Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sąd utknął na wnioskach

Treść

W wyniku kilku wniosków obrony przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieście nie rozpoczął się wczoraj proces w sprawie tzw. afery gruntowej. Adwokaci chcieli m.in. zwrotu sprawy do prokuratury. Po pięciu godzinach rozpatrywania tych wniosków sąd postanowił wyznaczyć termin kolejnej rozprawy na 10 września. Odroczenie procesu, według sądu, wynika z obszerności wniosków obrony oraz prośby prokuratury, która chce mieć więcej czasu na zajęcie stanowiska. Już na wstępie wczorajszej rozprawy obrońcy Piotra Ryby (zgodził się na publikację nazwiska) i Andrzeja K., którzy są oskarżeni w sprawie tzw. afery gruntowej, przedłożyli w sądzie trzy kluczowe wnioski. W najistotniejszym z nich adwokaci Wojciech Wiza i Mariusz Paplaczyk - obrońcy Piotra Ryby, domagają się zwrotu sprawy do prokuratury w celu uzupełnienia, ponieważ ich zdaniem prokuratura nie załączyła do akt wszystkich dokumentów z CBA. Ponadto adwokaci domagają się skierowania pytania prawnego do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten zbadał ustawę o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Obrońcy Piotra Ryby kwestionują bowiem legalność akcji CBA w resorcie rolnictwa, a konkretnie prowadzenia podsłuchów bez kontroli sądowej, na podstawie których Ryba został zatrzymany. Z kolei reprezentujący Andrzeja K. mecenas Robert Marciniak złożył wniosek o zwrócenie się do szefa CBA Mariusza Kamińskiego o zdjęcie klauzul tajności z materiałów Biura. - Opinia publiczna ma prawo się tego domagać w tej sprawie. Była w tej sprawie już multimedialna konferencja prokuratora Jerzego Engelkinga. On pokazał, jak trzeba procedować - uważa. Na prośbę obrońców sąd zajmował się tymi wnioskami za zamkniętymi drzwiami, by po pięciu godzinach - wliczając w to przerwę konieczną do sprowadzenia tajnych akt z kancelarii CBA - orzec o odroczeniu rozprawy. Formalnie proces w sprawie afery gruntowej w ogóle się nie rozpoczął, ponieważ nie został odczytany akt oskarżenia. Prokuratura oskarża Piotra Rybę i Andrzeja K. o to, że powołując się na swoje wpływy w ministerstwie rolnictwa, oferowali pewnemu biznesmenowi, który okazał się agentem CBA, odrolnienie działki o powierzchni około 40 hektarów na Mazurach. Mieli za to otrzymać łapówkę. Grozi im kara do 8 lat pozbawienia wolności. Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy, oskarżając CBA o manipulację. Afera gruntowa skończyła się w 2007 r. odwołaniem wicepremiera, ministra rolnictwa Andrzeja Leppera, dla którego miała być rzekomo przeznaczona część łapówki, i rozpadem rządzącej wówczas koalicji PiS, LPR i Samoobrony i nowymi wyborami. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-20

Autor: wa