Sąd stanął po stronie rządu
Treść
Brytyjski sąd wyższej instancji odrzucił wczoraj wniosek Stuarta Wheelera. Biznesmen zakwestionował decyzję premiera Gordona Browna o niepoddawaniu pod referendum ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Potentat zapowiedział odwołanie się do sądu apelacyjnego. - Poleciłem moim prawnikom, aby złożyli odwołanie od wyroku do sądu apelacyjnego. Mam nadzieję, że tym razem wygram - oświadczył Wheeler po tym, jak sąd oddalił złożoną przez niego skargę na przebieg procesu ratyfikacyjnego. Podziękował przy tym brytyjskiej opinii publicznej za jej "fantastyczne" wsparcie w trakcie kampanii. - Dzisiaj przegraliśmy, ale czeka nas jeszcze druga runda - przekonywał. Jego zdaniem, rządzący, nie rozpisując referendum, nie dotrzymali złożonych przed wyborami przyrzeczeń. - Rząd powinien dotrzymywać obietnic, ponieważ wymagają tego fundamentalne zasady dobrej administracji, fair play i czytelnych stosunków z wyborcami - oświadczył reprezentujący Wheelera prawnik Rabinder Singh. Sąd nie przyznał potentatowi prawa do odwołania, uzasadniając swoją decyzję publicznym, prawnym i konstytucyjnym interesem. - Kwestie podniesione w tej sprawie są wprawdzie ciekawe i ważne, ale nie mogą mieć pierwszeństwa przed potrzebą pewności w prawie i dążeniem do uniknięcia niepotrzebnej zwłoki - orzekł sędzia lord Richards. Uznał, że sąd apelacyjny nie ma obowiązku zająć się tą sprawą. Zadowolenia z wyniku procesu nie kryli brytyjscy politycy. - Cieszy mnie, że sędziowie tak jasno opowiedzieli się po stronie rządu - oświadczył minister ds. Europy Jim Murphy. Dodał przy tym, że dzięki takiemu obrotowi sprawy rząd może kontynuować wprowadzanie w życie postanowień z Lizbony. Zdaniem reprezentującego w sądzie stronę rządową Jonathana Sumptiona, "sprawa wniesiona przez Wheelera jest sprawą z gruntu polityczną, upozorowaną na spór prawny". W opinii większości komentatorów, zorganizowanie w Wielkiej Brytanii powszechnego głosowania nad dokumentem lizbońskim najprawdopodobniej przyniosłoby odrzucenie traktatu przez brytyjskie społeczeństwo. Anna Wiejak "Nasz Dziennik" 2008-06-26
Autor: wa