Rzeźnik z Nebraski przejmuje schedę po Tillerze
Treść
Aborcjonista z Nebraski LeRoy Carhart zapowiedział przejęcie centrum aborcyjnego George'a Tillera, który został niedawno zamordowany. Jak dotychczas Carhart najbardziej wsławił się walką przed Sądem Najwyższym o zniesienie zakazu na przeprowadzanie aborcji przez częściowe urodzenie.
Sprawa, która przyniosła mu "sławę", jest dość skomplikowana. Kiedy ustawodawcy z Nebraski wprowadzili przepis zabraniający w ich stanie całkowitego przeprowadzania późnych aborcji, Carhart zwrócił się do sądu o odwołanie tego zakazu. Stanowy Sąd Najwyższy wydał orzeczenie na jego korzyść w trybie natychmiastowym. Później jednak musiał odwołać swoją decyzję w związku z przyjęciem przez Kongres ogólnokrajowego zakazu na wykonywanie aborcji przez częściowe urodzenie.
W wypowiedzi dla jednej z gazet aborcjonista podkreślił, że był długoletnim przyjacielem Tillera, i zapewnił, iż podejmie wszystkie niezbędne kroki, "aby jego praca była kontynuowana". Aborcyjna placówka w Wichita w stanie Kansas została bowiem zamknięta tuż po śmierci Tillera. Dla Carharta jasne jest, że za tym zabójstwem stoją zwolennicy ruchów pro-life. Nazywa on obrońców życia "terrorystami", zaś śmierć Tillera jest w jego opinii "deklaracją wojny", jaką wytoczyli zwolennicy ochrony życia nienarodzonych. Nie przekonuje go także fakt, iż większość jego rodaków swoją postawę życiową charakteryzuje jako pro-life. Dla niego są oni jedynie "fundamentalistami nie innymi niż Al-Kaida, talibowie czy ktokolwiek z nich". Jak dodaje, obrońcy nienarodzonych "napełniają go wściekłością" i to oni są bezpośrednio odpowiedzialni za śmierć jego przyjaciela, przy czym zapewnia, że nie dopuści, by zakład Tillera został zamknięty.
Historia LeRoya Carharta nie jest inna niż jego znajomego z Kansas. Działalność centrum aborcyjnego w miejscowości Bellevue, którego był właścicielem, także wzbudzała wiele kontrowersji. Po pierwsze klinika nie przeszła pozytywnie kontroli władz miejskich i nie dostała pozwolenia na działalność po remoncie. Ponadto sam aborcjonista był wielokrotnie oskarżony o wystawianie na ryzyko życia kobiet, które zgłaszały się do jego placówki. Jak opisuje miejscowa prasa, budynek, w którym mieści się "klinika" Carharta, to po prostu stara, waląca się ruina otoczona przez zardzewiałe samochody i inne sprzęty mechaniczne w podobnym stanie. Prąd czerpie ona z równie starego generatora usytuowanego na tyłach budynku. Gdyby on zawiódł, nie ma alternatywnego zasilania. - Czy wyobrażacie sobie, co by się stało, gdyby w generatorze skończyło się paliwo? - pyta retorycznie Troy Newman, prezes organizacji Operation Rescue. - To tylko pokazuje, jaki Carhart ma szacunek dla prawa oraz dla kobiet - dodaje.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-06-16
Autor: wa
Tagi: aborcja