Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sąd nad olsztyńską ośmiornicą

Treść

Na procesie byłego prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze" w Olsztynie i jego współpracowników przed Sądem Rejonowym w Ostródzie złożyła wczoraj zeznania Barbara Sz., matka siedmiorga dzieci, która będąc w stanie błogosławionym z siódmym dzieckiem, została eksmitowana z mieszkania własnościowego, a jej wkład mieszkaniowy został zawłaszczony przez spółdzielnię. Prokuratura postawiła oskarżonym łącznie sto kilkanaście zarzutów dotyczących fałszerstw, oszustw i narażenia spółdzielni na straty.



Barbara Sz. została eksmitowana za zaległości w czynszu, mimo że zdążyła przedtem uregulować zaległe rachunki. Prezes spółdzielni Zenon P., którego ze łzami błagała o wstrzymanie eksmisji, pokazując kwit zapłaty, wyrzucił ją z gabinetu. Władze spółdzielni przeniosły ją tuż przed porodem do zniszczonego mieszkania rotacyjnego, aby w jakiś czas potem włamać się do lokalu, zabrać jej meble i przewieźć na wieś, do mieszkania jej teściowej. Na dodatek Barbarę Sz. spółdzielnia oszukała, nie wypłacając należnego jej wkładu mieszkaniowego, co potwierdziła w swoich zeznaniach kasjerka SM "Pojezierze".

Idą w zaparte
Zenon P., były prezes olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze", nie przyznaje się do winy. Ciąży na nim 30 zarzutów sformułowanych przez Prokuraturę Okręgową w Elblągu. Niewiele mniej - 27 zarzutów, prokuratura postawiła głównej księgowej - Władysławie W. Ona także zaprzecza. W sumie na ławie oskarżonych zasiada 27 osób, którym prokuratura postawiła sto kilkanaście zarzutów. Są wśród nich lekarz, prawnicy, władze i pracownicy spółdzielni.
Zarzuty dotyczą m.in. fałszowania dokumentacji, fałszerstw wyborczych, szykanowania pracowników, namawiania do fałszywych zeznań, narażenia spółdzielni na stratę ok. 1 mln zł oraz wyjęcia kolejnego miliona z kieszeni spółdzielców przy budowie tzw. prominenckiego budynku, w którym mieszkania po zaniżonych cenach otrzymali sędziowie, prokuratorzy i inni lokalni dygnitarze. Prokuratorzy natrafili też na wypadki bezprawnej eksmisji lokatorów i dowolnego dysponowania opróżnionymi lokalami (jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, szkody spółdzielni z tego tytułu mogą przekroczyć 2 mln zł, sprawę wyłączono do odrębnego postępowania).

Układ z Temidą
Przydzielenie mieszkań w "prominenckim" budynku osobistościom z aparatu sprawiedliwości pozwoliło władzom spółdzielni uzyskać przychylność miejscowego wymiaru sprawiedliwości. To właśnie z powodu owej "przychylności" sprawę SM "Pojezierze" trzeba było przekazać prokuraturze z Elbląga, a proces toczy się w Ostródzie.
Gdy za sprawą CBŚ korupcyjne praktyki w olsztyńskim wymiarze sprawiedliwości ujrzały światło dzienne, sędzia Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Olsztynie Jarosław Sz., chcąc uniknąć postępowania dyscyplinarnego, zwolnił się z pracy i wyjechał do innego województwa. Jak podaje lokalna prasa, mimo niechlubnej przeszłości uzyskał wpis na listę radców prawnych w Białymstoku i w tym charakterze występuje teraz w olsztyńskim sądzie. Jego żona, Krystyna Sz., wybroniła się przed odpowiedzialnością dyscyplinarną, wywodząc, że materiały niejawne nie mogą być dowodami w sprawie (CBŚ podsłuchiwało prezesa spółdzielni, a nie sędziego, stąd kompromitujące nagranie nie mogło być wykorzystane w postępowaniu). W rezultacie Krystyna Sz. nadal jest przewodniczącą Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Olsztynie. Wróciła również do pracy w sądzie gospodarczym sędzia Maria M. W postępowaniu dyscyplinarnym orzeczono wobec niej utratę zajmowanego stanowiska i zakaz awansu.

Koniec zmowy milczenia
Proces olsztyńskiej ośmiornicy przed sądem w Ostródzie rozpoczął się 28 lutego br. Sędzia Sądu Rejonowego w Ostródzie Dariusz Manista nie pozwala na przewlekanie postępowania. Widoczna wola dotarcia do prawdy ostródzkiego aparatu sprawiedliwości otworzyła usta świadkom, którzy w przeszłości bali się zeznawać. Niektórzy odwołują własne zeznania składane w innych procesach wytaczanych władzom spółdzielni. - Gdyby nie aresztowanie Zenona P., nigdy nie zdecydowałbym się zeznawać - stwierdził jeden ze świadków.
Świadkowie potwierdzają, że władze manipulowały członkami spółdzielni na wszystkich etapach - od wykorzystywania "martwych dusz" na zebraniach członkowskich, po "ustawianie" listy kandydatów do władz i sterowany wybór samego prezesa. Pracownica spółdzielni Ewa K. przyznała, że na polecenie przełożonych zbierała informacje, kto z lokatorów na pewno nie stawi się na zebraniu, aby w to miejsce wprowadzić podstawionych ludzi. Oponentów nie wpuszczano na salę. Szeregowi pracownicy spółdzielni zasiadający na ławie oskarżonych zeznają przed sądem, że łamali prawo w obawie przed utratą pracy, na wyraźne polecenie przełożonych. K. opowiadała o procederze "rozdawnictwa" mieszkań: - Prezes decydował, komu z osób niebędących członkami spółdzielni przydzielić mieszkanie z odzysku. Cena za metr kwadratowy takiego mieszkania to 950 zł [pomniejszona o amortyzację mogła wynieść i 300 zł za m kw. - przyp. red.]. Decyzję o wpisaniu na listę członków spółdzielni prezes podejmował osobiście (...). Brali mieszkania pracownicy, dziennikarze, to i ja wzięłam...

W spółdzielni bez zmian
W Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze" miejsce prezesa Zenona P. zajął jego znajomy Władysław Barański, członek miejscowej Platformy Obywatelskiej. Powołała go ta sama rada nadzorcza, która tolerowała ekscesy poprzednika. Wzywani na świadków pracownicy administracji obawiają się, że składając zeznania, narażą się na represje, łącznie z utratą pracy. Przed sądem mówią, że Zenon P. (prezes odpowiada obecnie z wolnej stopy) przesiaduje w spółdzielni - u swojego następcy - i nagabuje świadków.
Proces obserwuje Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców, które walnie przyczyniło się do naruszenia spółdzielczego układu korupcyjnego.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2007-05-19

Autor: wa