Sąd przejrzy dokumenty spółdzielni
Treść
Dokumentacja księgowa białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Słoneczny Stok" zostanie zbadana - taka decyzja zapadła po wczorajszym przesłuchaniu przed białostockim sądem rejonowym świadka w sprawie Stanisława Bartnika, który jest oskarżony o pomówienie. Byli prezesi spółdzielni, w tym Sergiusz Plewa (były senator SLD), którzy go pozwali, poczuli się dotknięci zarzutami Bartnika m.in. o zawyżanie wydatków i ustawianie przetargów. Na rozprawę, podczas której miano przesłuchać w sumie sześciu świadków, stawił się tylko jeden z nich. - Uważam, że większość świadków nie przyszła, ponieważ boją się konfrontacji z dowodami, jakie dostarczyłem sądowi - powiedział nam Stanisław Bartnik. Nie było również Sergiusza Plewy, jednego z oskarżycieli prywatnych. Według reprezentującego go pełnomocnika, jest on poważnie chory, przebył niedawno dwie operacje i nie opuszcza domu. Sędzia nakazał, aby dostarczono zaświadczenie lekarza sądowego o stanie zdrowia oskarżyciela. Przesłuchany wczoraj świadek jest szefem fundacji, która zgodziła się w 2005 r. wspomóc Stanisława Bartnika w jego działaniach zmierzających do pociągnięcia prezesów Spółdzielni Mieszkaniowej "Słoneczny Stok" do odpowiedzialności karnej za nadużycia, jakich - zdaniem Bartnika - ci się dopuścili. - Najpierw zainteresowaliśmy się sprawą, jednak kiedy nie mogliśmy pozyskać dokumentów dowodowych ze spółdzielni, a potem napotkaliśmy na inne trudności, zrozumieliśmy, że sprawa przerasta nasze możliwości i wycofaliśmy się z niej - zeznawał wczoraj świadek. Bartnik przytoczył rozmowę przeprowadzoną w 2005 r. z tym świadkiem, zapisaną na komunikatorze internetowym, podczas której ten miał mu powiedzieć, że jest naciskany przez władze spółdzielni, by przestał zajmować się sprawą. Świadek twierdził, że jego słowa są wyrwane z kontekstu, i zapewniał, iż nigdy nie spotkał się z prezesami spółdzielni. Bartnik złożył w sądzie dokumenty, które mają potwierdzać zarzuty, jakie postawił prezesom spółdzielni. - Dostarczyłem sądowi m.in. dokumenty pokazujące, jak władze spółdzielni zawyżały ceny na docieplanie bloków. Prace te wykonywały oczywiście firmy związane z przedstawicielami tych władz - tłumaczy Stanisław Bartnik. Sprawa zaczęła się w roku 2005, kiedy to Sergiusz Plewa (były senator SLD) oraz Włodzimierz Abramowicz, dwaj prezesi Spółdzielni Mieszkaniowej "Słoneczny Stok" w Białymstoku, złożyli do prokuratury doniesienie o znieważeniu i pomówieniu ich w publikacjach internetowych przez Stanisława Bartnika, lidera Stowarzyszenia "Nasze Osiedle". - W publikacjach zamieszczonych na stronie internetowej naszego stowarzyszenia, opierając się na dokumentach oraz na tym, co opowiadali nam członkowie spółdzielni, pisaliśmy m.in. o zawyżaniu wydatków, ustawianiu przetargów czy niewłaściwym nadzorze inwestycji - powiedział nam Stanisław Bartnik. - W roku 2006 złożyliśmy nawet w tej sprawie doniesienie do prokuratury, ta jednak nie wszczęła śledztwa, uzasadniając, że stwierdzone przez nią nadużycia sięgają sumy 27 tys. zł, która to suma jest zbyt niska, by kogoś stawiać w stan oskarżenia - dodaje Bartnik. Sąd nakazał zbadać dokumentację księgową Spółdzielni Mieszkaniowej "Słoneczny Stok", w kontekście kontaktów prezesów z członkami rad nadzorczych prowadzonych przez nich firm. Adam Białous, Białystok "Nasz Dziennik" 2008-04-05
Autor: wa