Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sąd przedłużył areszt prezesów "Bestcomu"

Treść

Czterdziestominutowa "poufna konferencja" prokuratora Roberta Mielczarka i sędziny, prowadzona z pominięciem obrońców zatrzymanych, prawdopodobnie zadecydowała o przedłużeniu aresztu wobec prezesów "Bestcomu" - Roberta Nowaka i Jacka Karabana. Wszystko wskazuje jednak na to, że sąd traci cierpliwość wobec nieudolności prokuratury, ponieważ - zamiast żądanych kolejnych trzech miesięcy aresztu - przedłużył sankcję o dwa. Decyzja sądu oznacza jednak dalszy pobyt w odosobnieniu ludzi, którym prokuratura nie jest w stanie przedstawić aktu oskarżenia.
Skandaliczny wręcz przebieg miało poniedziałkowe posiedzenie wrocławskiego sądu, który ostatecznie, mimo wielu zastrzeżeń, zdecydował o kolejnym przedłużeniu aresztu wobec zatrzymanych w czerwcu prezesów "Bestcomu". Ku zaskoczeniu rodzin i bliskich obu mężczyzn, którzy przybyli w poniedziałek do sądu, prowadząca postępowanie sędzina i prokurator Mielczarek, lekceważąc obrońców, oddali się poufnej, 40-minutowej konwersacji dotyczącej całej sprawy. Jak i czym przekonywał sędzinę Mielczarek, nie wiadomo. Pewne jest jednak, że w takich sprawach i przy takich wątpliwościach dotyczących działań prokuratury nie powinno być miejsca na poufne konsultacje na linii sędzia - prokurator.
- A ja myślałem, że w postępowaniu prokurator jest równy obrońcy, nikt nie korzysta z jakichś przywilejów. Tu chyba było inaczej - dziwi się Marian Nowak, ojciec jednego z prezesów "Bestcomu".
Na rozprawie prowadzący całe śledztwo prokurator Robert Mielczarek, który wcześniej artykułował zarzuty o "przestępczości gospodarczej i praniu brudnych pieniędzy", mówił o innych, znacznie łagodniejszych podejrzeniach: "nieprawidłowościach księgowych w firmie". Tyle że zdaniem rodziny i obrońców, nie usprawiedliwia to stosowania tak ostrych sankcji i pozbawienia zatrzymanych kontaktu z najbliższymi. Tym bardziej że działania prokuratury doprowadziły do upadku tej wiodącej polskiej firmy.
- Areszt przedłużono do 7 lutego, my oczywiście złożymy odwołanie od tej decyzji i liczymy na to, że sąd weźmie pod uwagę zastrzeżenia, jakie się pojawiają - powiedział nam mecenas Ryszard Woźniak, obrońca prezesów "Bestcomu".
A zastrzeżenia dotyczą licznych nieprawidłowości związanych ze śledztwem i sposobem jego prowadzenia ujawnionych przez "Nasz Dziennik". Kontrolę postępowania zarządził już prokurator krajowy Janusz Kaczmarek i - jak wynika z nieoficjalnych informacji - jej pierwsze ustalenia są niezadowalające. W sprawie łamania praw człowieka w tym postępowaniu interweniuje również rzecznik praw obywatelskich dr Janusz Kochanowski i senator Piotr Andrzejewski. Co ciekawe, publikacje "Naszego Dziennika" znalazły się również w aktach sprawy, a sam sąd prawdopodobnie podzielił - przynajmniej częściowo - zastrzeżenia, nie zgadzając się, jak chciał prokurator Mielczarek, na przedłużenie aresztu o 3 miesiące, ale o 2.
Decyzja sądu o przedłużeniu aresztu to tak naprawdę ostatnia szansa dla prokuratora na "wykrycie czegokolwiek", co usprawiedliwiałoby aresztowanie prezesów "Bestcomu" i zwalniało Skarb Państwa od odpowiedzialności finansowej za zniszczenie prężnej firmy. Problem w tym, że sędzina - dając kolejną szansę prokuraturze - zapomniała również o krzywdzie rodzin i bliskich zatrzymanych, pozbawionych kontaktu z aresztowanymi.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-12-05

Autor: wa