Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Saakaszwili walczy o zachowanie twarzy

Treść

Czy obecny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili wygra jutrzejsze przedterminowe wybory i utrzyma się na stanowisku? To on ma największe szanse na zwycięstwo, mimo ostatnich ostrych protestów przeciwko jego rządom. Poza wyborem głowy państwa Gruzini opowiedzą się, czy ich kraj powinien wejść do NATO, a także czy wybory parlamentarne zaplanowane na drugą połowę 2008 r. mają być przeniesione na pierwsze półrocze.

Rozpisanie przedterminowych wyborów zarządził sam prezydent Saakaszwili, aby rozwiązać kryzys społeczno-polityczny, w którym znalazł się kraj po listopadowych zamieszkach i demonstracjach antyrządowych. Opozycja zarzucała wówczas prezydentowi nadużywanie władzy, korupcję oraz instrumentalizację państwa dla celów politycznych. Manifestacje zostały stłumione przez oddziały policji, a w Gruzji został wprowadzony stan wyjątkowy.
W opinii ekspertów, jutrzejsze wybory mają pomóc obecnemu prezydentowi w odzyskaniu utraconego ostatnimi czasy autorytetu. Zarówno wśród obywateli swojego kraju, jak i w oczach całej zachodniej Europy. Mają one także przywrócić Gruzji wiarygodność na arenie międzynarodowej. Do tej pory Saakaszwili był symbolem demokratycznych reform i pokojowej rewolucji róż z 2003 roku. Jego rządy zaś przedstawiano jako kontrast do fatalnego kierowania krajem przez Eduarda Szewardnadzego. Wydarzenia z listopada nieco nadszarpnęły nieskazitelną reputację głowy państwa. Organizując wcześniejsze wybory, chce najprawdopodobniej poddać ocenie lata swoich rządów, a także wszystkie swoje pomysły i przedsięwzięcia. Stąd włączenie do głosowania nad prezydenturą także referendum w sprawie wejścia Gruzji do NATO oraz daty wyborów parlamentarnych.
O ile w wyborach do parlamentu dominujący obecnie obóz rządzący z pewnością utraciłby część poparcia, o tyle w wyborach prezydenckich - przy braku wyrazistego kontrkandydata opozycji i rozgrywkach personalnych w jej łonie - Saakaszwili może liczyć na zwycięstwo. Mimo że obecna wygrana może nie być już tak imponująca jak przed 4 laty, kiedy uzyskał ponad 96-procentowe poparcie, to jednak 60 procent, które dają mu analitycy, to i tak wystarczająco, aby wygrać w pierwszej turze. Opozycja już zapowiedziała, że będzie masowo protestować, jeśli się okaże, że wybory zostały sfałszowane.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-01-04

Autor: wa