na co dzień blisko współpracuje z wrocławskim wymiarem sprawiedliwości, jest osobą powszechnie znaną w dolnośląskiej palestrze. Wątpliwości mogą być tym większe, iż opinie przygotowane wcześniej przez terenowego przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich we Wrocławiu, który badał sprawę, są jednoznaczne. W dokumentach, do których dotarliśmy, napisano m.in: "Uniemożliwienie prowadzenia działalności gospodarczej przez czynności komornika poprzez zajęcie, a następnie niewydanie narzędzi pracy osobie niebędącej dłużnikiem, jest wystarczającą podstawą do stwierdzenia, iż prawo Pana Piotra Unysko do rzetelnego działania organów publicznych i ich funkcjonariuszy jest naruszone" - pisał dr Maciej Lis. Pełnomocnik RPO zauważał również: "Komornik prowadzący działania egzekucyjne nie stosuje się do wskazówek nadzorującego postępowanie sądu i Jego poleceń (...). Nieefektywne działania, które mają świadczyć o woli zwrotu przez komornika zajętych ruchomości należących do osoby trzeciej, są podejmowane tak by nie mogły być skuteczne" (sic!). Te orzeczenia - jak wynikać może z wyroku sądu - zostały najwyraźniej zlekceważone.
- Nie komentuje się wyroku sądu, ale muszę powiedzieć, że jestem w szoku. Dwa podstawowe wnioski: pierwszy to taki, że należy wzmocnić pozycję rzecznika praw obywatelskich, tak by miał realną możliwość skutecznej interwencji, i drugi - że upadłości dobrych firm, takich jak poznański Bestcom, wrocławskie Alucon, JTT czy wreszcie ZUE z Radwanic spowodowane zaskakującymi działaniami takich czy innych urzędów karno-prokuratorsko-skarbowych z Wrocławia, muszą zostać zbadane przez Komisję Gospodarki. Będę się tego domagał - mówi poseł Maks Kraczkowski (PiS) z sejmowej Komisji Gospodarki.

"Trójkąt bermudzki" we Wrocławiu?
Jak podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Kraczkowski, zaskakująco duża liczba firm, jakie zostały zmuszone do ogłoszenia upadłości w wyniku działania wrocławskich instytucji czy to skarbowych, czy też związanych z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości, budzi podejrzenia, które muszą zostać sprawdzone w trybie pilnym. Zakład Urządzeń Elektronicznych z Radwanic to nieodosobniony przypadek. Wrocław dla przedsiębiorców stał się swoistym "trójkątem bermudzkim".
- Nie chcę na tym etapie stawiać tezy o celowym działaniu grupy osób wykorzystujących instytucje państwowe do walki z konkurencją czy po prostu do działań niezbyt zgodnych z prawem, a wymierzonych w przedsiębiorców, ale takich wydarzeń było zbyt wiele, by mówić o przypadku. Zgadzam się z posłem Kraczkowskim, to wymaga wyjaśnienia - mówi poseł Tomasz Górski (PiS), zasiadający w Komisji Gospodarki.
Jak ujawnił "Nasz Dziennik", w 2000 r. na podstawie sfingowanych zarzutów wrocławska prokuratura uniemożliwiła działanie firmy Alucon należącej do amerykańskiego przedsiębiorcy polskiego pochodzenia Mitcha Noculi. Zajęto sprzęt komputerowy i programy, które później w tajemniczych okolicznościach zniknęły z policyjnego depozytu. Jak ustaliliśmy, w całej sprawie od samego początku mogło najprawdopodobniej chodzić o próbę wymuszenia od przedsiębiorcy haraczu. Firma nie zapłaciła, więc została zniszczona w majestacie prawa.
- Powiedziano mi, że nie chodzi o rzekomo nielegalnie używane przez nas programy, ale o pieniądze i jeśli się skontaktujemy, z kim trzeba, i zapłacimy, to będzie sprawa załatwiona - mówił nam Mitch Nocula, który po pięcioletniej walce o sprawiedliwość usłyszał wyrok "niewinny". Jednak jego firma, zniszczona działaniami wrocławskiej prokuratury, upadła. Teraz Nocula domaga się odszkodowania od Skarbu Państwa. W 2000 r. wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko firmie JTT Computer. Stało się to krótko po tym, jak JTT wygrało przetarg na dostawę komputerów do informatyzacji polskich szkół. Firmie zajęto konta i uniemożliwiono prowadzenie działalności, w efekcie czego upadła. Ostatecznie sąd uniewinnił kierownictwo firmy, a jesienią ubiegłego roku przyznał właścicielom JTT Computer blisko 40 mln zł odszkodowania. Jesienią 2005 r. na podstawie niezweryfikowanego doniesienia wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko prezesom Bestcomu: Jackowi Karabanowi i Robertowi Nowakowi. W czerwcu 2006 r. prokurator Robert Mielczarek - jak się później okazało - bezpodstawnie doprowadził do aresztowania właścicieli firmy. Zwolnieni zostali po 8 miesiącach aresztu, dopiero po tym, gdy ich firma upadła.
Wojciech Wybranowski

Dla "Naszego Dziennika" komentuje poseł Maks Kraczkowski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki:
Na początku chciałbym podziękować w imieniu swoim, jako wiceprzewodniczącego komisji, ale również i przedsiębiorców, którzy zwracają się do nas z problemami, za niezwykle ważne zadanie, jakiego podjął się i skutecznie realizuje "Nasz Dziennik", tropiąc i ujawniając nieprawidłowości dziejące się na styku biznesu, zwłaszcza tych małych i średnich przedsiębiorstw, a z drugiej strony - aparatu karno-prawno-skarbowego. Cykl artykułów publikowanych przez państwa gazetę dotyczących tej tematyki obnaża dobitnie słabość systemu, który zawodzi w momencie, gdy urzędnik, prokurator styka się z często niezrozumiałymi dla niego kwestiami dotyczącymi przedsiębiorców.
Zawodzi system, zdarzają się z takich czy innych przyczyn pomyłki, które zbyt często prowadzą do upadku firm, powodują ludzkie tragedie. Sytuacja, w której przedsiębiorca, jak w przypadku Bestcomu (powołuję się na tę sprawę, bowiem wnikliwie ją badałem), czy też państwo, którzy zarządzali Zakładem Produkcji Urządzeń Elektronicznych w Radwanicach, w wyniku jednego błędu urzędnika państwowego, nadużywania władzy, jednej pomyłki tracą dorobek całego życia - jest niedopuszczalna.
Dodam również, że sytuacja, w której takie pomyłki zdarzają się tak często właśnie we Wrocławiu, jest trudna do wytłumaczenia i dlatego powinna zostać dokładnie zbadana przez sejmową Komisję Gospodarki. Upadłości takich firm jak Bestcom, JTT czy Alucon, dobrze prosperujących do chwili, gdy zainteresował się nimi urzędnik, a zniszczonych w wyniku nieusprawiedliwionych, często błędnych decyzji urzędnika, prokuratora, mogą budzić wątpliwości, które powinny zostać wyjaśnione na gruncie prac komisji. Dzięki Państwa publikacjom dobitnie widać, jak niedoskonale funkcjonują urzędy państwowe i jak wiele zmian powinno zostać wprowadzonych. Jedną z pierwszych spraw, które powinny zostać załatwione, moim zdaniem, jest rozszerzenie uprawnień rzecznika praw obywatelskich, tak by mógł nie tylko apelować, wskazywać, ale również by miał realne możliwości podejmowania w takich sprawach skutecznej interwencji.
not. WW
"Nasz Dziennik" 2007-12-24

Autor: wa