Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Są sprawy ważniejsze od ekonomii

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Z Januszem Kotowskim, prezydentem Ostrołęki, rozmawia Krzysztof Losz

Panie prezydencie, przy okazji Święta Niepodległości sporo uwagi poświęcamy kwestii polityki historycznej. Jaki może być wkład samorządów w jej kreowanie, budowanie?

– Sprawy ekonomiczne są ważne, ale rzeczywiście powinniśmy przypominać bohaterów naszej historii. Do samorządu należy choćby nazewnictwo ulic. Widzę to po mojej Ostrołęce – warto było się pozbyć takich patronów jak Marceli Nowotko czy Paweł Finder, którzy byli zwykłymi zdrajcami. Były wtedy protesty. Tak samo protestowano, gdy nadawaliśmy rondu imię „Łupaszki” albo gimnazjum imię Danuty Siedzikówny „Inki”. Ale są sprawy ważniejsze od ekonomii czy względów politycznych. I dlatego radziłbym samorządom, aby w kwestiach polityki historycznej miały więcej odwagi.

Przykładem takich działań w Ostrołęce jest idea zbudowania Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Ministerstwo kultury odmówiło dofinansowania tego projektu. Czy został on wstrzymany?

– Nie, tego projektu nie zarzuciliśmy. Mamy przecież projekt architektoniczny, cały czas zabiegamy o środki zewnętrzne, ale pozyskujemy też prywatnych sponsorów, część funduszy zabezpieczy oczywiście miasto. Muzeum powstanie, nawet jeśli rząd odmówi wsparcia, choć stanie się to później, niż byśmy oczekiwali. Jednak dla mnie smutne jest to, że samorząd musi zastępować państwo polskie, gdyż Muzeum Żołnierzy Wyklętych powinno zbudować państwo. To będzie instytucja o znaczeniu krajowym, a nie regionalnym czy miejskim. Państwo polskie ma obowiązek pamiętać o żołnierzach antykomunistycznego podziemia. To nie jest żadna moja fanaberia, tu chodzi o pamięć o bohaterach naszej historii.

Premier Ewa Kopacz zapowiedziała „przegląd funkcjonowania samorządu”. Czy obawia się Pan takiego audytu?

– Osobiście uważam, że najlepszym kontrolerem jest właściwie ukształtowane sumienie. Jestem prezydentem miasta od 8 lat, wcześniej byłem wicemarszałkiem województwa, przeżyłem mnóstwo kontroli i audytów. Niczego się więc nie obawiam. Ostatnie lata przyniosły stałą tendencję – nakłada się na samorządy nowe zadania, ale nie idą za tym środki finansowe. Zatem jako samorządowiec wołam do pani premier: samorządowcy potrzebują finansowego wsparcia, to jest najważniejsze. Z audytami sobie poradzimy.

Jakie są największe bolączki naszych samorządów? Brak pieniędzy, złe prawo?

– Samorządy to pierwsza linia pracy z ludźmi, pracy dla ludzi. Jeśli ktoś wkłada serce w pracę samorządową, może naprawdę pięknie służyć bliźnim. Tego doświadczania radości służby człowiekowi nie zabiorą nawet największe trudności. A problemów jest wiele.

Pierwszy to oświata. Samorządy utrzymują publiczne przedszkola, szkoły, poradnie itp. Gdy pod koniec ubiegłego stulecia państwo polskie przekazywało samorządom prowadzenie placówek oświatowych, subwencji (czyli pieniędzy rządowych z podatków nas wszystkich) starczało na mniej więcej 87proc. potrzeb. Dziś średnio w Polsce subwencji wystarcza już tylko na 60 proc. tego, co samorządowcy wydają na oświatę. W skali 50-tysięcznej Ostrołęki trzeba „dokładać” ze skromnych podatków lokalnych ok. 40 mln zł rocznie. Gdyby te pieniądze przeznaczyć na ulice, boiska, mieszkania dla uboższych rodzin…

Ale my dbamy o oświatę, bo wsparcie wszechstronnego rozwoju dziecka, młodego człowieka to wyjątkowe zadanie. To się w naszej oświacie dokonuje. Tylko o pieniądze trudno…

Inny ważny problem to pomoc społeczna. Tu też dostaliśmy nowe zadania bez zabezpieczenia finansowego. Jednak prezydent, samorząd nie powie ubogiemu człowiekowi, że rząd nie pomógł. Staramy się być z ludźmi w potrzebie, rozwiązywać trudne sprawy. Jeśli jednak są nowe zadania, a nie ma wsparcia finansowego, to cierpią na tym inwestycje miejskie, mniej jest nowych ulic, boisk, koncertów.

Eksperci martwią się rosnącym zadłużeniem samorządów. Jak to wygląda w przypadku Ostrołęki? Czy dług stanowi już duży problem dla miasta? Na co wydają Państwo pożyczone pieniądze?

– Ostrołęka nie jest miastem mocno zadłużonym. Na koniec roku 2013 w rankingu pisma „Wspólnota” z 33-procentowym zadłużeniem zajęliśmy dalekie (na szczęście) miejsce wśród miast na prawach powiatu. Samorządy z „czołówki” przekroczyły 70 procent.

Przez moje dwie kadencje nie braliśmy żadnych kredytów komercyjnych np. na wydatki bieżące, administrację itp. Emitowaliśmy jedynie obligacje na bardzo korzystnych warunkach. Wszystkie środki z nich pochodzące zostały wydane na inwestycje w mieście oraz w małej części na regulacje wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Prezydent jeździ kilkunastoletnim służbowym samochodem, w gabinetach jest skromnie, ale czysto i schludnie, nie „przejedli- śmy” obligacji.

W jakim kierunku, Pana zdaniem, powinny iść zmiany prawa samorządowego?

– Prawo powinno wspierać decyzyjność „na miejscu”. To samorządowcy otwarci na lokalne środowiska najlepiej oceniają potrzeby w gminach i miastach. Najważniejsze są finanse. My się nie boimy nowych zadań. Ale przekazując je nam, rząd musi zabezpieczać środki na ich wykonanie. Wystarczyłby np. większy udział miasta czy gminy w podatku od osób fizycznych czy prawnych, które działając na danym terenie, odprowadzają należności do „centrum”. Jako samorządowcy zgłaszaliśmy taki projekt. Niestety rząd PO – PSL praktycznie z samorządem nie rozmawiał. A teraz nagłe ożywienie…

Czy konflikty polityczne w kraju odbijają się też na działalności samorządu ostrołęckiego?

– Jestem przede wszystkim samorządowcem. Nigdy też nie dostawałem „dyrektyw” partyjnych odnośnie do tego, którą ulicę czy szkołę powinienem remontować. Rząd Jarosława Kaczyńskiego pomógł nam natomiast uruchomić w Ostrołęce oddział Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Przez ostatnie lata tego wsparcia nie było. Wojewoda mazowiecki nie wspomógł budowy choćby jednej drogi lokalnej w ramach tzw. schetynówek, tak jakby drogi służyły prezydentowi z PiS, a nie mieszkańcom. Przygotowujemy normalne, dobre projekty. Ale pomocy nie ma. Moim zdaniem, Ostrołęka nie jest sprawiedliwie traktowana.

Spółka Energa wstrzymała budowę elektrowni w Ostrołęce. Jaki wpływ na miasto miałoby całkowite odstąpienie od tej inwestycji?

– Nowa elektrownia na ziemi ostrołęckiej to nie tylko sprawa miasta czy regionu. To wyjątkowo ważne pytanie o bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Z radością i nadzieją obserwowaliśmy przygotowania do tej inwestycji. Ze zdumieniem i zaskoczeniem przyjęliśmy wiadomość o przerwaniu budowy. Myślę, że takie decyzje zapadają na szczeblu rządowym, nie tylko we władzach spółki.

Jestem przekonany, że przyjdzie niedługo taki czas, że właśnie polski rząd (oczywiście nowy, bo obecni rządzący zatrzymali budowę) wróci do tej niezwykle ważnej inwestycji.

Istniejąca w Ostrołęce „stara” elektrownia nie będzie działać zbyt długo. Dziś to ciągle zakład dający pracę kilkuset osobom. Zatem wiele rodzin „żyje” z elektrowni. Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdyby nie było budowy nowej, a stara zakończyła żywot. Ale uruchomimy wszystkie siły, by do budowy powrócono.

W jaki sposób miasto pomagało inwestorowi w przygotowaniu inwestycji?

– Elektrownia to wielka szansa dla miasta, regionu. Zrobiliśmy wszystko, co można w samorządzie, by wspomagać przygotowanie do tej inwestycji. Przede wszystkim uchwaliliśmy wszelkie potrzebne plany przestrzenne, dokonaliśmy przebudowy dróg, priorytetowo załatwiliśmy wszelkie pozwolenia i decyzje. Współpraca była naprawdę dobra. Potwierdzali to wielokrotnie przedstawiciele spółki Energa.

Staramy się tak postępować z każdym inwestorem. Podatki lokalne nie rosną od wielu lat. To ważna zachęta dla inwestorów. Spółka Stora Enso zainwestowała w mieście ok. 400 mln euro. Władze tej spółki też wielokrotnie bardzo pozytywnie wypowiadały się o współpracy z miastem.

Z jakimi najważniejszymi wyzwaniami będzie się musiał zmierzyć ostrołęcki samorząd w kolejnej kadencji?

– Nowa kadencja to nowe wyzwania. Ale trzeba też doceniać i cieszyć się z tego, co już mamy. Samorząd musi ułatwiać mieszkańcom i gościom korzystanie z nowych dróg, placów zabaw, z nowoczesnych boisk (zbudowaliśmy ich w ostatnich latach kilkanaście), z nowoczesnych wygodnych autobusów MZK, z nowego parku wodnego itp.

Przed nami nowe inwestycje, na które mieszkańcy czekają. Już zaczęliśmy rozbudowę Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, kończymy budowę nowego bloku, gdzie przytulne mieszkania znajdą 32 rodziny (w tym jedna polska rodzina z Kazachstanu), ostrołęcka kultura doczeka się nowej sali kinowej, przybędzie ważnych ciągów komunikacyjnych i placów zabaw.

Pamiętamy też o pięknej historii naszej ziemi i bohaterach (czasem zapomnianych), którzy potrafili dla Polski oddać życie. Polska historia, pamięć, modlitwa i szacunek dla tych, którzy złożyli życie na ołtarzu Ojczyzny, daje siły i inspiracje do pełnego zaangażowania w działania dla ludzi tu i teraz, by żyło się im jak najlepiej.

Dziękuję za rozmowę.

Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 13 listopada 2014

Autor: mj