Są kłopoty z upamiętnieniem ofiar UPA
Treść
Z Andrzejem Przewoźnikiem, sekretarzem generalnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, rozmawia Jacek Dytkowski
Ukraina uzgadniała ze stroną polską szczegóły projektu pomnika ofiar akcji odwetowej AK w Sahryniu?
- Ukraińcy uzgadniali z nami projekt oraz tekst, które zostały bardzo precyzyjnie sprawdzone i zatwierdzone. Ustaleń dokonano w obecności wojewody, władz lokalnych, więc tutaj nie działo się nic takiego, co by wykraczało poza normalne procedury. Jeżeli projekt zostanie zrealizowany - tak jak to przewidziały uzgodnienia - wtedy oczywiście będzie go można poświęcić i odsłonić, bo jest to jakby naturalna kolej rzeczy.
Jak będzie wyglądał pomnik?
- Będzie składał się z jednego centralnie ustawionego krzyża, wokół którego mieścić się będą dość wysokie tablice z wymienionymi nazwiskami osób, które wtedy zginęły. Ofiary pochodzą nie tylko z Sahrynia, ale także z kilku okolicznych miejscowości, o czym świadczą dokumenty przedstawione przez Ukraińców. Zobowiązali się także do uporządkowania cmentarza, bo jest on straszliwie zaniedbany. Na miejscach, gdzie są groby - a są one zbiorowe i indywidualne, bo różnie wówczas chowano ofiary tej akcji - staną kolejne krzyże.
Kijów równie chętnie zgadza się na nasze miejsca upamiętnień na terenie Ukrainy?
- Oczywiście, działamy w tym kierunku, ale jest to "droga przez mękę". Jeżeli chodzi o sprawy uzgodnień dotyczących przeprowadzenia tego rodzaju operacji, cześć już jest w trakcie realizacji. Przygotowujemy się m.in. do kilku ekshumacji. Mamy zgodę na upamiętnienia, ale w jednym przypadku zamierzamy skorygować jeszcze pewną sprawę. Nie bardzo chcemy zgodzić się na obniżenie krzyża, który został już specjalnie wybrany zgodnie z projektem. Chodzi o upamiętnienie osiemnastu zamordowanych przez Sowietów oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza pod koniec września 1939 r., którzy walczyli w rejonie Szacka i Wytycznego. Po wielu latach odnaleźliśmy miejsca ich spoczynku i w przyszłym roku chcemy urządzić tam cmentarzyk.
Na terenie Ukrainy jest też wiele miejsc mordów dokonanych przez oddziały UPA na ludności polskiej...
- Przewidziano ekshumacje w kilku miejscach i są przygotowywane dokumenty dotyczące ofiar OUN-UPA. To jest naturalna sprawa. Oczywiście są przy tym dyskusje i problemy, jak to zwykle bywa, ale my też takie rzeczy organizujemy, budujemy cmentarze. Nie widzę więc powodu, by sprzeciwiać się upamiętnieniu osób, które zostały zamordowane. Ukraińcy mają prawo do tego, żeby teren cmentarza uporządkować - my też to możemy i tego się domagamy. To zwyczajna sprawa, natomiast niektóre środowiska próbują zrobić z tego problem. Powiedzmy sobie szczerze: czym innym jest upamiętnienie upowców w sensie symbolicznych pomników - bo na to zgody nie ma - a czym innym są jednak groby osób cywilnych lub takich, które zginęły w walce. Takie są zasady prawa międzynarodowego i jest to tutaj rzecz naturalna. Na pewno dążymy do zorganizowania miejsc upamiętnień ofiar UPA, ale odbywa się to z trudem. Jest pewien "opór materii". Żyje przecież jeszcze bardzo wiele osób, które brały udział w tych wydarzeniach po tamtej stronie - bo na pewno nie po stronie ofiar.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-02
Autor: wa